Ten prank kierowcy hulajnogi maszynista zapamięta na długo. Oto król pranksterów na 2 kołach

1 rok temu

Nie dałem rady w życiu obejrzeć ani jednego filmu z tzw. prankami, bo zawsze w oczach stawały mi łzy żenady. Tym razem jednak nie spodziewałem się, iż oglądam video z wysublimowanym dowcipem ze strony kierowcy hulajnogi wobec maszynisty. Dlatego obejrzałem do końca i wy też powinniście.

Ludzie robiący coś głupiego, w co zostali wkręceni, filmowani bez ich świadomości, a potem zostający bohaterami pranka budzą we mnie szczery żal. Utożsamiam się z nimi i mam wrażenie, iż sam mógłbym być na ich miejscu. Dlatego z euforią witam wszelkie informacje o tym, iż kolejny kanał z prankami przestał działać, albo iż pranksterzy padli ofiarą własnych pranków. Dobór naturalny działa.

W przypadku poniższego filmu dobór naturalny na chwilę się wyłączył

Prank rzeczywiście wyszedł znakomicie, zobaczcie sami.

No nie powiem, jakbym lubił dowcipy tego typu, to bym się choćby uśmiał. Maszynista lokomotywy zbliża się do przejazdu i widzi kierującego hulajnogą, który wjeżdża na tory wprost pod pociąg. Już sobie wyobraża tę masakrę – hulajnogę odskakującą na 30 metrów, ciało wbite pod pociąg. 3 godziny stania i blokowania przejazdu. Całe miasto zakorkowane. Czekamy na prokuratora. Prokurator bada, czy nie maszynista nie jechał z prędkością o 0,000374 km/h wyższą od dopuszczalnej i czy hamował odpowiednio wcześnie. I w ogóle gdzie w tej lokomotywie jest pedał hamulca? Maszynista już wizualizuje sobie wyrok, jaki dostanie. A wtedy cyk, hulajnogista zjeżdża z torów na 1 sekundę przed przejazdem pociągu. It was a prank, bro! W końcu o to chodzi w prankach, żeby ktoś, w tym przypadku maszynista, poczuł realne, silne emocje, a potem ulgę, iż to tylko taki dowcip. Niektórzy mogą jednak to przypłacić zdrowiem.

Szanuję ten nowatorski pomysł na prank wobec maszynistów

Co więcej, stawiam iż to jeszcze parę razy się uda, ale zabawny hulajnogarz będzie starał się dopracowywać swój dowcip. Czas między opuszczeniem torowiska a przejazdem pociągu będzie dążył do zera. W mniemaniu prankstera – asymptotycznie, czyli nigdy go nie osiągając. Gorzej jednak, gdy fizyka upomni się o swoje i np. kółko hulajnogi wpadnie zbyt głęboko między tory a płyty betonowe. Wówczas koszmar maszynisty spełni się – to będzie ta zła rzecz – a pranki się zakończą, i to będzie rzecz dobra.

Tak poważnie mówiąc, to widzę tu pewien efekt, który sam zauważyłem

A który potwierdził mój znajomy, pracujący w kolejnictwie. Patrząc na tory w oddali, nie jesteśmy w stanie ocenić odległości i prędkości zbliżania się pociągu. To znaczy, iż możemy widzieć pociąg w jakiejś odległości i powiedzieć, iż naszym zdaniem jest to np. 200 metrów, ale nie potrafimy określić miejsca, w jakim będzie za 2 sekundy, ponieważ z oddali nie widać szybkości ruchu. Kiedy patrzymy na samolot na niebie, wydaje on się ledwo poruszać, w rzeczywistości pędzi 900 km/h. Dlatego właśnie nie można włazić na tory, choćby jeżeli widzimy, iż pociąg jest daleko, bo za sekundę będzie blisko, a za dwie nasz prank się nie powiedzie.

Powstaje tylko pytanie o karę dla prankstera

Czy powinna być finansowa? A może należałoby go przedstawić szerszej publiczności jako śmieszka i dowcipnisia? Trudno powiedzieć, ale jednego jestem pewien: maszynista tego dnia musiał się napić. choćby ja, chociaż nie piję, tego dnia po zmianie odpaliłbym flaszkę whisky. A whisky nie cierpię jeszcze bardziej niż pranków.

Czytaj również:

Autokar pełen dzieci przejeżdża przez zamknięty przejazd kolejowy. Coś jest zdecydowanie nie tak

Idź do oryginalnego materiału