Polski producent autobusów znajduje się w poważnych tarapatach finansowych. Kryzys firmy doprowadził do zwolnień kolejnych pracowników, wstrzymania produkcji oraz braku wypłat za listopad. Z ponad 100 osób zatrudnionych w najlepszym okresie, w tej chwili w spółce pracuje niespełna 50 osób, a dalsza przyszłość firmy stoi pod znakiem zapytania.
Natalia Barcz, zastępca kierownika działu marketingu ARP E-Vehicles, przyznaje, iż sytuacja jest trudna. Czujemy się bezradni. Czekamy na decyzję głównego zarządu ARP, czy firma będzie przez cały czas finansowana i czy będziemy mogli kontynuować produkcję autobusów elektrycznych, w których 60 proc. komponentów pochodzi z Polski. W tej chwili nie mamy żadnych perspektyw – powiedziała w rozmowie z TVP3 Bydgoszcz.
Przedstawiciele spółki spotkali się z zarządem Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), która jest właścicielem firmy. Zdaniem ARP problemy wynikają z działań poprzedniego zarządu, a ratunkiem dla firmy ma być zmiana zarządu, która miała miejsce 13 grudnia. Nowa prezes Alicja Hnatkowska prowadzi w tej chwili szczegółową analizę sytuacji spółki i przygotowuje plan dalszych działań.
Mimo braku ostatecznych decyzji, Powiatowy Urząd Pracy w Bydgoszczy otrzymał zgłoszenie o planowanych zwolnieniach grupowych w firmie. Na razie traktujemy tę informację jako wstępną. To nie oznacza jeszcze pewnych zwolnień, ale pozwala nam przygotować wsparcie dla pracowników – wyjaśnił Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w Bydgoszczy.
ARP E-Vehicles wyprodukowała dotychczas 20 autobusów elektrycznych, które trafiły m.in. do Zielonej Góry, Bełchatowa i Mrągowa. Niestety, brak funduszy na realizację obecnych kontraktów zatrzymał dalszą produkcję. Przyszłość firmy i jej pracowników zależy teraz od decyzji zarządu i planu naprawczego.