Wedding plannerka: Opolszczyzna w tradycji ślubnej jest wyjątkowa

1 rok temu

– W biznesie ślubnym jest pani od 14 lat. To spory odcinek czasu by spojrzeć na branżę z dystansu. Kiedyś organizacja imprezy weselnej to było coś oczywistego. Czasy jednak się zmieniły, również przez pandemię. Jak to dziś wygląda z punktu widzenia?

Bez względu na czas ludzie chcą robić wesela i wcale nie mamy ich mniej. Problemem na opolskim rynku jest deficyt miejsc. W tym roku organizuję jedno małe wesele, a wszystkie pozostałe mają ok. 100-150 osób, czyli tyle ile najczęściej zapraszamy na taką imprezę. Po pandemii nadeszła też moda na mniejsze, ale za to bardzo efektowne przyjęcia, które wypierają typowe obiady dla najbliższej rodziny.

– Formuła więc ewoluuje.

– W mojej ocenie na lepsze, dużo zmieniło się w organizacji. Choć niektórzy mogą tęsknić za typowym polskim weselem. To znaczy pełnym biesiady i tradycji. Te czasy jednak odchodzą bezpowrotnie, ale stopniowo. Wciąż spotykam się z dwoma obozami: rodziców i dziadków oraz młodych, którzy nierzadko wiele podróżowali, widzieli wesela w zupełnie innym stylu. Ci pierwsi są osadzeni w tradycji sprzed kilkudziesięciu lat. I tu najważniejsze jest jedzenie i sposób jego podania. Starsze pokolenie wciąż zdecydowanie woli, gdy stoły są suto nakryte a jedzenie jest podane na półmiskach.

– Tymczasem nowe trendy mówią, że…

– Na przykład zimna płyta powinna być serwowana w bufecie a nie na stole gości. To już nie tylko kwestia estetyki, ale i świeżości potraw. Jeszcze pięć lat temu ciężko było do tego przekonać, ale podejście się zmienia. Kolejną przemianą są okrągłe stoły. W roku 2009 były na tyle rzadkie, iż lokale nie chciały do nich nakrywać. Kilka lat później się przyjęły, a dziś to standard. Na ich korzyść przemawiała integracja. Sztuka tkwi w usadzeniu gości, ale rolę gra również układ sali. Nie wszędzie też stół okrągły pasuje. Dziś mamy jednak powrót do tradycji i układu prostokątnych stołów. Koniec końców to kwestia indywidualna. Od około pięciu lat nikogo nie dziwią przystawki. A coraz modniejsze jest też tzw. coctail party, tuż po przybyciu gości i młodych na salę weselną. To czas na pierwsze zdjęcia, sprawy organizacyjne, zapoznanie się gości.

– Jakie jeszcze cechy ma współczesne modne polskie wesele?

– Osobiście jestem zwolenniczką uroczyście nakrytego stołu. Bez wielkich półmisków, które wprowadzają chaos. Stół może być skromny, ale piękny. W tym celu powinny na nim się znaleźć na przykład eleganckie sztućce, tkaninowe serwetki, świece i kwiaty – ale nigdy na wysokości wzroku. Dziś liczy się dbałość o detal i dobór dekoracji sali. Dobrze widziane jest gdy one są spersonalizowane. A pomysłów na to jest cała gama. Zaczynając od winietki na stół, co jeszcze kilkanaście lat temu było ekstrawagancją, po listy powitalne. Liczy się coś unikatowego, co może być pamiątką. Coś, w co włożyliśmy osobisty wysiłek.

– Modny klimat całego ślubu to…

Na pewno glamour, czyli ekskluzywna klasyka. Jego cechy to: błyszczący, bardzo obfity i luksusowy. Ten trend zaczął się jakiś czas temu i jeszcze z nami zostanie. Drugi klimat to klasyczna biel, czyli bezpieczeństwo i elegancja, które nigdy nie wyjdą z mody. Trzecią popularną opcją jest zwiewny i delikatny styl boho, który zastąpił styl rustykalny.

– A najchętniej wybierany krój sukni to jaki? Co z kolorami?

– Zwiewny i lekki. Stonowany pod względem kroju. Więcej zakrywający niż odsłaniający. W 99 proc. wybieramy odcienie bieli. jeżeli już ktoś od tego odchodzi to na rzecz , odcieni różu i jasnej szarości. W kwestii koloru kwiatów to dominują pastelowe kolory: błękity, róże. A kolorem tego roku, według amerykańskiego Instytutu Pantone, jest Magenta, czyli połączenie czerwieni i fioletu.

Monika i Michał z sesji stylizowanej w stylu glamour. Fot. Atelier Kryjak

– Klimat wesela, dekoracje, dobór miejsca, zespołu, fotografa, filmowca… Organizacja wesela i skoordynowanie wszystkich związanych z nim tematów może nas wpędzić do grobu – na długo przed wypowiedzeniem słów sakramentalnej przysięgi. Dlatego coraz więcej osób powierza tę misję wedding planerce, czyli osobie, która przygotuje nam ślub.

– Taka osoba zajmuje się za nas kompleksową koordynacją całego wesela. W to wlicza się organizacja wszystkich usługodawców, którzy będą brali udział w oprawie wydarzenia. Standardowo w dniu wesela zaczynamy pracę o poranku na bazie ustalonego miesiąc wcześniej scenariusza. A ten czasem przewiduje zmiany choćby co pięć minut. Ale to wszystko zależy od typu i rozbudowania uroczystości.

– Co do scenariuszy. Zdarzyło się pani jakieś specjalne zlecenie, na przykład utrzymanie ślubu w jakimś motywie przewodnim?

To rzadkość, ale była taka moda kilka lat temu. Ludzie próbowali odkryć przed innymi swój indywidualizm. A motywami był na przykład Shrek, Star Wars czy Alicja w Krainie Czarów. Taki ślub polega na przygotowaniu głównie dekoracji z danym motywem. Nie polecam jednak przerysowania. Odchodzi się już od zbędnej rozrzutności i nagromadzenia szczegółów. Może się okazać, iż nie wszyscy goście akurat tak chcą spędzić czas. Pamiętajmy też, iż wesela nie robi się dla siebie, a właśnie dla gości.

– Ale ślub ślubowi nierówny. Kiedy pani zdaniem pomoc koordynatora wesela jest niezbędna?

– Koordynator ślubu to moim zdaniem najlepszy prezent dla panny młodej. Ma wtedy gwarancję, iż w trakcie jednego z najważniejszych dni życia nie musi non stop odbierać telefonów i rozwiązywać kryzysów, które znacząco mogą wpłynąć na przebieg imprezy lub ją zniszczyć. Kategorycznie odradzam samodzielną organizację wesela plenerowego. Taka impreza rządzi się zupełnie innymi zasadami, w tym formalno-prawnymi.

– Kto najczęściej decyduje się na wybór pani usług?

– Najwięcej wesel organizuję w regionie. To województwa opolskie, dolnośląskie i śląskie. Wśród moich klientów są często ludzie z zagranicy, którzy nie są w stanie w Polsce sami sobie przygotować imprezy. Oni często też inaczej widzą to, jak ma wyglądać ich ślub. Mieszkają za granicą, mają też różne doświadczenia i budżety. Uwielbiam takie śluby, ponieważ podoba mi się otwartość tych par na nowe. Mnóstwo się wtedy uczę, eksperymentuję. Tak zwykle się też rodzą wspaniałe przyjaźnie.

– Jest pani również prezeską zarządu Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych, którego ideą jest popularyzacja zawodu konsultanta ślubnego. Wobec tego, czym się charakteryzuje nasz regionalny rynek ślubny?

Opolszczyzna to najbardziej specyficzny rynek w całej Polsce i potwierdzają to znajome konsultantki z całego kraju. Weźmy choćby fakt, iż jeszcze do niedawna ślub zaczynający się o godz. 11.00 był czymś normalnym w Opolskim, ale zupełnie niezrozumiałym dla reszty kraju (śmiech). By taki ślub odbył się o czasie fotograf nierzadko musiał zaczynać dzień o trzeciej rano by dojechać na pierwsze przygotowania. Podobnie panna młoda, która już nad ranem siedzi u fryzjerki i makijażystki. Ta wczesna godzina ma z pewnością związek z południową godziną śląskiego obiadu. Część Opolszczyzny, ta śląska, z pewnością jest mocno zakorzeniona w tradycji, która koniec końców jest przepiękna. Dziś ten czas nieco się przesunął a optymalną godziną na ceremonię jest moim zdaniem 14. Ale na przykład w Warszawie standardowa jest 17-18.

– Czym dokładnie zajmuje się prowadzone przez panią stowarzyszenie?

– Stowarzyszenie powstało w 2008 roku z inicjatywy osób, które chciały zadbać o ten zawód i zrzeszać profesjonalnych konsultantów ślubnych. Jeszcze jakiś czas temu wedding plannerką chciały się nazwać fryzjerki czy zespoły weselne. Ale ich role miały kilka wspólnego z tym zajęciem. Dziś jesteśmy stowarzyszeniem rejestrowym, organizujemy szkolenia branżowe dla konsultantów ślubnych, w planach mamy również szkolenia dla całej branży ślubnej. Doradzamy sobie w kwestiach prawnych i organizacyjnych. Dzielimy się doświadczeniami, przestrzegamy przed nieprofesjonalnymi usługodawcami. Wspieraliśmy MSWiA w kwestii przywracania organizacji wesel w trakcie i po pandemii covid. Nasza inicjatywa oraz kooperacja z ministerstwem umożliwiły obywatelom organizację ślubów cywilnych w plenerze. Wcześniej to było zależne od decyzji urzędnika. W praktyce zdarzało się rzadko. Dziś odmowę takiej decyzji urzędnik musi bardzo dobrze uzasadnić.

– Stowarzyszenie ma już 15-lat.

– Przy tej okazji jesienią organizujemy galę partnerów honorowych i członków stowarzyszenia z całej Polski. Zrzeszamy ponad 30 wedding plannerek i jednego pana. To naturalne, iż ten zawód wybierają raczej kobiety. Niewielu mężczyzn jest w stanie przez trzy godziny rozmawiać o kolorach dekoracji i odcieniach różu (śmiech).

– Zaraz ktoś powie, iż wedding plannerka to taki kolejny wymysł tych, co mają za dużo pieniędzy. I iż w sumie to wszystko można zaplanować samemu, gdy się tym zajmie odpowiednio wcześniej…

– Rzecz w tym, iż z czasami zmieniły się też wesela. Wszystko wygląda inaczej. Na weselach, które organizuję mam czasem pod sobą ponad 30 usługodawców. Do tego na przykład dochodzą goście z całego świata w przypadku wesel międzynarodowych, które na Opolszczyźnie są również chętnie wyprawiane. Tacy najczęściej nie wiedzą, gdzie i o której przyjechać, jak się zameldować, bo na przykład zapomnieli zaproszenia… To wszystko są przyziemne sprawy, których ktoś musi dopilnować, by nie zapanował organizacyjny chaos.

Kolorem roku 2023 jest Magenta, czyli połączenie czerwieni i fioletu. / Fot. Sławomir Mielnik

– Jaka była największa afera organizacyjna, która zdarzyła się na organizowanym przez panią ślubie?

Panna młoda, która była Amerykanką, spóźniła się na swoją ceremonię 45 minut. Usłyszeliśmy od niej tylko wyluzowane „Relax”. Później się okazało, iż to było jej typowe zachowanie, które nie zszokowało choćby jej przyszłego męża czekającego na nią cały ten czas przy ołtarzu. Kiedy indziej tort się rozpuścił w lodówce, czy na dzień przed weselem pod namiotem weselnym płynęła rzeka.

– Co w takiej sytuacji robi szef wesela, czyli pani?

– Zachowuje zimną krew i spokój. gwałtownie szuka rozwiązania problemu. Czas na wyciąganie konsekwencji i wniosków jest po weselu.

– Wygląda na to, iż taka wedding planerka, wcale nie ma pracy usłanej… różami. Co może być dość sprzeczne z ogólną wizją tego zawodu, który jeszcze niedawno nie był traktowany całkiem serio…

– Trzeba mieć jasność. Ta praca to nie bajka i nie polega tylko na wybieraniu koloru kwiatów. Konieczne są tu umiejętności zarządcze i dyplomatyczne na wysokim poziomie. Dobra wedding plannerka musi umieć wyrazić swoje eksperckie zdanie w newralgicznych sytuacjach, posiadać bogatą wiedzę w różnych dziedzinach oraz umiejętność spełniania nie tylko swoich, ale przede wszystkim klientów marzeń. Musi być też jak przyjaciółka panny młodej. jeżeli nie będzie między nimi chemii, wspólna organizacja imprezy będzie udręką dla każdej ze stron.

Idź do oryginalnego materiału