Trwają wakacje. Wiele osób wypoczywa nad wodą i nie zawsze są to kąpieliska strzeżone. Niektórzy decydują się na skoki do wody w miejscu, gdzie nie znamy dna. To może skończyć się tragicznie.
Prof. Wojciech Kiebzak, wojewódzki konsultant w dziedzinie fizjoterapii, a zarazem kierownik klinicznego zakładu rehabilitacji Świętokrzyskiego Centrum Pediatrii informuje, iż skok na głowę wykonany w sposób nieodpowiedzialny, nieprzemyślany jest wielką loterią i może się skończyć nie tylko trwałym kalectwem.
– Taki uraz najczęściej prowadzi do złamania odcinka szyjnego kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Czasami towarzyszy tym okolicznościom również ciężkie uszkodzenia czaszkowo – mózgowe, które jeszcze bardziej pogłębiają deficyty i problemy zdrowotne pacjenta – zwraca uwagę specjalista.
Prof. Wojciech Kiebzak podkreśla, iż nierozsądnym skok do wody może być tragedią nie tylko dla poszkodowanego, ale i dla jego najbliższych.
– To oczywiście jest tragedia medyczna i w sytuacjach skrajnych może być nieodwracalna. Mówimy tu nie tylko o uszkodzonym kręgosłupie, ale o dramacie osoby, która z dnia na dzień przestaje być samodzielna, przestaje chodzić. W tym kontekście jest to cierpienie całej rodziny, która musi być opiekunem dla tej osoby przez całą dobę – zaznacza prof. Wojciech Kiebzak.
Najczęściej ofiarami wypadków w wodzie są młode osoby, które ponosi brawura. Nierzadko towarzyszy temu alkohol.