Holandię nawiedził potężny sztorm Amy, który wstrząsnął ruchem lotniczym w całym kraju. Na lotnisku Schiphol w Amsterdamie odwołano ponad 150 lotów, a tysiące pasażerów utknęło w terminalach.

Fot. Warszawa w Pigułce
To jedno z największych zakłóceń w europejskim transporcie lotniczym w ostatnich miesiącach. Silne wichury osiągające prędkość choćby 90 kilometrów na godzinę zmusiły władze do podjęcia drastycznych środków ostrożności. Zawieszono przyloty i odloty, a linie lotnicze, w tym KLM, zapowiedziały kolejne anulacje i możliwe zmiany w rozkładach. Pasażerowie ostrzegani są przed dalszymi opóźnieniami, które mogą potrwać aż do końca weekendu.
Meteorolodzy ostrzegają, iż sztorm osłabnie dopiero w niedzielę rano, a nadmorskie regiony pozostaną wciąż narażone na gwałtowne podmuchy wiatru do 80 kilometrów na godzinę. W wielu miejscach kraju obowiązują alerty pogodowe, a władze apelują o ograniczenie podróży i zachowanie szczególnej ostrożności.
Sytuacja pokazuje, jak nagle ekstremalne zjawiska pogodowe mogą sparaliżować jeden z największych portów lotniczych w Europie. Schiphol, przez który codziennie przewija się kilkadziesiąt tysięcy podróżnych, stał się symbolem bezradności wobec siły natury. W obliczu chaosu lotniczego pasażerowie poszukują alternatywnych połączeń, a w liniach telefonicznych przewoźników panuje ogromne obłożenie.
Sztorm Amy to kolejny sygnał, iż zmiany klimatyczne wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo podróży. Eksperci podkreślają, iż coraz częstsze i gwałtowniejsze zjawiska pogodowe będą stanowić rosnące wyzwanie dla transportu lotniczego i całej infrastruktury w Europie.
Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl