Jedyny sposób na ptasią grypę.
Na świecie powoli pęka tama cenzury i zaprzeczania. choćby w oficjalnych mediach pojawiają się informacje podważające dotychczasową narrację o bezpiecznych i skutecznych szczepionkach. Już czasem można w nich przeczytać, iż te „szczepienia” to nie było jedynie samo dobro. Niestety jeszcze nie wszędzie.
Na początku roku pisałem o Nowej Zelandii, gdzie władcy zmusili praktycznie wszystkich ludzi do szczepień, sami się od nich uchylając, gdyż mieli pełną świadomość zagrożenia. w tej chwili robią wszystko w celu ukrycia tragicznych skutków swoich działań, więc tam zaprzeczanie jest szczególnie silne. Osoby odpowiedzialne za spowodowane przez zastrzyki choroby i śmierć dostępują nagród i zaszczytów, a sygnalista ośmielający się upubliczniać ukrywane dane, jest więziony. Rządzący w NZ prawdopodobnie nigdy nie dopuszczą prawdy do oficjalnych mediów. Podobnie jest w Australii.
Pierwsza od zaklęcia szczepionkowej omerty uwolniła się Republika Południowej Afryki, gdzie obywatele na drodze sądowej zmusili rząd do ujawnienia treści kontraktu z firmą Pfizer. Ujawniony tekst dowodził, iż koncern był świadom zagrożeń niesionych przez ten produkt i na wszelkie sposoby używając w umowie pokrętnych zastrzeżeń prawnych, starał się uniknąć za nie odpowiedzialności. Niestety Europa nie poszła tym tropem. Przewodnicząca Komisji Europejskiej dzięki prywatnych SMS-ów pokątnie wydała nasze miliardy, ale z niczego się nie tłumaczy i za nic nie ponosi odpowiedzialności. Także jej partner biznesowy Pfizer.
Sprzedali nas i nasze zdrowie, a my powinniśmy być wdzięczni i nie dyskutować
Tymczasem pomimo cenzury rośnie liczba badań naukowych opublikowanych w czasopismach medycznych, które wskazują na bezużyteczność szczepień mRNA przeciwko covid-1984, ich nieskuteczność, a nawet, co gorsza, skuteczność ujemną. Opisywałem jedno takie badanie wykonane w klinice w Cleveland. Zależność jest prosta, więcej szczepionki to więcej zachorowań i gorszy przebieg choroby. Powtarza się to wszędzie.
Bardzo duże badanie Cleveland Clinic pokazuje, iż im więcej szczepionek tym większe prawdopodobieństwo zachorowania na COVID
Ostatnio kilka stanów USA zdecydowało się wystąpić na drogę sądową przeciwko Pfizerowi. Kansas, Texas, dołączają kolejne. Do tej pory słyszałem o pięciu pozwach, wszystkie z powodu fałszywych stwierdzeń producenta o skuteczności i ukrywania przez niego skutków ubocznych wyrobu. Tak wali się mit o skutecznych i bezpiecznych zastrzykach, coraz częściej przyznawane jest również, iż to wcale nie są szczepionki. Aby móc zastrzyki mRNA tak nazywać, WHO zmieniła definicję szczepień, równocześnie wykreślając z definicji naturalną odporność i pokrętnie redefiniując odporność zbiorową jako zależną wyłącznie od szczepień.
Niestety, właśnie ta naturalna odporność ucierpiała bardzo wskutek masowych szczepień, co skutkuje masowymi zachorowaniami na różne choroby w wielu krajach. Jeszcze oficjalnie nikt nie chce tego przyznać. Mówią nam, iż korelacja nie oznacza związku przyczynowego. Zapewne, ale w tym wypadku nieodparcie nań wskazuje. Czasem słyszeliśmy o nasilonym występowaniu na przykład półpaśca, ale okazuje się, iż zjawisko obniżonej odporności występuje na całym świecie i przejawia się w zwiększonej zapadalności na bardzo wiele całkiem różnych chorób.
