— Tory mi jakoś nie przeszkadzają, bo generalnie nie są jakoś bardzo zniszczone, ale czasami potrafi zatrząsnąć, naprawdę. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Bywają takie, iż się kiepsko jedzie, ale ogólnie nie jest źle. Idealnie to wiadomo, iż nigdy nie będzie — mówią Telewizji Echo24 mieszkańcy Wrocławia.
A mogłoby, bo Wrocław do tej pory na #TORYrewolucję, czyli program naprawy torowisk wydał już ponad 300 milionów złotych. Do końca tego roku ta suma powiększy się o dodatkowe 70 milionów.
— Nie zatrzymujemy się. o ile chodzi o infrastrukturę tramwajową we Wrocławiu, to ona jest bardzo wymagająca. Wymaga dużych nakładów finansowych, ale też nakładów pracy. Natomiast efekty tej pracy widać — ilość wykolejeń, rozjechań, zdarzeń na naszych torowiskach jest coraz mniej — przekonuje nas prezes MPK Wrocław, Witold Woźny.
— Ja się zawsze uśmiecham, jak słyszę, iż większość torów jest w bardzo dobrej kondycji, dlatego iż w roku, w którym mieliśmy tych wykolejeń i incydentów na torach najwięcej, mieliśmy ponad 90 proc. torów w dobrym lub bardzo dobrym stanie… — mówi z kolei miejski radny z Prawa i Sprawiedliwości, Andrzej Kilijanek.
— o ile do tego weźmiemy jeszcze tych spowodowanych złą infrastrukturą, no to ich w zeszłym roku było tylko 10, a pamiętajmy, iż jeszcze 2-3 lata temu było to ponad 100 i tym tak naprawdę mieszkańcy żyli w zasadzie na co dzień — dodaje prezes MPK, Witold Woźny.
— Ta #TORYrewolucja objawiała się tym, iż np. na Jana Pawła II nieraz byłem świadkiem, jak ktoś się przewrócił na przystanku, bo to bardzo długo nie było remontowane, a później — chwilę po remoncie — znów pojawiły się nierówności, krzywizny, zapadała się płyta, która powodowała, iż można było przez nieuwagę zrobić sobie krzywdę — skarży się Kilijanek.
Podobnie jest z ulicą Pomorską, która została niedawno oddana do użytku. Na całościowy remont arterii wydano ponad 60 milionów złotych. Przy wydzielonym torowisku zostawiono jednak zabytkową kostkę, a po kilku miesiącach między kamieniami a szynami już powstają ubytki. To jednak nie jedyny problem…
— o ile mówimy o kostce, to wchodzi nam kwestia konserwatora zabytków. Człowiek, który odpowiada za zachowanie pewnego historycznego dorobku Wrocławia — to po pierwsze podnosi koszty remontu, bo nowsze technologie są i trwalsze, i tańsze. Druga rzecz jest taka, iż w sytuacji, w której my otrzymujemy gwarancję na wykonaną usługę, na wykonany remont, to wykonawca powinien ponosić koszty ewentualnych napraw, o których mowa, bo takie rzeczy się zdarzają, a z tym bywa różnie. Czasami miasto musi się o to z takim wykonawcą sądzić — zdradza radny z PiS-u.
Z doświadczeniem przyszły wnioski — za prace gwarancyjne, podobno, nie płacą już podatnicy.
— Zabezpieczamy się bardzo mocno, o ile chodzi o kwestie związane z prawami, warunkami gwarancji. Z reguły jest też tak, iż staramy się, aby ta gwarancja była poszerzona poza ten obowiązkowy ustawowy termin. Tak naprawdę w 2025 rok wchodzimy z takim dużym postanowieniem przyspieszenia pewnych prac. Tutaj największym wyzwaniem będzie na pewno ulica Trzebnicka, która tak naprawdę wymaga natychmiastowego podjęcia działań. Przed nami oczywiście kontynuacja remontu torowiska na ul. Kosmonautów. Pewnie na początku roku zaprezentujemy pełną listę zadań na 2025 rok i kolejne, bo część tych zadań jednak jest tak duża, iż będzie obejmowała nie tylko jeden rok kalendarzowy, ale też — w podziale na etapy — kolejne lata — dodaje na koniec Witold Woźny.