Korzystając z pierwszego od paru tygodni weekendu postanowiłem wraz ze znajomymi wyskoczyć do Krakowa. Żadna tam wielka wyprawa, po prostu wyjazd w piątek, wieczorem, powrót w niedzielę po południu. Oczywiście nikt nie sprawdzał prognozy pogody, bo i po co. Do Krakowa dotarliśmy w piątek po 22:00 i oczywiście zaraz po zalogowaniu się w wynajętym lokum, ruszyliśmy na Rynek Główny – pisze nasz Czytelnik.
Fot. Czytelnik
Na miejscu okazało się, iż pogoda była dokładnie taka jak w Warszawie, a choćby może choćby gorsza, bo uwierzcie mi opady śniegu były naprawdę bardzo intensywne. Jak wiecie krakowskie Stare Miasto wieczorami i nocami żyje dużo bardziej intensywnie niż Warszawskie. Praktycznie całą dobę spotyka się tam masę spacerowiczów, imprezowiczów w różnym stanie humoru, czy tez upojenia. Oczywiście pochodzą oni z całego świata i tak samo było w piątek w nocy i to pomimo non stop padającego śniegu.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale przewidująco zrobiłem zdjęcia. Po rynku i okolicznych ulicach wypełnionych imprezującym tłumem non stop krążyły pługosolarki odgarniając śnieg i sypiąc sól z piachem. Oczywiście nikt ze spacerowiczów i imprezowiczów kompletnie nie zwracał na nie uwagi. Były to zmniejszone wersje tych jeżdżących po ulicach, których oczywiście też widziałem mnóstwo. A teraz porównajcie to z warszawską starówką, widzieliście tam kiedyś pługosolarkę? Pytanie zresztą czy wjechałaby na starówkę, bo chyba nie, bo władze stolicy zainstalowały wokół niej palisadę słupków. Przypominam, była północ i 1:00 w nocy i na ulicach na których bez problemu możecie o pierwszej i drugiej w nocy wsiąść do tramwaju przystanki były oczywiście jak to w piątek oblężone. A teraz spróbujcie w Warszawie o 1:00 czy 2:00 w nocy wsiąść do tramwaju.
Mieszkając w Warszawie nie zwraca się często na takie oczywiste rzeczy uwagę, ale odwiedzając inne miasta rozejrzyjcie się dokładnie. Zobaczcie, iż tam standardem są na przykład liczniki odmierzające sekundy do zmiany świateł na skrzyżowaniach (Szczecin). Rzeczą absolutnie normalną jest zielona fala na ulicach (Białystok), czy całkowity brak słupków (Rzeszów). O takich sprawach, jak chociażby czystość, liczne kosze na śmieci, skoszona trawa, w wielu miastach w Polsce choćby nie zwraca się uwagi. Ale dzięki temu, iż mamy punkt odniesienia, skalę porównawczą, możemy zobaczyć jak w innych miastach realizowane są usługi publiczne, które należą do obowiązków władz samorządowych, do których trafia prawie połowa naszych podatków.
A przecież jako mieszkańcy i płatnicy podatków mamy elementarne prawo liczyć na to iż miejskie usługi publiczne będą realizowane porządnie gwałtownie i efektywnie.