Górnik Zabrze we wtorkowym meczu 1/8 finału STS Pucharu Polski pewnie pokonał Lechię Gdańsk i awansował do najlepszej ósemki tegorocznej batalii o krajowy puchar. Między słupkami zabrzańskiej bramki stanął Tomasz Loska, który przed meczem… musiał poradzić sobie z upiorami z przeszłości…
Piłkarze trenera Michala Gasparika bez kompleksów poczynają sobie w tegorocznej edycji STS Pucharu Polski. Dwa dalekie wyjazdy nad morze i mecze z Arką Gdynia (2:1) i Lechią Gdańsk (3:1) nie stanowiły dla Górnika przeszkody nie do przejścia. Do tradycji należy, iż w meczach pucharowych w bramce zabrzan staje Tomasz Loska, który w Gdańsku spotkał człowieka, który wywołuje u doświadczonego bramkarza potężnego moralnego kaca.
Bartosz Frankowski – bo o nim mowa – w trakcie wtorkowych zawodów na Polsat Plus Arena Gdańsk pełnił rolę arbitra VAR. Nie miał szczególnie dużo pracy. Czym sędzia z Torunia przyczynił się do tego, iż Loska spotyka go w najstraszniejszych koszmarach?
Był w okresie 2017/18 głównym rozjemcą rewanżowego meczu 1/2 finału Pucharu Polski z Legią Warszawa. Bramki Górnika strzegł wówczas Loska – 22-letni nieźle rokujący bramkarz. Dwumecz długo układał się po myśli zabrzan. W pierwszym meczu przy Roosevelta padł remis (1:1), zaś przy Łazienkowskiej po niespełna godzinie gry prowadzenie objęli Trójkolorowi po samobójczym trafieniu Adama Hlouska.
Wszystko szło po myśli młodej ekipy Marcina Brosza aż do… 68. minuty gry, kiedy do piłkę kopniętą w kierunku zabrzańskiej bramki trącił Paweł Bochniewicz, a do bezpańskiej futbolówki ruszyli Loska i Jarosław Niezgoda. Bramkarz Górnika był pierwszy, ale interweniował poza linią „16”, przy próbie przyjęcia piłki ta trafiła w rękę naszego bramkarza. Sędzia Frankowski nie chciał choćby słuchać wyjaśnień pochodzącego z Paniówek piłkarza, iż futbolówka trafiła w jego biodro – pokazał Losce czerwoną kartkę.
Dalsze losy meczu potoczyły się dla drużyny ze Śląska fatalnie. Najpierw na kwadrans przed końcem Wojciecha Pawłowskiego do kapitulacji zmusił Michał Kucharczyk, a następnie w doliczonym czasie gry drugiej połowy grającą w „10” zabrzańską jedenastkę pogrążył Niezgoda. Górnikowi uciekł tym samym finał na Stadionie Narodowym, bo do momentu odesłania Loski do szatni zabrzanie zdawali się mieć boiskowe wydarzenia pod kontrolą.
– Spotkałem sędziego Frankowskiego i wróciła trauma sprzed lat. Do dziś ciężko mi to przeżyć co wtedy przydarzyło się w Warszawie, wciąż nie mogę o tym zapomnieć – przyznaje bramkarz Trójkolorowych. – Chcę z Górnikiem wygrać ten Puchar Polski. Bardzo się cieszę, iż udało nam się awansować już do ćwierćfinału i jesteśmy dwa zwycięstwa do finału. Mam nadzieję, iż w tym sezonie sięgniemy po trofeum, a ja o tej traumie sprzed lat będę mógł zapomnieć – puentuje gracz 14-krotnych mistrzów Polski.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl















