Dług kaliskiego szpitala wobec pielęgniarek z tytułu zaległych wynagrodzeń za specjalizacje wynosi z odsetkami 37 mln zł. Poznański oddział NFZ przekazał PAP, iż dyrektor dostawał pieniądze na ten cel, a urząd marszałkowski, iż były dyrektor nie sygnalizował konieczności wypłaty.
Jak powiedziała w poniedziałek PAP Marta Żbikowska-Cieśla z biura prasowego oddziału NFZ w Poznaniu, były dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Perzyny w Kaliszu otrzymywał pieniądze uwzględniające koszty wynagrodzeń i dodatki do pensji wynikające z posiadanych przez pracowników specjalizacji.W praktyce polega to na tym, iż Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) opracowuje wycenę procedury medycznej dla danego szpitala, ustala koszty poszczególnych zabiegów i operacji, liczbę potrzebnych pracowników medycznych oraz koszty ich wynagradzania.– Dajemy pieniądze, ale środki na wynagrodzenia znajdują się w tzw. jednym koszyku z kosztami świadczeń medycznych. Przed 2022 r. dyrektor musiał wykazać w NFZ, ile przekazał na wynagrodzenia. o ile wówczas z tego tytułu pozostały jakieś środki, to jego obowiązkiem było zwrócić pieniądze. Teraz nie musi nic oddawać, bo nie musi przedstawiać szczegółowych rozliczeń – powiedziała i dodała, iż dlatego NFZ nie posiada informacji, czy dyrektor zalega z płatnościami za specjalizacje.
– To jest wewnętrzna sprawa dyrektora, jakie kontrakty podpisuje z pracownikami. o ile jeden z lekarzy na kontrakcie dostawał 2 mln zł rocznie, co jest niezgodne z wyliczeniami agencji, to ktoś w tym szpitalu musiał dostawać mniej – powiedziała.
Zarządcą kaliskiego szpitala jest urząd marszałkowski w Poznaniu. Dziennikarka PAP sprawdziła, czy zarząd urzędu, któremu podlega szpital, wiedział o zaległościach.
Rzeczniczka prasowa marszałka województwa wielkopolskiego Anna Parzyńska-Paschke przekazała, iż były dyrektor Radosław Kołaciński „nie informował departamentu zdrowia o toczących się postępowaniach sądowych dotyczących wynagrodzeń ani o innych toczących się postępowaniach, w których szpital jest pozwanym. Nie sygnalizował też konieczności wypłaty zaległych wynagrodzeń pracownikom szpitala w wskazanych w informacji prasowej kwotach”.
– Informację tę przekazał obecny dyrektor Wojciech Michalik. Szpital został zobligowany w terminie do 28 lipca 2025 r. do przesłania szczegółowej informacji o wszystkich postępowaniach sądowych – poinformowała.
Urząd marszałkowski zainteresował się sprawami sądowymi przeciwko kaliskiemu szpitalowi, kiedy w czerwcu PAP opublikowała informacje o zapadłych wyrokach na korzyść fizjoterapeutów zatrudnionych w kaliskim szpitalu, którym także błędnie naliczano wynagrodzenia.
– Dyrektor Radosław Kołaciński, odnosząc się do tego wyroku, zadeklarował, iż nie wpłynie on na bieżące funkcjonowanie szpitala. Wskazał jedynie, iż toczą się podobne sprawy, m.in. dotyczące pielęgniarek specjalistek z wykształceniem wyższym magisterskim, które dotyczą sposobu ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego od 1 lipca 2021 r. oraz dotyczące zaniżonego wynagrodzenia zasadniczego mającego wpływ na wysokość dodatku za wysługę lat pracy – powiedziała.
Radosław Kołaciński był dyrektorem kaliskiego szpitala od 2019 r. Miesięcznie zarabiał blisko 40 tys. złotych brutto. Co roku rada społeczna szpitala wnioskowała do zarządu urzędu marszałkowskiego z wnioskiem o przyznanie nagrody za dobre wyniki finansowe szpitala. Za każdym razem otrzymywał najwyższą nagrodę w wysokości trzykrotności miesięcznej pensji.
W uzasadnieniach do podjętych w tej sprawie uchwał przez zarząd urzędu marszałkowskiego – do których dotarła dziennikarka PAP – napisano, iż „szpital regulował terminowo zobowiązania publiczno-prawne i na koniec danego roku nie wystąpiły zobowiązania wymagalne”.
Nagrody były wypłacane choćby wtedy, kiedy na koncie szpitala stwierdzono dług. Wówczas w uzasadnieniu do przyznania nagrody dług tłumaczono wysoką inflacją, a przez to nieplanowanym wzrostem kosztów.
Sprawa zadłużenia ujrzała światło dzienne, kiedy 1 lipca dyrektorem szpitala został Wojciech Michalik.
Nowy dyrektor powiedział PAP, iż z dokumentów, z którymi zapoznał się podczas postępowania konkursowego, wynikało, iż szpital nie miał zadłużenia. Rok 2024 zakończył z 2 mln zł zysku, a 2023 r. – z 7 mln zł zysku.
Po objęciu stanowiska stwierdził, iż szpital ma jednak dług. Dotyczy on zaległości wobec pielęgniarek z powodu zaległych wynagrodzeń za specjalizacje i wynosi 37 mln zł.
Wyjaśnił, iż pielęgniarki z tytułem magistra i specjalizacją powinny otrzymywać wyższe wynagrodzenie niż te bez specjalizacji, co wynika z przepisów dotyczących zaszeregowania i wynagradzania w podmiotach leczniczych.
– Kaliski szpital był jedynym w regionie, który nie realizował należności z tego tytułu, ale nie jedynym w kraju – powiedział.
Zapowiedział, iż pieniądze wypłaci, ale musi wynegocjować z personelem warunki spłaty.
– Chcę, żeby było to rozłożone w czasie i bez szkody dla pracy szpitala – dodał.
Poinformował, iż negocjacje w tej sprawie z radcami prawnymi zaplanowano na 8 sierpnia.