Samochód znika z miejsca parkingowego. Właściciel dowiaduje się po fakcie. Powód? Nieużytkowanie. Mech na szybach, korozja, brak przeglądu. Miasto mówi: prawo jest po naszej stronie. Ale czy naprawdę zawsze tak musi być? Czy urzędnicy i przepisy mogą zapominać o człowieku? Ta historia, choć zaczyna się od jednego samochodu, sięga głębiej. Do pytań o własność, prawo i sprawiedliwość.
Pojazd „do usunięcia” czy „pod ochroną”?
Sprawa dotyczy samochodu, który Straż Miejska uznała za nieużytkowany. najważniejsze było tu zastosowanie art. 50a ustawy Prawo o ruchu drogowym, który pozwala na usuwanie z dróg pojazdów pozostawionych bez tablic rejestracyjnych lub w stanie wskazującym na brak użytkowania. Miasto w odpowiedzi wylicza szczegółowe przesłanki, które uzasadniały decyzję o odholowaniu.
„Samochód był mocno zabrudzony, podwozie nosiło liczne ślady korozji, opony miały ubytki powietrza, a wokół szyb widoczny był mech” – wyjaśnia Stanisław Kracik, zastępca prezydenta Krakowa. „W dodatku tylni zderzak i boczne lusterko były uszkodzone. To spełniało kryteria, które jasno określa przepis”.
Miasto zaznacza, iż pojazd nie miał ważnych badań technicznych – te wygasły w 2018 roku. Choć miał tablice rejestracyjne, obowiązujące OC i istotny abonament parkingowy, to zdaniem urzędników nie zmieniało to faktu, iż jego stan kwalifikował go do usunięcia. „Posiadanie abonamentu czy opłaconego OC nie zwalnia właściciela z przestrzegania innych przepisów prawa o ruchu drogowym” – podkreśla Kracik.
Pochopna decyzja?
„Samochód stał zaparkowany w strefie płatnego parkowania, w wyznaczonym miejscu, nie blokując ruchu” – zauważa Chamielec. „Czy naprawdę był to przypadek, w którym odholowanie było jedynym rozwiązaniem?”.
Miasto jednak wyraźnie broni swojej decyzji, wskazując na konsekwentne stosowanie prawa. W odpowiedzi padają słowa: „Każdy pojazd, którego stan wskazuje na brak użytkowania, jest dokumentowany. jeżeli właściciel nie reaguje na wezwania, decyzja o odholowaniu jest nieunikniona. To konieczne, by zachować porządek w przestrzeni miejskiej”.
Koszty dla miasta, straty dla właściciela
Odholowanie samochodu to jednak nie tylko kwestia porządku, ale i kosztów – zarówno dla miasta, jak i dla właściciela. Pojazd trafił na parking strzeżony, gdzie opłata za przechowywanie wynosiła 342 zł miesięcznie. Ostatecznie, po upływie sześciu miesięcy, samochód przeszedł na własność gminy, a potem został sprzedany do stacji demontażu za kwotę 1050 zł.
„Czy te środki rzeczywiście równoważą koszty administracyjne?” – pyta Chamielec. Dodatkowe wątpliwości budzi sposób wyceny pojazdu. Jak wynika z odpowiedzi miasta, oględzin dokonano na parkingu, bez możliwości dostępu do wnętrza pojazdu. „Taka wycena budzi wątpliwości” – przyznaje Kracik. „Ale ZDMK korzystało z usług certyfikowanego rzeczoznawcy, którego metody pracy nie podlegają ocenie miasta”.
Problemy zdrowotne właściciela
Właściciel samochodu wskazywał, iż problemy zdrowotne uniemożliwiły mu odebranie pojazdu w przewidzianym terminie. Czy mogło to wpłynąć na decyzję o przejęciu pojazdu przez gminę? Miasto odrzuca tę argumentację. „Samo pozostawanie pod opieką lekarską nie wyklucza troski o swoje mienie, np. poprzez ustanowienie pełnomocnika” – tłumaczy Kracik.
„Czy naprawdę mieszkańcy muszą znać wszystkie procedury, by bronić swojego mienia?” – pyta Chamielec. „Czy nie powinno być obowiązkiem miasta, by w takich sytuacjach wykazać więcej zrozumienia i elastyczności?”.
Co z rzeczami osobistymi?
Dodatkowe kontrowersje wzbudza fakt, iż właściciel nie miał możliwości odebrania rzeczy osobistych z samochodu. Miasto odpowiada krótko: „Postępowanie dotyczyło wyłącznie pojazdu, a właściciel nigdy nie zgłosił żądania wydania rzeczy”. Czy jednak mieszkaniec musiał wiedzieć, iż taki wniosek jest konieczny? „Nie każdy zna skomplikowane procedury administracyjne. Czy nie można było poinformować właściciela wprost?” – zastanawia się Chamielec.
Czy można było inaczej?
Chamielec wyraźnie wskazuje, iż ta sytuacja to przykład, który wymaga refleksji. „Nie chodzi tylko o ten jeden samochód. Mieszkańcy muszą czuć, iż miasto działa na ich rzecz, a nie przeciwko nim” – mówi.
Miasto z kolei stoi na stanowisku, iż procedury zostały przeprowadzone zgodnie z prawem. „Decyzje podejmowane przez Straż Miejską i ZDMK mają na celu zapewnienie porządku w przestrzeni publicznej” – podsumowuje Kracik.
Jarek Strzeboński