
Przytłoczeni szarością codzienności co nieco nas wyprowadzającej z tzw. równowagi ducha niecierpliwie oczekujemy w jej trybie możliwości okazjonalnego antraktu w postaci świąt i możliwościom z tego tytułu oddawania się różniastym pokusom ciała.
W TENKRAJU (neologizm bywszej premierki Kopaczki) najpopularniejszymi świętami są katolickie kościelne święta Bożego Narodzenia oraz Wielkiejnocy. Okazji do świętowania w człeczym żywocie znajdziemy jednak ku naszej uciesze wręcz multum. Przeważnie odnoszą się one do obchodzenia różnych rocznic (najlepiej tzw. okrągłych) np. urodzin, ukończenia matury czy studiów, ślubu, osobistego zdobycia np. Mont Blanc. Solenizanci różnorakich imion obu płci także z tej okazji fetują swoje święto spraszając rodzinkę, przyjaciół i wszelkiej maści znajomków oraz znajomkowczynie. Oczywistą oczywistością pozostaje fakt, iż pochylając się nad świątecznym stołem pełnym smakowitych potraw oraz wybornych trunków, a także odświętnie udekorowanym prędzej czy później przechodzimy do elokwentnej dysputy, dyskursu, wymiany poglądów, czy też czasami choćby filozoficznych rozważań. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż temperatura ich trwania oraz znamienna akustyka permanentnie wzrasta wraz z ilością podejmowanych przy tej okazji toastów. Korzystając zatem z faktu, iż P.T. Czytelnicy z wybornym humorem zakończyli smaczniaste wielkanocne śniadanko uprzednio podzieliwszy się święconym jajeczkiem pozwalamy sobie na frapujące (co poniektórych) aktualne rozważania o określonej zjawiskowości w domenie akademickiej.
Niczym absolutnie kogokolwiek zaskakującym faktem jest, iż biorąc pod uwagę ewidentną niedoskonałość człowieczej natury a contrario dążąc do alienacji tejże wielce negatywnej przypadłości potrafimy sobie (aczkolwiek w formule pełnej subiektywizmu) uznać się za istoty zasługujące na alokację i najwyższy piedestał Parnasu względnie Olimpu. Zupełnie przy tym nieistotnym jest fakt czy w sposób adekwatny spełniamy, czy też wręcz przeciwnie nie spełniamy wymagań conditio sine qua non norm ustalonych w tym zakresie.
Pozostający jednak permanentnie z tyłu czaszki nurtujący nas w tym zakresie fakt (co nieco drażliwie ustawicznie nam doskwierając) daje do zrozumienia, iż z tą doskonałością może bywać różniasto. Nie bez kozery przy ceremonialnie składanych sobie nawzajem życzeniach odnosimy je do kategorii osiągnięcia najdoskonalszej doskonałości związanej ze zdrowiem (czyli osiągania apogeum jego sprawności), pomyślności i sukcesów, szczęścia czy też ustawicznie wspaniałej tężyzny w wiadomym męskim wydaniu.
Jakże ponadtemporalnie funkcjonuje w tym zakresie słynna paremia rzymskiego komediopisarza Terencjusza Homo sum, humani nihil a me alienum puto. Powyższe słowa okazały się symbolem uniwersalizmu ludzkiego doświadczenia oraz wzajemnego zrozumienia stosunków między ludźmi. Wszak dopiero w sposób empiryczny każdy z nas zasadnie dojdzie do konkluzji, iż ewidentne elementy człeczego funkcjonowania nigdy nam nie pozostaną po prostu obcymi.
Z powyższych w miarę skrótowych wywodów wynika, iż w każdym z nas tkwi ewidentny pierwiastek przypisywania sobie ekstraordynaryjnych adekwatności i umiejętności. Powściągany, względnie przeciwnie rozbuchany bywa do kosmicznego limesu wyłącznie stopniem posiadanego indywidualnego egotyzmu. Niezwykle wymownym w tym zakresie jest znane, stare kolokwialne powiedzonko: daj kurze grzędę to wyżej siędę…
W bardzo wielu przypadkach prowadzi to w konsekwencji do usadowienia się w pozycji ubermenscha, który według swojego mniemania posiadł wszelakie pozytywy tegoż łez padołu, a choćby Kosmosu. Implikacją takiej ubermenschowskiej postawy jest wyniosła pogarda wobec plebsu oraz nikczemnie urodzonych co jest znakomitym deontologicznym wyznacznikiem tego typu „olimpijczyków” czy też „parnasistów”.
