Uraz, który zapoczątkował lata cierpień, miał miejsce podczas Rajdu Tulipana w NRD. Jak wspomina pan Andrzej, w trakcie rajdu doszło do nieszczęśliwego wypadku, gdy kierownicę przejął jego pilot, który nie poinformował go o swojej cukrzycy. Pilot zasnął, a samochód zatrzymał się na "wielkim baobabie".
Wypadek skończył się dla pana Andrzeja otwartym złamaniem nogi, z kością udową wystającą przez skórę. Trafił do lokalnego szpitala powiatowego, gdzie lekarze podsunęli mu do podpisu dokument po niemiecku. Chwilę przed planowaną operacją, zaniepokojony konsul PRL dotarł do szpitala. Po przeczytaniu podpisanego dokumentu, zbladł - okazało się, iż Andrzej Jaroszewicz nieświadomie wyraził zgodę na amputację nogi powyżej stawu kolanowego.
Dzięki natychmiastowej interwencji pacjent został przetransportowany do Polski.

6 godzin temu















