Sekulski świętuje na pozycji wicelidera rozgrywek! Wisła wygrywa z Pogonią [ZDJĘCIA]

7 godzin temu

Dla Wisły Płock mecz z Pogonią Szczecin był istotny z kilku powodów. Po pierwsze, Nafciarze mieli szansę wskoczyć na pozycję wicelidera rozgrywek. Po drugie, Mariusz Misiura jest wychowankiem Pogoni Szczecin, więc pierwszy mecz w roli trenera przeciwko klubowi z rodzinnego miasta budził dodatkowe emocje, a po trzecie, 3 listopada przypadają urodziny Łukasza Sekulskiego, kapitana Wisły. Okazało się, iż "Sto lat" odśpiewane przez kibiców w 20. minucie meczu było momentem przełomowym.

Przez 20 minut przy ulicy Łukasiewicza 34 kibice oglądali dość przeciętne widowisko. Pogoń jest jedną z najsłabszych drużyn w PKO Ekstraklasie, jeżeli wziąć pod uwagę tylko mecze wyjazdowe. Z siedmiu delegacji w tym sezonie Portowcy przywieźli zaledwie pięć punktów, choć w ostatnim czasie wyniki zespołu prowadzonego przez Thomasa Thomasberga nieco się poprawiły.

Pierwsza połowa dwóch prędkości

Pierwsze 20 minut można opisać dość krótko – goście przerzucali piłkę z jednej strony na drugą, ale najczęściej w akcjach uczestniczyli obrońcy, wahadłowi i defensywni pomocnicy. Portowcy nie mieli pomysłu, jak przedrzeć się przez obronę Wisły, a ta komfortowo czuła się w bieganiu za piłką.

Gdyby cały mecz tak wyglądał, ponad 8400 kibiców, którzy przyszli na stadion, mogłoby czuć zawód. Podopieczni Mariusza Misiury przyzwyczaili jednak już w tym sezonie, iż są jak wytrawny bokser – potrafią wyczekać rywali, dać im się wyszumieć i w najmniej spodziewanym momencie wyprowadzić cios.

Tak było i tym razem – zupełnie przypadkowe wybicie Rafała Leszczyńskiego, Leonardo Koutris nieporadnie kopnął piłkę, co pozwoliło opanować futbolówkę Żanowi Rogeljowi. Słoweniec dośrodkował, a Grek próbował zablokować to zagranie. Wystawił nogę tak niefortunnie, iż piłka odbiła się od niej i wpadła do bramki zupełnie zdezorientowanego Valentina Cojocaru. Bramkarz Pogoni był przygotowany na dośrodkowanie.

I tak, po strzelonej w 21. minucie bramce, tuż po odśpiewaniu "Sto lat", mecz się rozkręcił. Nafciarze ruszyli do zdecydowanych ataków i zrobiło się gorąco pod bramką Pogoni. Kapitan Wisły miał najlepszą okazję do strzelenia gola, ale strzał napastnika z kilku metrów w ofiarny sposób zablokował Dimitrios Keremitsis. W innej sytuacji Dominik Kun prawie strzelił bramkę... głową.

Dużo lepszym zespołem była Wisła, ale i Pogoń miała coś do powiedzenia. Najbliżej szczęścia był Kamil Grosicki, ale napastnik Pogoni uderzył tuż nad bramką.

Wejście smoka Pacheco

W Radomiu brakowało Daniego Pacheco, którego wykluczył uraz łydki. Kontuzja okazała się niezbyt poważna i Hiszpan usiadł na ławce rezerwowych w meczu z Pogonią. Na boisku zameldował się tuż przed rzutem wolnym, tuż sprzed pola karnego Pogoni, i po raz kolejny huknął nie do obrony. Strzał pomocnika był idealny – Cojocaru choćby się nie ruszył.

Pogoń może i coś próbowała – trzech nowych zawodników pojawiło się od razu po przerwie. Rafał Leszczyński musiał kilka razy interweniować, zwłaszcza w 73. minucie po strzale Rajmunda Molnara. Bramkarz wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i nie pozwolił gościom się napędzić.

Ci próbowali, ale bili głową w mur. Wisła skutecznie się broniła i mimo kilku podbramkowych sytuacji nie dała sobie strzelić bramki. kilka było prób kontrataku – goście gwałtownie dusili te sytuacje w zarodku, a długie zagrania na Giannisa Niarchosa i Ibana Salvadora nie znajdowały adresatów.

Dzięki temu zwycięstwu Wisła Płock przesunęła się na drugą pozycję w tabeli, a do liderującego Górnika Zabrze Nafciarze tracą tylko cztery punkty. Mają przy tym zaległy mecz z Cracovią.

Wisła Płock – Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)

Idź do oryginalnego materiału