Ponad 420 tysięcy zeskanowanych tablic rejestracyjnych i ponad 6 tysięcy wystawionych wezwań do zapłaty. To efekty kontroli w Strefie Płatnego Parkowania w Lublinie po wprowadzeniu tzw. e-kontroli. Te wykonywane są przez specjalne samochody z zainstalowanymi na dachu kamerami.
System działa od listopada ubiegłego roku i od tego czasu liczba sprawdzanych aut, czy wezwań do zapłaty podwoiła się.
Jak sprawdza się system e-kontroli?
– Jeździ się w porządku. Troszkę trzeba było się przyzwyczaić do automatycznej skrzyni biegów, bo to jest elektryk, ma automatyczną przekładnię – mówi Rafał Rejdus, pracownik strefy płatnego parkowania, poruszający się samochodem e-kontroli. – Dziennie mniej więcej muszę jeździć 8 godzin, co przekłada się na 100-110 kilometrów. Na początku trzeba było nauczyć się obsługi tego systemu, sprawdzić jak to działa, objeździć kilka kółek próbnych. Samochód automatycznie zeskanowuje tablice rejestracyjne i pokazuje nam wszystkie tablice razem ze zdjęciami każdego samochodu.
– Pierwszy przejazd jest zarejestrowaniem samochodu, czyli poniekąd pierwszym zdjęciem – tłumaczy Zbigniew Rejman, kierownik strefy płatnego parkowania W Lublinie. – A drugi przejazd kończy kontrolę. Miasto jest podzielone na trasy, które odpowiadają przejazdowi po około 11-12 minut, a więc jest to czas, który ma służyć na wykupienie biletu, ewentualnie opłacenie przez aplikację postoju.
Dwa okrążenia są więc po to, aby w międzyczasie kierowca, który podjechał, mógł wykupić bilet parkingowy. Dwa zdjęcia tworzą tzw. matche.
– Match zostaje przesłany po anonimizacji. Następnie wędruje do centrum i dopiero nocą następuje weryfikacja przez system płatności cyfrowych. A następnego dnia obsługa biura, która zajmuje się weryfikacja e-kontroli dopracowuje pewne nieścisłości i jeszcze raz weryfikuje – wyjaśnia pan Zbigniew.
Czego dotyczą te nieścisłości?
– To jest kwestia niewłaściwego postawienia samochodu, np. samochód trochę oddalony, przesunięty, częściowo niewidoczna tablica – to są takie rzeczy, które musimy manualnie przejrzeć – dodaje.
Na tym etapie sprawdza się, czy kierowca dobrze zaparkował, czy jednak będzie musiał uiścić opłatę.
Jak e-kontrole przekładają się na pieniądze?
– Od samego początku funkcjonowania systemu do kilku dni wstecz mamy aż 420 tysięcy zeskanowanych przez system tablic rejestracyjnych pojazdów – mówi Monika Fisz z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Lublinie. – W trakcie tych skanowań wystawionych zostało łącznie, zarówno w kontroli pieszej jak i e-kontroli 6600 wezwań do zapłaty – w przypadkach braku biletu i przekroczenia czasu. Kwota tych wezwań to ponad 600 tys. złotych. Natomiast możemy zauważyć tendencję wzrostową jeżeli chodzi o same wpływy ze strefy płatnego parkowania. Bo w 2023 roku było to 13,1 mln złotych, a w 2024, czyli przez około 1,5 miesiąca funkcjonowania e-kontroli było to 14,3 miliona.
Jak ludzie reagują na ten samochód?
– Na początku zwracali na niego dużą uwagę – przyznaje Rafał Rejdus. – Nie wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co to jest. Przyzwyczaiłem się do tego. Ludzie już teraz trochę mniej reagują, niż wcześniej, bo większość z nich wie, na czym to polega. Natomiast kierowcy, kiedy widzą samochód z obawy przed wypisaniem wezwania, czasem szybciej biegną do parkomatu. A niektórzy odjeżdżają, bo się po prostu boją.
Można za kierownicą takiego auta poczuć się jak szeryf?
– Można trochę odczuć efekt „szeryfowania”, podobnie jak w kontroli pieszej – dodaje Rafał Rejdus. – Myślę, iż kierowcy, widząc samochód, częściej uiszczają opłaty i bardziej się pilnują.
– Nie chodzi tutaj o to, iż jedziemy i łapiemy i to jest nasz cel. Celem jest to, żeby kierowcy kupowali bilety. Większa liczba kierowców statystycznie zwiększa liczbę zapominalskich – podsumowuje Zbigniew Rejman.
Według urzędników dziennie dwa pojazdy e-kontroli w Lublinie potrafią zeskanować około 40 tysięcy pojazdów. Jeden pieszy kontroler może sprawdzić do około 100 aut.
Na „ścianie wschodniej” Lublin jest jedynym miastem, które posiada system e-kontroli. Podobne systemy funkcjonują np. w Warszawie, Szczecinie, Wrocławiu, Gdańsku czy w Katowicach.
MaTo / opr. LisA
Fot. PrzeG