Pani Aleksandra wraz z mężem, który porusza się na wózku inwalidzkim, chciała skorzystać z komunikacji miejskiej. Niestety, jak twierdzi, kierowca autobusu zamiast pomóc wprowadzić wózek do środka, zrobił wszystko aby jego autobusem nie pojechali…
Sytuacja miała miejsce w piątek na przystanku CLA w pobliżu urzędu miasta. Mąż pani Aleksandry bardzo rzadko korzysta z komunikacji miejskiej, woli poruszać się swoim wózkiem elektrycznym. Tym razem nie mieli jednak wyjścia, bo wózek się uszkodził. Drogę do domu mieli pokonać autobusem linii nr 1.
– Kierowca już jak nas zobaczył na przystanku to perfidnie zatrzymał autokar tak, iż nie mogliśmy do niego wsiąść. Prosiłam żeby podjechał bliżej, ale ten pan od początku nie chciał nam pomóc i nas zabrać. Zaczął mówić coś o tym, iż bateria w wózku może wybuchnąć w autobusie i iż niby mają zabronione brać takie osoby do autobusu – opowiada zbulwersowana kobieta. – Na koniec stwierdził, iż mamy sobie radzić, bo to nasz problem a jego to nie interesuje. Zachowywał się i odzywał do nas tak niekulturalnie, iż doprowadził mojego męża do łez. Byłam bezsilna.
Po 20 minutach przyjechał kolejny autobus CLA. Kierowca był kulturalny i uprzejmy. Pomógł im wsiąść, nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Bezpiecznie dotarli do domu. Wózek nie był już problemem…
-Mąż od 6 lat jest osobą niepełnosprawną, porusza się na wózku. Pierwszy raz zdarzyła nam się taka sytuacja. Jak można tak kogoś upokorzyć? -pyta pani Aleksandra.
Nasza rozmówczyni postanowiła zgłosić całą sytuację do CLA. Niestety, gdy zbulwersowana zadzwoniła do spółki, nie usłyszała choćby słowa „przepraszam”. Dlatego zdecydowała się na oficjalne pismo do prezesa.
Jak władze CLA podejdą do całej sprawy? Prezes Mariusz Chudoba na razie na temat incydentu wypowiadać się nie chce. Tłumaczy jedynie, iż sprawa będzie wyjaśniana zgodnie z kodeksem pracy. Potwierdza, iż skarga wpłynęła, ale na razie całe zajście zna jedynie z jednej strony.