Najpierw chciała być anestezjologiem, później chirurgiem, ale ostatecznie wybrała pediatrię. Leczenie małych pacjentów świetnie jej wychodzi, czego najlepszym dowodem jest zdobycie drugiego miejsce w wojewódzkim etapie plebiscytu Hipokrates, w kategorii Pediatra Roku. Ewa Bałęczna-Bartkowiak o opowiedziała nam o wyróżnieniu i codziennej pracy dla najmłodszych pacjentów.
Jak przyjęła Pani wyróżnienie w plebiscycie Hipokrates organizowanym przez Głos Wielkopolski, pod patronatem prezesa NFZ?
Sama nominacja bardzo mnie ucieszyła, to dla mnie ogromne wyróżnienie i potwierdzenie, iż moi pacjenci i ich rodzice po prostu mnie lubią, doceniają moją pracę i profesjonalizm. Wygranie etapu powiatowego oraz zdobycie drugiego miejsca na etapie wojewódzkim sprawiło mi ogromną satysfakcję, a także motywuje mnie do dalszego rozwoju. Myślę, iż w głosowaniu pomogła mi moja działalność w mediach społecznościowych. Mam fanpage na Facebooku, na którym publikuję i za pośrednictwem którego komunikuję się z rodzicami moich pacjentów. Postała tam fajna społeczność, co pewnie przełożyło się na aktywność głosujących.
Za pośrednictwem komunikatorów internetowych zdarza się Pani udzielać porad?
Staram się tego unikać, bo zdrowie dzieci to zbyt poważna sprawa, by ograniczać się do zdalnego kontaktu z pacjentem. Ale w drobnych sprawach rzeczywiście zdarza mi się takich porad udzielać. Chodzi przede wszystkim o uspokojenie rodziców. Zdaję sobie sprawę, jak ogromny może być strach mamy czy taty o zdrowie swojego dziecka i jak mogą być nadinterpretowane zwykłe dolegliwości. Kiedy jestem pewna, iż zgłaszany mi przez rodziców problem to nic poważnego odpisuję, iż naprawdę nie ma czym się martwić, bo stres rodzica może być o wiele groźniejszy dla dziecka niż dolegliwość, która wystąpiła. Żyjemy w czasach, w których wszystkim nam towarzyszy ogromne poczucie lęku, dlatego staram się tłumaczyć, iż to, iż dzieci miewają gorączkę czy gorsze samopoczucie jest normalne i nie trzeba od razu z tym walczyć.
Od zawsze chciała Pani leczyć dzieci?
Lekarzem chciałam być od dziecka, ale o pediatrii początkowo nie myślałam. Miałam różne pomysły na specjalizację. Zastanawiałam się nad anestezjologią, będąc na studiach byłam już prawie zdecydowana na chirurgię. Staż zaczęłam na chirurgii naczyniowej, ale później zaczęła podobać mi się pediatria. Ostatecznie zdecydowałam, iż chcę zająć się leczeniem dzieci. w tej chwili jestem w trakcie specjalizacji z tej dziedziny. Nie żałuję tego wyboru.
Jak trafiła Pani do Słupcy?
Pochodzę z północy Wielkopolski. Do Słupcy trafiłam głównie za sprawą męża, który stąd pochodzi, ale orientowałam się też, jakie są możliwości pracy tutaj.
Na brak zajęć w Słupcy raczej Pani nie narzeka…
Od trzech lat pracuję na Oddziale Dziecięcym, a także w Przychodni Lekarza Rodzinnego Przy Szpitalu. Przyjmuję też pacjentów w prywatnym gabinecie. jeżeli do tego dołożymy macierzyństwo – mamy 1,5-rocznego synka – na brak zajęć rzeczywiście nie narzekam. Ale bardzo lubię swoją pracę, cenię sobie dobry kontakt z moimi pacjentami i ich rodzicami. Zamierzam skończyć specjalizację z pediatrii i zostać w Słupcy.
Jak w tej chwili wygląda sytuacja zdrowotna najmłodszych mieszkańców Słupcy i okolic?
Sezon chorobowy już się rozkręca, jest grypa, RSV, covid, dużo zapaleń płuc. Mamy pełen wachlarz bakterii i wirusów. Po świętach będzie tego jeszcze więcej, pewnie nastąpi wtedy szczyt zachorowań.
W tym sezonie jest coś, co szczególnie zwraca Pani uwagę?
W tym sezonie infekcyjnym szczególnie zwracam uwagę na wzrost przypadków krztuśca i zapaleń płuc o atypowym przebiegu, zwłaszcza wśród dzieci. Krztusiec, który może występować u dorosłych, często nie jest rozpoznawany w początkowych fazach, a objawy kaszlu mogą być mylone z innymi chorobami. U dzieci może prowadzić do poważnych komplikacji, dlatego ważna jest wczesna diagnoza. Również zapalenia płuc o atypowym przebiegu stają się coraz bardziej powszechne. Te infekcje mogą przebiegać bez typowej gorączki i objawów, co sprawia, iż są trudniejsze do wykrycia, a ich diagnoza często jest opóźniona.
Przed nami święta, czas spotkań z bliskim. Co możemy zrobić, by zachorowań było jak najmniej?
Zachować zdrowy rozsądek, szczególnie w przypadku noworodków. Zdaję sobie sprawę, iż rodzina i znajomi w tym świątecznym czasie chcą odwiedzić i zobaczyć maluszka, ale jeżeli ktoś ma choćby zwykły katar, taką wizytę powinien przełożyć na inny termin. Dla dorosłych katar będzie błahostką, a dla maluszka może skończyć się zapaleniem płuc i długą hospitalizacją.