Najnowsze badania przeprowadzone przez agencję Bloomberga na zlecenie ponad 60 organizacji i agencji zdrowia publicznego, wykazały, iż w każdym z 44 badanych państw co najmniej jeden rodzaj choroby był co najmniej kilkakrotnie gorszy niż przed pandemią. Do takich tryumfujących zarazków zaliczają się wirusy, bakterie, grzyby, rzadkie lub pospolite, w całym spektrum infekcji. Przykładowo, liczba przypadków krztuśca wzrosła w Chinach ponad 45-krotnie tylko w pierwszych czterech miesiącach 2024 r. W Australii liczba przypadków wirusa RSV wzrosła prawie dwukrotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem. Argentyna walczy z najgorszą w historii epidemią dengi. Japonia radzi sobie z tajemniczą falą Strep A. Odra powraca w dwudziestu stanach Ameryki, w Wielkiej Brytanii i Europie. W 2022 r. na całym świecie u 7,5 miliona osób nowo zdiagnozowano gruźlicę – to najgorszy rok, odkąd WHO zaczęła monitorować gruźlicę w połowie lat 90. To wielopandemia gorsza niż covid. W artykule Bloomberga czytamy (podkreślenia moje):
Globalny wzrost liczby chorób po Covid-19 – wirusowych i bakteryjnych, powszechnych i historycznie rzadkich – to tajemnica, którą badacze i naukowcy wciąż próbują definitywnie wyjaśnić. Sposób, w jaki blokady Covid zmieniły podstawowe odporności, jest fragmentem układanki, podobnie jak wpływ pandemii na ogólne podawanie szczepionek i przestrzeganie przepisów. Zmiany klimatyczne, rosnące nierówności społeczne i nadwyrężone usługi opieki zdrowotnej przyczyniają się do tego w sposób trudny do zmierzenia.
Pogrubiłem rzekome przyczyny. prawdopodobnie ostatecznie powiedzą nam, iż przyczyną są zmiany klimatu, jednakże w tajemniczy sposób rosnąca liczba zachorowań i zgonów jest dziwnie i całkowicie zaskakująco skupiona w krajach najbardziej dotkniętych zastrzykami, czyli tych, które „wykonały najlepszą robotę” podczas pandemii:
Kanada, Japonia, Singapur i Niemcy – miejsca chwalone za udane wysiłki na rzecz powstrzymania Covida – odnotowują w tej chwili niezwykły poziom nadmiernej śmiertelności, powiedział Christopher Murray, dyrektor Instytutu Pomiarów i Oceny Zdrowia z siedzibą w Waszyngtonie. Z kolei w miejscach, w których nie udało się zapanować nad rozprzestrzenianiem się Covida, takich jak Bułgaria, Rumunia i Rosja, wskaźniki śmiertelności powróciły do poziomu sprzed pandemii.
Dlaczego w miejscach, które wykonały dobrą robotę, miałoby być gorzej? To wydaje się trochę dziwne.
https://archive.ph/6d5CW#selection-3031.0-3043.277
Wysuwane są różne, często karkołomne hipotezy ad hoc mające wytłumaczyć te obserwacje bez uwzględniania działania szczepionek mRNA, ale żadna z nich nie jest w stanie wytłumaczyć całokształtu zjawiska. Kanada, Japonia, Singapur i Niemcy to nie są kraje o słabej opiece medycznej, złej higienie, niedostatecznym przestrzeganiu prawa albo o słabym wyszczepieniu. Obserwowany wzrost dotyczy także chorób autoimmunologicznych, infekcji grzybicznych oraz chorób, na które nie istnieją szczepionki. Tymczasem różni uczeni ostrzegali jeszcze przed rozpoczęciem szczepień o takiej możliwości, ale byli ignorowani i wyciszani. w tej chwili coraz więcej badań wskazuje na szczepionki mRNA jako przyczynę utraty odporności. Na przykład dr Mikołaj Raszek (Uniwersytet Alberty w Kanadzie), mówi o kolejnym badaniu wykazującym „nieprawidłowe” przeciwciała IgG4 u prawie wszystkich osób zaszczepionych produktem mRNA:
Sugeruje, iż posiadanie zbyt dużej ilości antygenu ostatecznie doprowadzi do wyczerpania limfocytów T, a jeżeli masz wyczerpanie limfocytów T, może zacząć korelować to z rozwojem autoimmunizacj. Coraz więcej naukowców nieufnie podchodzi do tych przeciwciał IgG4, które zasadniczo są obserwowane u prawie wszystkich osób zaszczepionych mRNA.
Szczepimy naszą rodzinę przeciwko nadchodzącej ptasiej grypie.
Bez względu na przyczyny, taki masowy spadek odporności powinien być sygnałem ostrzegawczym skłaniającym do podjęcia badań. Jego związek ze szczepieniami można by wykluczyć albo potwierdzić dokonując wielkoskalowej analizy przypadków zachorowań z uwzględnieniem statusu szczepień. To w końcu w taki sposób udowodniono związek przyczynowy palenia papierosów z rakiem płuc. Jednakże z tajemniczych powodów nikt, żaden rząd ani oficjalny ośrodek medyczny, nie pali się do takich badań pomimo dramatycznego wzrostu śmiertelności i zachorowań na prawie wszystko, który jest obserwowany na całym prawie świecie. Po co mają robić badania, jeżeli znają przyczyny, a nie chcą ich ujawniać?
