Miał być urlop, wyszedł weekend. Był upał, były burze, były ulewy. Był porywisty wiatr i była flauta. Było ognisko i pieczone ziemniaki. Była też muzyka na żywo. I najważniejsze – świetne towarzystwo.
Natomiast okoliczności przyrody sprzysięgły się przeciwko nam i wielu urlopowiczom. Nadszedł front gwarantujący nieustanne opady i uroczą temperaturę sięgającą kilkunastu stopni.
Liczyliśmy na nieco więcej – bo marzył nam się odpoczynek w głuszy, ciszy, na terenie rezerwatu, gdzie nie można pływać na silniku, a w ośrodkach campingowych nie mają prądu i internetu.
Wrócimy nieco później jak pogoda się ustabilizuje. Do przeciwności losu podchodzimy jednak z humorem i uśmiechem. W choćby najgorszych warunkach można doszukać się czegoś pozytywnego.