Tramtrolejbusy nie sprawdziły się. Najdziwniejsza postać transportu samochodowego idzie na złom

1 rok temu

Mogliście nie wiedzieć, iż stutysięczne miasto Nancy na północy Francji przez lata obsługiwało swój transport publiczny przedziwnymi pojazdami – tramtrolejbusami. Był to tramwaj i trolejbus w jednym. Był, bo w tym tygodniu ich era ostatecznie się zakończyła.

Bardzo lubię nietuzinkowe pomysły na transport publiczny. Jak jestem w jakimś mieście, to staram się z nich skorzystać. Jeździłem metrem wyjeżdżającym na powierzchnię, jak w Paryżu czy Berlinie, kolektywnymi taksówkami w Hawanie i podwieszaną kolejką jednoszynową w Las Vegas. Nie zdążyłem jednak przejechać się tramtrolejbusem w Nancy.

Tramwaj-trolejbus w Nancy

Tramtrolejbus – co to takiego?

To rodzaj pojazdu zasilanego z sieci trakcyjnej jadącego ze stale uniesionym pantografem, który przemieszcza się na pojedynczej szynie, ale ma też gumowe koła i możliwość jazdy po normalnej jezdni. Kiedy jedzie wpięty w szynę, nie trzeba go prowadzić, wystarczy sterować prędkością i hamowaniem, jednak po opuszczeniu jednotorowego torowiska kierowca musi normalnie już manewrować. W Nancy takie pojazdy jeździły przez wiele lat, jednak uznano, iż ich dalsza eksploatacja nie ma żadnego sensu.

Tramtrolejbusy w Nancy miały jednak istotny powód swojego istnienia

Chodzi o to, iż Nancy położone jest na wzgórzach, z których niektóre są na tyle strome, iż normalny tramwaj nie dałby sobie rady, zwłaszcza przy złej pogodzie. Stąd napęd przenoszony na asfalt przez normalne ogumione koła – pozwala to podjechać pod o wiele ostrzejsze wzniesienie. Pojawia się jednak pytanie, czemu w takim razie nie zastosowano normalnych trolejbusów? Robiłyby to samo, ale bez szyny. To prawda, ale obecność szyny pozwala podjeżdżać bardzo blisko pod krawędź przystanku, tak iż choćby wypychając wózek dziecięcy czy inwalidzki nie trzeba zbyt wiele wysiłku, aby wysiąść z pojazdu. W przypadku autobusu potrzebne byłoby wniesienie wózka albo wtoczenie go na platformie. Pojazd prowadzony szyną potrzebuje też mniej miejsca na skręt, zwłaszcza iż mówimy o wozie podwójnie łamanym (dwuprzegubowym).

O, takim.

Są dwa rodzaje tramwajotrolejbusów

Ten mniej popularny, czyli typ Bombardier, wykorzystuje pojedynczą szynę centralną, a przekrój koła szynowego ma kształt litery H. Bombardiery jeździły tylko w Caen we Francji (już nie jeżdżą) i w Nancy, które było ostatnim miastem na świecie korzystającym z tego systemu. Bardziej popularny system nosi nazwę Translohr i ma dwa pochylone koła prowadzące dotykające z dwóch stron do tej samej szyny. Takie rozwiązania stosuje się np. w Padwie we Włoszech, w niektórych miastach chińskich i we francuskim Clermont-Ferrand.

O ile system fajnie wygląda i jest dobrą ciekawostką, o tyle obsługiwanie go wiązało się z kłopotami. Niektóre są dość zaskakujące. Na przykład ponieważ skład zawsze jedzie kołami po dokładnie tych samych fragmentach asfaltu, wygniatają się one w szybkim tempie. Ponadto przy wjeżdżaniu i wyjeżdżaniu z/na część szynową trzeba idealnie najechać środkiem pojazdu nad szynę, zatrzymać się i opuścić koło prowadzące, czego trolejbus nie musiałby robić. Owszem, tramtrolejbus jest nieco tańszy w budowie niż tramwaj i wszechstronniejszy w użytku, ale wciąż przegrywa kosztowo z trolejbusem. Poza tym ani Bombardier, ani Translohr nie robią już takich pojazdów, więc choćby nie byłoby czym ich zastąpić.

Nancy jest malutkie, ledwo obejmuje śródmieście Warszawy. Nic dziwnego iż mogli sobie pozwolić na jakieś wymysły

Ostatecznie tramtrolejbusy odeszły już w przeszłość, bo zwykłe trolejbusy wychodzą taniej – ale i tak warto docenić, iż próbowano tak kreatywnie łączyć wady różnych środków transportu publicznego. A najlepsze było to, iż te pojazdy i tak musiały mieć silnik spalinowy, bo raz na jakiś czas trzeba było jechać do zajezdni, do której nie prowadziła sieć trakcyjna.

Początek szyn na Vandoeuvre-les-Nancy – tu tramwaj-trolejbus wpina się w szynę.
Idź do oryginalnego materiału