Dla WHO obecny stan rzeczy jest korzystny, bo ma nadzieję na zdobycie globalnej władzy, strasząc kolejną pandemią, ostatnio w modzie ptasia grypa. Dla fanatyków szczepień obserwowane zjawiska wzmożenia chorób są dobrym powodem do nawoływania do kolejnych szczepień na wszystko. Na przykład przeciwko wymienionemu wcześniej półpaścowi. Podobno jest to choroba wywołana przez wirusa ospy, który przez lata pozostaje utajony w organizmie. W jaki sposób szczepionka ma pomóc przeciwko czemuś, co nosimy w sobie od lat, pozostaje niezbadaną tajemnicą nauki.
W Polsce też mamy do czynienia z dążeniem do wyszczepienia wszystkich na wszystko, oczywiście pod hasłem nauki. Sprzeciwiając się, będziesz niewierzącym w naukę nieukiem, wrogiem publicznym, śmiercionośnym wyrzutkiem. Ostatnio w mediach mamy do czynienia z lobbingiem na rzecz ściślejszej rejestracji szczepionkowych dysydentów w celu łatwiejszego ich przymuszania do adekwatnych zachowań. W zeszłym tygodniu w tygodniku Przegląd (nr 24) ukazał się wywiad zatytułowany „Pilnie potrzebujemy elektronicznej karty szczepień” (pełny tekst tutaj). Wypowiada się koronowy astrolog dr n. med. Paweł Grzesiowski, który przez ostatnie kilka lat dosyć intensywnie pojawiał się w mediach jako ekspert. Zaczyna od stwierdzenia:
…wracają choroby, które uznawaliśmy za dobrze kontrolowane, takie jak gruźlica, odra, krztusiec, kiła, inwazyjne choroby paciorkowcowe i inne.
Czyżby dr Grzesiowski wynalazł szczepionkę na kiłę i na inne? Ale nic to. Za wszystko odpowiedzialny jest spadek wyszczepienia, więc trzeba szczepić, szczepić, szczepić. Także na półpasiec. Ten fragment wywiadu przytaczam w całości, gdyż pokazuje ciężką fiksację myślenia uczonego wakcynologa. Szczepionka mająca zapobiegać skutkom spowodowanych przez szczepionkę uszkodzeń odporności. To jest prawdziwa nauka XXI wieku.
Dlaczego wskazane jest szczepienie przeciwko półpaścowi?
Ponieważ jest to choroba bardzo podstępna. Nie wiemy, kto i kiedy zachoruje ani jakie będą tego następstwa. Półpasiec jest reaktywacją uśpionego wirusa ospy, często po wielu latach. Wirus ten aktywuje się przy spadku odporności. Jest to więc kolejna szczepionka, którą powinniśmy oferować wszystkim, którzy z racji wieku zaczynają mieć słabszy układ immunologiczny oraz osobom z zaburzeniami odporności. jeżeli więc ktoś ma 18 lat, chorobę autoimmunologiczną i regularnie przyjmuje np. sterydy czy metotreksat, to też powinien zostać zaszczepiony, oczywiście po konsultacji z lekarzem prowadzącym.
Na niechęć obywateli do kolejnej sesji bycia królikiem doświadczalnym jest tylko jeden sposób, czyli wymieniona w tytule wywiadu elektroniczna karta szczepień.
[…] elektroniczny system ułatwiłby monitorowanie szczepień nie tylko lekarzom, pielęgniarkom, ale pacjentom i Inspekcji Sanitarnej. Można by też wysyłać z systemu automatyczne przypominajki czy smsy typu „brakuje ci takiej a takiej szczepionki, zgłoś się do lekarza”. Albo rozsyłać zbiorowe skierowania na szczepienia. Potrzebny jest nam też elektroniczny rejestr osób nieszczepionych. Wtedy dla sprawdzenia zaległych szczepień wystarczyłoby jedno kliknięcie!
Następnie o świcie uzbrojona drużyna ubrana w szczelne kombinezony wyważy drzwi, rzuci delikwentów na glebę i zawlecze to Szczepo-Busu, gdzie za jednym zamachem uregulowane zostaną wszystkie zaległości. Mokry sen wakcynologa.
