Niemcy na cenzurowanym. Eurostat ujawnia skalę biedy wśród dzieci, te szokujące dane z serca Europy mrożą krew w żyłach. Niemcy, kraj uznawany za wzór stabilności gospodarczej i dobrobytu, zmagają się z problemem, który trudno zignorować.
Według najnowszego raportu Eurostatu, prawie co piąte dziecko w tym państwie żyje w warunkach ubóstwa. To wynik znacznie powyżej średniej unijnej i najwyższy w regionie od lat.
Statystyka uderza w fundamenty niemieckiego systemu społecznego. Mimo hojne świadczenia rodzinne, rozbudowaną administrację socjalną i rosnące inwestycje w edukację, coraz więcej dzieci wychowuje się w domach, gdzie brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby – jedzenie, ubrania, wyprawki szkolne czy udział w zajęciach dodatkowych.
Inflacja, nierówności i systemowe zaniedbania
Analitycy wskazują trzy główne przyczyny pogarszającej się sytuacji rodzin z dziećmi. Pierwszą z nich jest inflacja – wysoka przez większość ostatnich dwóch lat, mocno uderzyła w domowe budżety, szczególnie w gospodarstwach z niskimi dochodami.
Drugim czynnikiem są rosnące nierówności. Mimo wzrostu płac i dobrej koniunktury w niektórych branżach, część społeczeństwa pozostaje w stagnacji. Najczęściej dotyczy to rodzin z dziećmi, w których jeden z rodziców nie pracuje lub pracuje w niepełnym wymiarze.
Trzecim problemem jest strukturalna nieskuteczność niemieckiego systemu pomocy społecznej. Programy wspierające dzieci są rozproszone, a pomoc często nie trafia do tych, którzy jej najbardziej potrzebują. Biurokracja, nieczytelne zasady i lokalne różnice sprawiają, iż wiele rodzin rezygnuje ze wsparcia lub zwyczajnie nie wie, iż mogłoby je otrzymać.
Dzieci bez szans? Eksperci ostrzegają
Ubóstwo w dzieciństwie to nie tylko problem tu i teraz. Eksperci ds. polityki społecznej ostrzegają, iż brak dostępu do edukacji, zdrowego żywienia czy stabilnych warunków życia niesie konsekwencje na całe życie. Zwiększa ryzyko przedwczesnego zakończenia nauki, problemów zdrowotnych i późniejszych trudności na rynku pracy.
Badania jednoznacznie pokazują, iż dzieci wychowywane w biedzie częściej mają gorsze wyniki w nauce, rzadziej uczestniczą w życiu społecznym i kulturowym, a w dorosłości powielają schemat ekonomicznego wykluczenia. To nie tylko tragedia jednostek, ale i poważne obciążenie dla całego państwa.
Polityka pod presją. Czy Berlin odpowie?
W niemieckim Bundestagu coraz częściej pojawiają się głosy domagające się reformy polityki prorodzinnej. Propozycje dotyczą m.in. podwyższenia zasiłków, uproszczenia zasad przyznawania świadczeń i zwiększenia nakładów na opiekę przedszkolną. Rząd federalny zapowiedział przegląd aktualnych narzędzi wsparcia, ale konkretne decyzje przez cały czas nie zapadły.
Organizacje pozarządowe biją na alarm. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których dzieci jedzą tylko jeden pełny posiłek dziennie – i to ten szkolny. Pomoc interwencyjna w miastach takich jak Berlin, Hamburg czy Essen działa na granicy wydolności. A liczba rodzin zgłaszających się po pomoc systematycznie rośnie.
Społeczeństwo zaskoczone. Kryzys dobrobytu obnażony
Dane Eurostatu rozbijają mit o powszechnym niemieckim dobrobycie. Pokazują, iż choćby w silnej gospodarce dzieci mogą być ofiarami systemowych zaniedbań. To także sygnał dla reszty Europy – iż problem ubóstwa dzieci nie jest zarezerwowany dla peryferii ani państw zmagających się z kryzysem.
Niepokój rośnie nie tylko wśród ekspertów, ale także w opinii publicznej. Niemiecka prasa otwarcie pisze o „niewidzialnym pokoleniu” i „pokoleniu deficytu”, które dorasta w cieniu rekordowych wydatków publicznych i miliardowych inwestycji w inne sektory. Pojawia się pytanie: jeżeli nie teraz, to kiedy system w końcu zareaguje?
Bieda dziecięca to nie opowieść o biednych – to opowieść o zaniedbanych priorytetach. I jeżeli dane Eurostatu nie wywołają poważnej dyskusji politycznej, to nie wiadomo, co jeszcze musi się wydarzyć, by temat potraktowano z należytą powagą.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl