Od drugiego kwartału dwa tysiące dwudziestego piątego roku na autostradach pojawią się dwa znaki, których wcześniej nie było – jeden przypomni o martwym przepisie, drugi uratuje życie kierowcom jadącym pod prąd. Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało wprowadzenie dwóch nowych oznakowań na polskich autostradach i drogach ekspresowych. Pierwszy znak ma przypominać o minimalnym odstępie między pojazdami – przepisie, który obowiązuje od dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku, ale do dziś żaden fotoradar go nie mierzy. Drugi to wielka żółta tablica ostrzegająca przed wjazdem pod prąd, która funkcjonuje pilotażowo od dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku i teraz ma trafić do oficjalnych przepisów. Oba rozwiązania od lat działają w innych krajach Europy.

Fot. Warszawa w Pigułce
Znak o odstępie – przypomnienie o martwym przepisie
Zmiana rozporządzenia o warunkach technicznych dla znaków i sygnałów drogowych, którą planuje Ministerstwo Infrastruktury, ma wprowadzić na drogi pomysły opracowane między innymi przez Instytut Badawczy Dróg i Mostów, Instytut Transportu Samochodowego oraz Politechnikę Krakowską. Najważniejsza nowość dotyczy autostrad oraz dróg ekspresowych, gdzie pojawi się zupełnie nowy znak – taki, jaki od lat można spotkać na przykład w Niemczech.
Chodzi o znak przypominający o minimalnym odstępie między pojazdami. w tej chwili w polskich przepisach w takim charakterze funkcjonuje jedynie tabliczka T-32, ale nie występuje ona samodzielnie – tylko łącznie z innym znakiem, na przykład informującym o wjeżdżaniu do tunelu. Nowy znak ma funkcjonować samodzielnie i przypominać kierowcom o obowiązującym od dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku przepisie.
Polskie przepisy mówią, iż minimalny odstęp na autostradzie czy drodze ekspresowej wynosi tyle metrów, ile stanowi połowa prędkości w kilometrach na godzinę. Oznacza to, iż na przykład na autostradzie, przy standardowym limicie sto czterdzieści kilometrów na godzinę, minimalny odstęp to siedemdziesiąt metrów. Gdyby odległość tę wyrazić w czasie, wynosiłaby mniej więcej dwie sekundy.
Wzór z wiedeńskiej konwencji
W ratyfikowanej przez Polskę w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym roku wiedeńskiej Konwencji o ruchu drogowym znajduje się samodzielny znak określający minimalny dystans pomiędzy pojazdami. Chodzi o znak C dziesięć, wykorzystywany przez część państw Europy – na przykład przez Litwę i Hiszpanię, a dla aut ciężarowych Niemcy czy Szwajcarię.
Gdyby ministerstwo chciało wykorzystać istniejący już w konwencji znak C dziesięć, musiałby on zostać zmodyfikowany pod polskie przepisy. Na razie nie jest jasne, jak dokładnie będzie wyglądać nowy znak. Notatka o planach Ministerstwa Infrastruktury nie zawiera jego wizualizacji. Na graficzne opracowania zmian będziemy musieli poczekać do opublikowania w Rządowym Centrum Legislacji projektu nowelizacji.
Problem: żaden fotoradar nie mierzy odstępu
Jeśli znaki rzeczywiście pojawią się przy autostradach i drogach ekspresowych, będą stanowiły systemową próbę wymuszenia przestrzegania przepisów o minimalnym odstępie. Te weszły w życie w dwa tysiące dwudziestym pierwszym roku, ale do dziś w Polsce nie działa ani jeden fotoradar, który mierzyłby odległości.
To paradoks polskiego systemu – przepis obowiązuje od czterech lat, ale nikt go nie egzekwuje automatycznie. Główny Inspektorat Transportu Drogowego ma w swoim arsenale blisko sto pięćdziesiąt urządzeń Mesta Fusion RN, które posiadają funkcję pomiaru odstępu między pojazdami. Mimo to żadne z nich nie zostało uruchomione w tym trybie.
Wprowadzenie nowych znaków może być zapowiedzią, iż Ministerstwo Infrastruktury i GITD w końcu uruchomią egzekucję tego przepisu. Albo – co bardziej prawdopodobne – znaki mają pełnić rolę edukacyjną i przypominać kierowcom o zasadzie, której większość choćby nie zna.
Żółta tablica ratująca życie
Druga nowość dotyczy tablicy „zły kierunek” poprawiającej czytelność i bezpieczeństwo na drogach jednokierunkowych w rejonie węzłów. Chodzi o duży, żółty prostokąt z czarną sylwetką dłoni i znakiem B-2 (zakaz wjazdu). Pierwsze takie tablice pojawiły się na drogach w dwa tysiące dwudziestym pierwszym roku jako pilotażowe rozwiązanie. Umiejscowiono je na niektórych węzłach autostradowych czy dróg ekspresowych.
Tablice mają być napomnieniem ostatniej szansy dla osób, które wjechałyby pod prąd na łącznik będący w rzeczywistości zjazdem z trasy szybkiego ruchu. Celem jest zmniejszenie liczby przypadków jazdy pod prąd autostradami i drogami ekspresowymi. Choć dla niektórych taka inicjatywa może wydawać się przesadą, to jednak co chwilę słychać o takich przypadkach jazdy pod prąd – a każdy z nich może skończyć się śmiercią niewinnych ludzi.
Teraz ta tablica, która funkcjonowała eksperymentalnie przez ostatnie cztery lata, ma trafić do oficjalnego rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych. To oznacza, iż stanie się standardem na wszystkich węzłach, gdzie istnieje ryzyko pomyłki i wjazdu pod prąd.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli jeździsz autostradami, nowy znak o minimalnym odstępie może w końcu uświadomić ci zasadę, która obowiązuje od czterech lat, ale prawie nikt jej nie przestrzega. Siedemdziesiąt metrów na autostradzie to dystans, który większość kierowców lekceważy – a to właśnie zachowanie bezpiecznego odstępu ratuje życie w sytuacjach awaryjnych, gdy przedni samochód nagle hamuje.
Jeśli masz problemy z orientacją na węzłach autostradowych, żółta tablica „zły kierunek” może uratować ci życie. To ostatnia deska ratunku przed popełnieniem tragicznego błędu – wjazdu pod prąd na autostradę. Taka pomyłka kończy się zwykle czołowym zderzeniem na prędkości przekraczającej dwieście kilometrów na godzinę (twoja prędkość plus prędkość nadjeżdżającego pojazdu). Nikt takiego wypadku nie przeżywa.
Jeśli interesujesz się bezpieczeństwem drogowym, wprowadzenie tych znaków to krok we adekwatnym kierunku. Polska przez lata była krajem, gdzie przepisy istniały tylko na papierze – jak właśnie ten o minimalnym odstępie. Nowe oznakowanie może być sygnałem, iż państwo w końcu zaczyna traktować bezpieczeństwo na drogach poważnie.
Według planu Ministerstwa Infrastruktury rozporządzenie ma zostać wydane w drugim kwartale dwa tysiące dwudziestego piątego roku. To oznacza, iż już niedługo – między kwietniem a czerwcem – nowe znaki mogą zacząć pojawiać się na polskich autostradach i drogach ekspresowych.

2 godzin temu