Znowu to robią…
Niestety dr Grzesiowski tak jak i wielu innych odpowiedzialnych w Polsce za bezpodstawną i bezsensowną reakcję na covid-1984 i jej tragiczne skutki, nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Nie ujawnił także możliwych konfliktów interesów. Jak jego liczni koledzy był on tak niezwykle gorącym i bezrefleksyjnym orędownikiem produktów koncernów farmaceutycznych, iż aż trudno uwierzyć, aby robił to całkiem bezinteresownie. Od dłuższego czasu każdy autor publikacji w naukowym czasopiśmie medycznym jest obowiązany do ujawniania od kogo i za co brał pieniądze. Wprowadzono obowiązek ujawniania konfliktów interesów w nadziei, iż taka praktyka chociaż trochę ukróci korupcję panoszącą się w środowisku medycznym. Być może już to pisałem, niemniej jednak powtórzę. Uważam, iż taka zasada powinna obowiązywać nie tylko w publikacjach naukowych, ale wszędzie.
Każdy przedstawiciel zawodu medycznego udzielający wypowiedzi publicznych mogących wpływać na opinię ludzi powinien obowiązkowo ujawniać ewentualne konflikty interesów. Oczywiście do tego samego powinni być zobowiązani urzędnicy i eksperci publicznej ochrony zdrowia.
Bezwzględnie.
Dosyć łatwo się domyślić rzeczywistej przyczyny nawoływania do ściślejszego pilnowania szczepień. Nie jest nią troska o nasze zdrowie, ale o interesy producentów szczepionek. choćby wtedy, gdy szczepienia są rzekomo bezpłatne, finansujemy je z naszych podatków. Interes musi się kręcić, a po doświadczeniach covidowych spadło zainteresowanie tym towarem, więc należy przymusić sceptyków.
Na roli doktora Grzesiowskiego i jemu podobnych akcja się nie kończy. Oprócz wygłaszającego tezy eksperta mamy jeszcze prowadzących wywiad tajemniczych dziennikarzy. Otóż pod wywiadem nie podpisał się przeprowadzający go dziennikarz. Zamiast tego mamy napis:
Autoryzowany wywiad prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z potrzebą upowszechniania idei szczepień, 2024 r.
Bardzo to jest ciekawe, gdy dziennikarz nie przyznaje się do autorstwa swojej pracy. W różnych gazetach na ogół podpisują się przynajmniej inicjałami, a tu raptem nic. W sieci można znaleźć dosyć mizerną stronę stowarzyszenia, gdzie dowiemy się o jego licznych akcjach, w tym proszczepiennych. Podaje też numer KRS, ale nie dowiemy się nic o źródłach finansowania, a funkcjonowanie wyłącznie ze składek jest mało prawdopodobne. Skutki ich działań lobbystycznych mogą dotknąć mnie osobiście, więc życzyłbym sobie większej przejrzystości. Zatem listę zawodów zobowiązanych do ujawniania konfliktów interesów należy uzupełnić o dziennikarzy.
Każdy dziennikarz, którego działania wpływają na opinię ludzi, powinien obowiązkowo ujawniać ewentualne konflikty interesów.
Zdaję sobie sprawę, iż powyższy postulat byłby niezwykle trudny do realizacji. Dziennikarze na ogół pracują dla redakcji, które są finansowane przez oligarchów lub korporacje i wtedy to redakcja powinna ujawniać konflikty interesów, a nie tylko pojedynczy dziennikarz. Tutaj jednak dziennikarze, pracując poza swoimi redakcjami, działają na rzecz tworu pod nazwą Stowarzyszenia Dziennikarze dla Zdrowia. Być może stąd anonimowość autorów materiałów prasowych Stowarzyszenia. Może redakcje nie chcą, aby je z nimi kojarzono, ja jednak uważam, iż autorom z jawnością jest nie po drodze. Wątpię też, aby dziennikarze pracowali tu za darmo.
Cała strona stowarzyszenia jest dosyć prymitywna i nieaktualizowana. Opublikowany statut przewiduje osoby prawne jako członków wspierających. Niczego więcej nie daje się znaleźć, ale na niewyraźnym i słabo czytelnym logotypie widać duże litery GSK, czyli logo GlaxoSmithKline, które (wg. Wikipedii) jest wiodącym przedsiębiorstwem w polskim przemyśle farmaceutycznym. Dostarcza ponad 300 leków, szczepionek i produktów ochrony zdrowia. Dostarcza terapie stosowane w leczeniu chorób układu oddechowego oraz zakażeń wirusem HIV. GSK jest także wytwórcą szczepionek – w 2017 dostarczył 3,6 mln dawek.
Zapewne ten fakt wyjaśnia wszystko.
Dziękuję za przeczytanie Substacka Jacka! Zapisz się bezpłatnie, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.
Bez maski, bez zastrzyków, a ciągle zdrowa! To czarownica! Nie potrzeba więcej dowodów.
Tłumaczenie powyższego pozostawiam czytelnikom jako proste ćwiczenie z logiki.