Problemy europejskiej przemysłu motoryzacyjnego są spowodowane przepisom Unii Europejskiej, przekonuje portal Interia.pl. Według dziennikarza motoryzacyjnego Mirosława Domagały problemem są normy emisji spalin, które od 1 stycznia 2025 roku zostaną ponownie zaostrzone. Tym razem do poziomów nieosiągalnych choćby dla samochodów hybrydowych. Efektem będą kary dla producentów… doliczane do cen samochodów.
Jak pisze Domagała, efektem polityki Unii Europejskiej jest ciągły wzrost cen samochodów. Jednocześnie elektryki wcale nie tanieją. Rynek ich sprzedaży się załamał: ludzie kupowali je wtedy, kiedy mogli liczyć na dopłaty. Po zakończeniu programu dopłat, chętnych nie ma.
Domagała zacytował Jensa Gieseke, niemieckiego deputowanego do PE z Europejskiej Partii Ludowej. Gieseke wskazywał, iż jego polityczne środowisko domaga się „powrotu do neutralności technologicznej” – innymi słowy takich korekt polityki UE, które pozwolą przemysłowi motoryzacyjnemu Europy stanąć na nogi.
Europejska Partia Ludowa domaga się odejścia od planów zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku. Stawia jednocześnie na dalsze inwestycje w ładowarki do elektryków oraz w podążanie drogą tzw. neutralności klimatycznej.
Źródło: interia.pl