Tusk zagrzmiał

jacekh.substack.com 3 miesięcy temu

Ostatnio premier Polski zagrzmiał, krytykując sprzeczne prognozy postawione przez meteorologów i hydrologów na temat sytuacji powodziowej na Dolnym Śląsku. Bardzo mu się nie spodobało, iż nie są one pełnej w zgodzie ze sobą. Gdyby Donald Tusk skończył prawdziwe studia, wiedziałby, iż wychodząc z odmiennych przesłanek i korzystając z odmiennej metodologii, można uzyskać różne wyniki. Hydrologia i meteorologia mają wiele wspólnego, ale nie są tożsame. Zresztą choćby w obrębie każdej z tych nauk możliwe jest uzyskanie różnych ocen, a co dopiero prognoz na przyszłość. To nie jest historia ani nauki polityczne, gdzie wynik zależy od zachcianki siły panującej.

Wymóg premiera, aby ośrodki uzgadniały prognozy przed ich przedstawianiem władzy, nie jest niczym innym jak dążeniem do zdjęcia z siebie odpowiedzialności za podejmowane decyzje. To jest naturalne, iż nauka daje różne odpowiedzi, natomiast rolą decydentów jest wykorzystanie tej mnogości informacji w podejmowaniu decyzji. I branie za te decyzje odpowiedzialności. Natomiast srożenie się premiera nie jest dowodem jego siły, tylko przejawem słabości. Denerwuje go brak jednoznacznych prognoz, czyli konieczność samodzielnego decydowania.

Domaganie się, aby meteorolodzy i hydrolodzy uzgadniali swoje prognozy, zanim przedstawią je władzy, jest przejawem trendu obecnego przez ostatnie dwa dziesięciolecia. Przez ten czas nauki o Ziemi w coraz większym stopniu zamiast badaniami zajmują się wspieraniem oficjalnej opowiastki o zmianach klimatu oraz dostarczaniem alibi dla działań polityków. Tymczasem powinniśmy wiedzieć, iż w nauce nie istnieje coś takiego jak konsensus. Tam, gdzie pojawia się konsensus, tam kończy się nauka.

Stało się tak w przeszłości, iż gdy meteorologowie nie przewidzieli w pełni mało prawdopodobnej nawałnicy, która przyniosła ofiary w ludziach, zagrożono im pociągnięciem do odpowiedzialności, również odpowiedzialnością karną. Skutkiem oskarżeń i wygrażania władzy pod adresem meteorologów mamy teraz permanentne ostrzeżenia przed katastrofami, które nie następują. Naturalny i oczywisty brak pewności prognoz jest kompensowany nadmiernym raportowaniem w celu ochrony przed odpowiedzialnością. Można się obawiać, iż chwilowy gniew premiera niestety również przyniesie zatrute owoce. Tym razem w postaci przyszłych zakulisowych uzgodnień hydrologów i meteorologów przed opublikowaniem oficjalnej wersji. W ten sposób wszyscy zainteresowani a w tym i decydenci uzyskają mniej informacji, a w zamian fałszywe poczucie pewności.

Dziękuję za czytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.

Idź do oryginalnego materiału