Po falstarcie w ekstraklasie i dwóch porażkach w Lidze Mistrzów mecz nie ściągnął tłumów do Hali Stulecia, w której zasiadło nieco ponad 3 tysiące widzów. Co więcej - Isaiah Whitehead został w domu z powodu grypy żołądkowej. Mimo tych braków Śląsk przyszedł do meczu zaangażowany na 100% przede wszystkim w obronie na obwodzie. Dwa przechwyty w tej części parkietu udało się zamienić na łatwe punkty w szybkim ataku. U gości też imponowała defensywa - mierzący 202 centymetry Stephan Gombauld po pierwszej kwarcie miał już trzy bloki. W ostatnich minutach tej części WKS zagrał jednak dwa razy w dobrym rytmie do obręczy i dzięki temu po pierwszej kwarcie było 17:17. Drugą odsłonę od serii 6-2 zaczęli Włosi, ale wtedy Śląsk odpowiedział 7 punktami z rzędu w tym trójką Daniela Gołebiowskiego. To był zaledwie drugi udany rzut zza łuku w wykonaniu gospodarzy. Na trzeci czekaliśmy do ostatniej akcji pierwszej połowy. Kapitan Angel Nunez przymierzył ze szczytu i równo z syreną zapraszającą oba zespoły do szatni trafił na 35:34 dla Śląska. W trzeciej kwarcie WKS trafił za trzy tyle samo razy ile w całej pierwszej połowie - a trzeba pamiętać, iż grał przeciwko najlepszej obwodowej defensywie w Lidze Mistrzów. Problemem były jednak przewinienia. Goście gwałtownie byli w bonusie i w tej części meczu oddali więcej rzutów niż do przerwy, będąc w trzeciej kwarcie w tym elemencie 9/9. W takich okolicznościach po 30 minutach i 17 zmianach prowadzenia Śląsk przegrywał 51:53. W czwartej kwarcie gospodarze byli blisko na początku, ale Adrian Bogucki przestrzelił...
Trzy dobre kwarty to za mało. Śląsk przegrał w koszykarskiej Lidze Mistrzów
Po falstarcie w ekstraklasie i dwóch porażkach w Lidze Mistrzów mecz nie ściągnął tłumów do Hali Stulecia, w której zasiadło nieco ponad 3 tysiące widzów. Co więcej - Isaiah Whitehead został w domu z powodu grypy żołądkowej. Mimo tych braków Śląsk przyszedł do meczu zaangażowany na 100% przede wszystkim w obronie na obwodzie. Dwa przechwyty w tej części parkietu udało się zamienić na łatwe punkty w szybkim ataku. U gości też imponowała defensywa - mierzący 202 centymetry Stephan Gombauld po pierwszej kwarcie miał już trzy bloki. W ostatnich minutach tej części WKS zagrał jednak dwa razy w dobrym rytmie do obręczy i dzięki temu po pierwszej kwarcie było 17:17. Drugą odsłonę od serii 6-2 zaczęli Włosi, ale wtedy Śląsk odpowiedział 7 punktami z rzędu w tym trójką Daniela Gołebiowskiego. To był zaledwie drugi udany rzut zza łuku w wykonaniu gospodarzy. Na trzeci czekaliśmy do ostatniej akcji pierwszej połowy. Kapitan Angel Nunez przymierzył ze szczytu i równo z syreną zapraszającą oba zespoły do szatni trafił na 35:34 dla Śląska. W trzeciej kwarcie WKS trafił za trzy tyle samo razy ile w całej pierwszej połowie - a trzeba pamiętać, iż grał przeciwko najlepszej obwodowej defensywie w Lidze Mistrzów. Problemem były jednak przewinienia. Goście gwałtownie byli w bonusie i w tej części meczu oddali więcej rzutów niż do przerwy, będąc w trzeciej kwarcie w tym elemencie 9/9. W takich okolicznościach po 30 minutach i 17 zmianach prowadzenia Śląsk przegrywał 51:53. W czwartej kwarcie gospodarze byli blisko na początku, ale Adrian Bogucki przestrzelił...