Jak zwykle spełniając scholastyczną formułę c.b.d.u – co było do udowodnienia najlepiej posłużyć się należy adekwatnym przykładem.
Odwołajmy się zatem w tym miejscu do osoby prof. (nadal) B. Śliwerskiego, który m.in. w sposób niezwykle empatyczny i symptomatyczny zarazem odnosi się do swojego pedagogicznego otoczenia:
Zaburzona nekrofilka… Małe Hitlerki… Głupota intelektualna nauczycieli… Wypalone, zaburzone emocjonalnie i psychicznie nauczycielki… Pogrążeni w nieuctwie doktorzy… Psychopatyczni nauczyciele… Pseudonaukowe gnioty i rzekomo krytyczne wypociny… Pustka, brakoróbstwo, niewiedza patologiczna… Niedouczona pani doktor… Patologiczna kadra naukowa… Metodologiczni analfabeci… Biczowanie zwierzęcym wydzieraniem się niektórych nauczycielek.
B. Śliwerski to znany guru w domenie akademickiej piastujący wysokie stanowiska zarówno w PAN jak i Radzie Doskonałości Naukowej w których to instytucjach należy się legitymować m.in. tzw. nieposzlakowaną opinią !!!!
W/w dopuścił się wobec dr Józefa Wieczorka haniebnego naruszenia jego praw autorskich co w pełni potwierdził wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 31.01.2024r. O penalności tegoż występku karnego zaświadcza treść art. 115 prawa autorskiego. Retoryczne pytanie: czy sprawca z tego powodu utracił tytuł profesora względnie swoje stanowiska w PAN i RDN???
Absolutnie nie albowiem profesorskie, koteryjne, mafijne wręcz gremium jego kolesiów optowało za tym aby przyznać mu statut było, nie było wręcz dziewicy orleańskiej o nieposzlakowanej, innocentnej opinii. Komisja ds. Etyki w Nauce PAN dopuściła się choćby sfałszowania opinii w jego sprawie. Bliższe informacje w tym zakresie są możliwe do uzyskania po lekturze artykułu z dnia 14 bm. na portalu Fundacji Science Watch Polska pt: Nie mamy Pana płaszcza… Sprawa jest przez cały czas rozwojowa i będziemy o niej informować P.T. Czytelników.
Kolejny przykład potwierdza w pełni o funkcjonowaniu częstokroć kosmicznego egotyzmu charakterystycznego dla osób wyalienowanych z tzw. realu, czyli adekwatnego ogarniania rzeczywistości w autentycznych jej rozmiarach i wymowie.
Mianowicie pismem z dnia 2 bm. swojego pełnomocnika adw. Piotra Łebka prof. Grzegorz Królczyk zażądał od w/w Fundacji i jej Prezes dr J. Gruba „zaniechania naruszania dóbr osobistych” G. Królczyka. W powyższym piśmie wyartykułował treść przeprosin jakie winny jego zdaniem ukazać na stronie internetowej Fundacji insynuującej dopuszczeniem się przez dr J. Gruba i Fundację wszelakich niegodziwości naruszających w konsekwencji tzw. dobra osobiste wynikające z treści art. 23 kc Grzegorza Królczyka. Nie dokonał przy tym żadnej egzemplifikacji tych naruszeń uniemożliwiając tym samym do nich adekwatnego ustosunkowania się. Ogólnikowość tychże przedstawionych „zarzutów” zaliczyć należy wręcz do humorystycznych, pozostających w rażącej sprzeczności z oczekiwanym stopniem puryzmu oraz wymaganej erystyce, a w konsekwencji pozwalających na ich alokację w kategoriach wręcz absurdalnych. W swojej egotycznej wymowie treść w/w pisma apriorycznie ustala wprawdzie bliżej nie sprecyzowaną winę Fundacji i dr J. Gruba; nie wiadomo na czym polegającą, ale jednocześnie niczym niewzruszone egotyczne przekonanie G. Królczyka, iż takowe roszczenia wobec w/w podmiotów są w jego mniemaniu w pełni uprawnione i rzekomo niepodważalne.
To tzw. kolokwialny ….. mylny błąd.
Sukursywnie odnosząc się do aktualnie zawisłego sporu między w/w podmiotami zaproponować można P.T. Czytelnikom treść wywiadu jakiego G. Królczyk na linku:
]]>https://po.edu.pl/prof-grzegorz-krolczyk-kazdy-naukowiec-moze-sie-znalez...]]>.
Należy jednak mieć na uwadze, iż zgodnie ze swoim prezentowanym egotycznym subiektywizmem G. Królczyk wszelakiej winy dopatruje się wyłącznie w krytykującym jego zachowanie oraz dokonaniach otoczeniu stosownie do biblijnego stwierdzenia Mt 5,1-7,29:
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, iż usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.
