Straciła ręce i nogi w wyniku sepsy. Edyta Przysiężna z Opola walczy o zdrowie

1 miesiąc temu

Wszystko zaczęło się od poważnej sepsy, która doprowadziła do konieczności hospitalizacji Edyty Przysiężnej na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM). Spędziła tam 80 dni, walcząc o życie. Sepsa spowodowała, iż lekarze byli zmuszeni do amputacji jej nóg i rąk. „Nikt nie idzie do szpitala i nie budzi się z informacją, iż ma mieć amputowane nogi i ręce,” wspomina Edyta, opisując swoje przerażenie i szok po wybudzeniu.

Edyta Przysiężna straciła ręce i nogi. Niezbędna jest rehabilitacja i protezy

Po powrocie do domu Edyta kontynuowała leczenie, jeżdżąc co tydzień do poradni chirurgii plastycznej z powodu martwicy na kolanach. Proces leczenia był skomplikowany i wymagał wielu wizyt oraz zabiegów. Fundacja zapewniła Edycie codzienną rehabilitację w domu, która była niezbędna, aby zapobiec zanikowi mięśni i przykurczom. „Pani rehabilitantka masuje mi blizny, odrywa je, kiedy przyrosną,” opowiada Edyta o intensywnych i bolesnych sesjach rehabilitacyjnych.

Prywatna rehabilitacja to duży koszt. Niestety, Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapewnia wystarczającej opieki w takich sytuacjach. Limit, który wynosi 80 godzin rocznie wystarczyłby na zaledwie miesiąc zabiegów. Naszej Bohaterce wydawało się, iż najgorsze już przeszła. Los jednak stawia ją przed coraz śmielszymi wyzwaniami.

Rehabilitacja i codzienne ćwiczenia pomagają zachować mięśnie. Fot. Edyta Przysiężna

Nieudane przeszczepy skóry i walka o zachowanie nóg

Pod koniec maja Edyta trafiła na oddział chirurgii plastycznej w celu przeszczepu skóry w obrębie kolan. Niestety, przeszczep się nie udał, co spowodowało dodatkowe komplikacje i zakażenie. – Jak się obudziłam, zapytałam się z którego miejsca pobrano mi skórę. Wtedy lekarz powiedział, iż przeszczep się nie udał, nie dało się pobrać skóry. Zostałam tam 3 tygodnie, ponieważ w międzyczasie doszło do zakażenia. Lekarze zasugerowali amputację nóg do połowy ud. To miało mi ułatwić poruszanie się na wózku. Ledwo się oswoiłam ze swoim stanem po operacji, a tu się okazuje, iż mam być znowu krótsza – wspomina. Dla Edyty była to kolejna traumatyczna wiadomość. „Ledwo się oswoiłam ze swoim stanem po operacji, a tu się okazuje, iż mam być znowu krótsza,” mówi z żalem.

Edyta Przysiężna z Opola chce normalnie żyć. Fot. Archiwum Prywatne

Pomimo trudności, Edyta nie poddaje się. Znalazła klinikę we Wrocławiu, która zgodziła się podjąć próbę uratowania jej kolan. Kolejną nadzieję dała jej konsultacja w Otwocku, gdzie specjaliści potwierdzili, iż jej kolana można jeszcze uratować. „Operacja będzie skomplikowana, ma ją przeprowadzać trzech specjalistów. Szukam kliniki, która podejmie się tej operacji,” wyjaśnia Edyta Przysiężna.

Życie codzienne i marzenia o przyszłości. Walka o centymetry

Obecnie Edyta potrzebuje stałej opieki i wsparcia w codziennych czynnościach. „Mój dzień wygląda tak, iż nie jestem sama w stanie egzystować. Potrafię przemieścić się z łóżka na kanapę, potrafię usiąść. Bywają jeszcze słabsze dni, łapią mnie wszelkie przeziębienia. Są też dni dobre, iż czuję moc i myślę, iż wyskoczę ze swojego łóżka i przeniosę góry,” opisuje swoje zmienne samopoczucie.

Najważniejszym celem Edyty jest w tej chwili uratowanie kolan i kilkudziesięciu centymetrów swojego ciała. Wie, iż protezy z kolanami byłyby najlepszym rozwiązaniem, jednak bez rąk proces ten jest bardzo skomplikowany. „Jak mi amputowali nogi, to ratowali mi życie. Nikt podczas amputacji nie patrzył na przyszłość,” zauważa Edyta. w tej chwili czeka na przycięcie i obróbkę kości, aby móc nosić protezy.

Edyta nie traci nadziei na przyszłość. Ma już wózek sterowany elektrycznie, a firma z Poznania stworzyła dla niej testową protezę do obsługi wózka. Z determinacją kontynuuje swoją walkę o zdrowie i powrót do codziennych czynności, nie poddając się przeciwnościom losu.

Żeby walczyć, trzeba mieć fundusze. Te się gwałtownie kurczą. Można pomóc!

Niestety niemal każda walka o zdrowie i życie to nierówna walka z zasobnością portfela. Zasoby finansowe Edyty kurczą się, a specjalna zrzutka założona w celu pomocy w dążeniu do samodzielności niemal stanęła. Opatrunki, rehabilitacja, wizyty u specjalistów i dojazdy do klinik nie są finansowane przez NFZ. – Kiedy udało mi się już umówić w ramach funduszu w Otwocku do polecanej kliniki, to NFZ nie chciał mi sfinansować transportu. Stwierdzili wtedy, iż to mój wymysł, żeby jechać tak daleko. A ja przecież walczę o swoje zdrowie, o życie, o każdy centymetr moich nóg – żali się Edyta.

Edyta w kilka miesięcy z silnej i niezależnej kobiety sukcesu stała się zdana na innych. – Kiedyś, jak mnie bolała głowa, to brałam tabletkę i szłam spać. Dziś każdy ból, każda gorączka może świadczyć o stanie zapalnym – mówi.

Nadzieją dla Edyty jest dodatkowe dofinansowanie na protezy z NFZ i PFRON. Wsparcie uwarunkowane jest wygojeniem się kikutów, a to jeszcze nie nastąpiło.

Jak pomóc? Można wesprzeć zrzutkę!

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału