Śpimy dłużej, ale organizm zapłaci cenę. Jesienią znów cofamy zegarki

17 godzin temu

Jesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią tradycyjna zmiana czasu. W nocy z 25 na 26 października 2025 roku cofniemy wskazówki z godziny 3:00 na 2:00, zyskując dodatkową godzinę snu. Choć dla wielu osób brzmi to jak miły bonus, eksperci od lat podkreślają, iż taka zmiana potrafi mocno zaburzyć naturalny rytm biologiczny człowieka.

Fot. Pixabay

Dla części osób jesienna zmiana jest mniej dotkliwa niż wiosenna, kiedy tracimy godzinę odpoczynku. Jednak choćby wtedy wielu narzeka na rozregulowany sen, uczucie zmęczenia i problemy z koncentracją. Nasze organizmy potrzebują kilku dni, aby dostosować się do nowego rytmu, co bywa trudne zwłaszcza dla dzieci, osób starszych czy pracujących zmianowo.

Sam zwyczaj wprowadzono ponad sto lat temu w imię oszczędności energii. Uważano, iż dostosowanie codziennych godzin do naturalnego światła słonecznego zmniejszy zużycie prądu. Współczesne badania pokazują jednak, iż efekt ten jest znikomy. Dziś zwolennicy zmiany czasu wskazują raczej na dłuższe letnie wieczory, które sprzyjają aktywności na świeżym powietrzu i poprawiają nastrój.

Polacy od lat są w tej kwestii podzieleni, choć dominują głosy krytyczne. Według badań blisko 40 proc. osób odczuwa negatywne skutki zmiany, a część skarży się na pogorszenie samopoczucia zwłaszcza jesienią. Tymczasem mimo wieloletnich dyskusji w Unii Europejskiej o likwidacji tego systemu, decyzje nie zapadły. Zegarki przestawimy więc nie tylko tej jesieni, ale i w kolejnych latach.

Choć w niedzielny poranek 26 października pośpimy godzinę dłużej, rachunek wystawiony przez nasze organizmy może okazać się znacznie wyższy.

Idź do oryginalnego materiału