Wyjaśnijmy od razu kontekst całej sytuacji. Ulica Stefana Batorego w Warszawie, gdzie doszło do zdarzenia, ma po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Jednak przed skrzyżowaniem z aleją Niepodległości rozdziela się na dwa, a później na trzy pasy. Prawy służy do jazdy w prawo, środkowy prosto, zaś lewy do poruszania się prosto lub skrętu w lewo. Jednak w ramach zmienionej organizacji ruchu lewy pas pojawia się znacznie później.
Kierowca Skody Fabii, będący taksówkarzem czy też inną osobą świadczącą usługi przewozu osób, postanowił pojechać po staremu. To bardzo zdenerwowało autora nagrania, który zdążył już zatrąbić na kierowcę, który lewymi kołami stał po złej stronie nowej ciągłej linii oraz na kierującego skuterem, który zupełnie niepotrzebnie poruszał się po linii, bo miał dość miejsca, aby jechać całkowicie przepisowo. Ktoś trąbiący na skuter, bo kierujący nim najechał na linię, jest zdecydowanie osobą, która lubi pouczać innych i czepiać się najdrobniejszych nieprawidłowości.
Co zrobił na widok Skody, która jechała lewymi kołami po złej stronie? Oczywiście zaczął przeraźliwie trąbić. Nie próbował jakoś ominąć nieprawidłowo jadący pojazd. Gorzej – on widząc, iż kierujący Lexusem robi miejsce Skodzie, zajechał jej drogę. Samemu najeżdżając na ciągłą linię, ale pewnie uznał, iż dokonuje „obywatelskiej interwencji”, więc nie musi przestrzegać prawa, którego przestrzegania tak bardzo wymaga od innych.
Czerwony X na drodze to kluczowa informacje. Nie wiesz co znaczy, tracisz prawo jazdy
Co znamienne, w tym momencie odzywa się głos kobiety, z którą cały czas musiał przez telefon rozmawiać nagrywający. Pyta „Na kogo trąbisz tym razem?”, co jasno wskazuje, iż autor nagrania ma upodobanie do używania klaksonu. Jak sprawę widział sam nagrywający?
Kierowca jechał pod prąd, wymuszając na mnie zjechanie na wysepkę autobusową. Nie zjechałem, zachowując się zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Aby kierowca mnie zauważył i nie wjechał we mnie użyłem sygnału dźwiękowego (klakson).
Jasne, „zgodnie z przepisami”. Urocze jest też tłumaczenie, iż trzymał przez cały czas wciśnięty klakson, żeby „kierowca go zauważył”. Bo wcale się nie zatrzymał na widok nagrywającego, który zablokował mu drogę. Ale zdaniem autora to kierowca Skody zachowywał się agresywnie, bo, jak punktuje (pisownia oryginalna):
- Włączył dyskotekową muzykę na cały regulator.
- Wystawił przez okno głowę i rękę z gestem „F#@k You” i wymachiwał dłonią z gestem w moim kierunku przez dłuższy czas.
- Próbował na mnie najechać.
- Przejeżdżając obok mnie, zatrzymał się i mówił głośno coś ze wschodnim akcentem (Ukraiński bądź Białoruski) grożąc mi rękami. Ja jedynie pokazałem na pomarańczowe znaki poziome wyznaczające w tym miejscu prawidłowe reguły ruchu drogowego i powiedziałem „Żółte linie są”. Wyraźnie widać, które znaki poziome tutaj obwiązują i większość kierowców się do nich stosuje.
- Następnie kierowca uderzył mnie przez otwarte okno. Dosłownie przełożył rękę przez otwarte okna, do mojego pojazdu i uderzył mnie w ramię. Tym samym naruszył moją osobistą nietykalność.
- Po uderzeniu mnie w rękę gwałtownie odjechał.
Żeby było zabawniej, na tym mogło się nie skończyć. Chyba zdenerwowany „naruszeniem osobistej nietykalności” nagrywający, chciał ruszyć w pościg za kierowcą Skody. Niestety nie mógł „przez gęsty ruch”. Nie mógł też nagrać go telefonem, ponieważ „starał się zachowywać w sposób bezpieczny dla ruchu drogowego i być opanowanym”. Trochę szkoda, iż nie dowiemy się, co zrobiłby autor nagrania, gdyby złapał kierowcę Skody. ale z drugiej strony dla wszystkich było lepiej, iż nie urządzał sobie pościgów po drogach publicznych.