Czasy rodzinnych biznesów, gdy firmy przechodziły z ojca na syna, odchodzą do lamusa — a z pewnością odeszły już w Hamburgu. Tysiące niemieckich przedsiębiorców chciałyby przekazać swoje firmy następcom, ale tych brakuje. Młodzi ludzie wolą zakładać własne start-upy niż przychodzić na gotowe. W efekcie Niemcy muszą korzystać z pomocy pośredników — i stawać na głowie, by uchronić sprawdzone i dobrze prosperujące firmy przed upadkiem.