Należy także sumiennie odnieść się do wymowy starej latyńskiej paremii: audiatur et altera pars wsłuchując się i w pełni uwzględniając argumentację drugiej, przeciwnej stronie sporu.
W sprawie G. Królczyka dr Joanna Gruba wypowiedziała się na łamach Gazety O!POLSKA -nr 32(95) z 8-13 sierpnia 2024 r. w ramach przedstawiania opinii „Naukowcy krytycznie o zachowaniu władz Politechniki Opolskiej” (]]>https://opolska360.pl]]> Rektorze Lorenc, nie damy się zastraszyć).
Powyższa jej opinia nosiła tytuł „Chodzi o szantaż procesowy” i sprowadziła się do jednoznacznej konkluzji, że: Politechnika Opolska stosuje wobec was szantaż procesowy. Kontr punktując; w znamiennym rewanżu G. Królczyk dopuścił się obraźliwych ad personam stwierdzeń wobec dr J. Gruby w piśmie opublikowanym w „Wiadomościach Uczelnianych PO”. Dotyczyły one spraw jej habilitacji, czyli premedytacyjnie sięgnął po próbę jej zniesławienia ustawicznie szukając okazji, aby wziąć srogi odwet za opowiedzenie się Fundacji po stronie Redakcji Gazety O!POLSKA. Nie wchodząc w dalszą, całkowicie zbędną kontradyktoryjność należy w tym miejscu wyakcentować fakt, iż osoby z tzw. świecznika społecznego obejmującego nie tylko domenę akademicką, ale także inne obszary funkcjonowania RP, a przede wszystkim żurnalistów oraz w dominującej mierze polityków w wielu wypadkach po prostu obnażają swoją alergię na wszelkie choćby minimalne głosy krytyki wobec ich działań, względnie zaniechań.
To ewidentnie wszem i wobec zauważalna tendencja, aby poprzez jej tłumienie doprowadzać ich do swoistego komfortu psychicznego o posiadaniu rzekomo niczym podważalnych deifikacyjnych atrybutów zaświadczających o nieomylności, perpetualnej słuszności poglądów oraz w ich następstwie działań, a w konsekwencji ekstraordynaryjnych cechach osobościowych. Repetacyjnie należy przypomnieć o tzw. mylnym błędzie. To wielce negatywne zjawisko wykreowało kolokwialny neologizm: moja racja jest ….. mojsza.
Wzorem do tłumienia wszelakiej krytyki wobec takich postępowań jakie prezentują m.in. B. Śliwerski czy też G. Królczyk jest postępowanie aktualnego premiera RP Donalda Tuska ewidentnie zmierzającego do tego, aby całkowicie wyalienować z przestrzeni medialnej Telewizję REPUBLIKA, wielce niewygodną w głoszeniu prawdziwych faktów.
Jakże zasadnym jest w tym miejscu przywołanie słynnego, trafnego spostrzeżenia Alberta Einsteina: dożyliśmy takich czasów w których ucisza się mądrych ludzi, żeby to co mówią nie obraziło głupców. Nic dodać, nic ująć…..
Koherentnie trafnym będzie w tym miejscu przywołać jakże trafne uwagi błog. ks. Jerzego Popiełuszko odnoszące się poruszanej problematyki:
„Są więzienia niewidzialne, jest ich bardzo wiele. Są więzienia, w których ludzie rodzą się, rosną i umierają. Są więzienia systemów i ustrojów.Te więzienia nie tylko niszczą ciała, ale sięgają dalej, sięgają duszy, sięgają głęboko prawdziwej wolności". „Być wolnym to żyć zgodnie z własnym sumieniem”. „Korzeniem wszelkich kryzysów jest brak prawdy”.
„Nie jest łatwo, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, ale po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwo, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu. Obowiązek chrześcijanina – to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują, za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić”. „Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Zachować godność, by móc powiększać dobro, zwyciężać zło to pozostać wewnętrznie wolnym, choćby w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. „Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. „ Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość Prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią".
Przywołane wyżej cytaty idealnie korespondują z meritum poruszanego problemu i winny stosownie rezonować wobec P.T. Czytelników, a w szczególności z bliskim nam redemptoryjnym okresem jaki w tej chwili przeżywamy. To refleksyjny okres także dla zatwardziałych grzeszników, a tym bardzie egotyków, którzy winni go spożytkować celem wyhamowania w miarę skutecznie swych człeczych przywar.
I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.
20.04 2025