Widziałem prawdopodobnie ostatnią generację Passata. Jak kończyć, to z przytupem

1 rok temu

Volkswagen zaprezentował grupie dziennikarzy egzemplarz najnowszego Volkswagena Passata B9, w wersji Variant, czyli kombi. To prawdopodobnie ostatnia w historii generacja tego modelu, ale pod wieloma względami zapowiada się na najlepszą ze wszystkich dotychczasowych.

Pierwsze, to oczywiście wygląd. Nowy Volkswagen Passat Variant we wpadającym w oczy czerwonym malowaniu stał i czekał na spojrzenia przybyłych do warszawskiego salonu Volkswagen Home. To kawał auta. Nowy Passat, który będzie dostępny wyłącznie jako kombi (sedan przechodzi do historii wraz z generacją B8) mierzy niemal 5 metrów długości (4917 mm długości). To o 14,4 cm więcej niż poprzednia generacja, czyli Passat B8 Variant. Szerokość wzrosła o 20 mm – do 1852 mm. Wysokość (wraz z anteną) pozostała na podobnym poziomie jak u poprzednika i wynosi 1506 mm. Pierwsze wrażenie? Do tego kombiaka zapakujesz wszystko i możesz ruszać w naprawdę długą podróż. Gdy przyjrzałem się szczegółom, to wrażenie tylko się potwierdziło.

Patrząc na przód auta nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż jakbym już go gdzieś widział. Tak, o ile pamiętacie mój materiał o prezentacji nowego VW ID.7 to prawdopodobnie również dostrzeżecie podobieństwa. Przód Passata przypomina teraz modele z rodziny ID, podkreśla to sam producent. Nowe reflektory LED z umieszczonymi w górnej części światłami do jazdy dziennej (także LED) są połączone listwą. Opcjonalnie Volkswagen będzie oferował Passata z nową generacją matrycowych reflektorów IQ.Light, których dużym atutem są nowe, wysokowydajne światła drogowe o znacznie zwiększonej szerokości wiązki. Sprawdzę to podczas nocnych jazd, gdy tylko otrzymam taką możliwość. Umieszczone po bokach zderzaka pionowe wloty powietrza kierują powietrze do nadkoli i poprawiają aerodynamikę.

Widziałem nowego VW ID.7 – co zobaczyłem?

Właśnie, aerodynamika. To mocny punkt najnowszego Passata, który wyróżnia się współczynnikiem Cx=0,25. Dla porównania B8, czyli poprzednia generacja miała na tym polu gorszą wartość (Cx=0,31). Po co ta aerodynamika? Czy to nie oczywiste? Mniejszy opór, mniejsze zużycie energii, bez względu na formę, w jakiej jest dostarczana do układu napędowego.

Czyżby była wersja na prąd? Nie, w pełni elektrycznego Passata Varianta B9 nie przewiduje się, ale można powiedzieć, iż Passat będzie prawie jak pełny elektryk, a to dzięki nowym układom napędowym typu hybryda plug-in, które trafią pod maskę tego modelu. Dzięki powiększeniu akumulatora trakcyjnego (do 19,4 kWh pojemności netto, czyli użytecznej) dwa warianty Passata eHybrid (czyli hybryd plug-in) o mocy 150 kW (204 KM) i 200 kW (272 KM) mają być zdolne do pokonania choćby 100 km wyłącznie na prądzie. Całkowity zasięg, gdy dodamy zapas energii w zbiorniku paliwa o pojemności 45 litrów ma wynosić ok. 1000 km. To jednak dość odważna deklaracja, bo PHEV-y są cięższe, całe auto jest bardzo duże, a taki zasięg oznaczałby średnie spalanie nie większe niż 5 l/100 km. Nie zmienia to faktu, iż zasięg na prądzie jest naprawdę dobry i taki też powinien być realnie. Na tle tego, co wstawiono do nowego Passata, akumulatory w starszych PHEV-ach Volkswagena są śmiesznie małe (10,6 kWh).

Komponent spalinowy w tych hybrydach to również zmiana, bo Volkswagen zamiast stosowanych wcześniej w modelach PHEV Grupy VW AG jednostek 1.4 TSI, Passat PHEV ma pod maską 1,5 TSI evo2, oraz oczywiście silnik elektryczny sprzężony razem ze zelektryfikowaną, 6-stopniową przekładnią automatyczną eDSG. Taką hybrydę będzie można nie tylko szybciej ładować z „domowego” prądu (bo 11 kW z trzech faz, wcześniej było to maksymalnie 3,6 kW), ale po raz pierwszy PHEV Volkswagena będzie mógł być ładowany także z szybkich stacji DC z mocą do 50 kW.

Jednocześnie Volkswagen, w przeciwieństwie do wielu innych marek nie żegna się z napędami spalinowymi, choćby wysokoprężnymi. Pulę układów napędowych nowego Passata Varianta B9 otwiera bazowy silnik 1.5 eTSI, czyli benzyniak z miękką hybrydą (instalacja 48 V) o mocy 150 KM. W gamie będą też mocniejsze 2.0 TSI o mocy 204 i 265 KM oraz trzy wersje diesli 2.0 TDI o mocy 122, 150 i 193 KM. Do tego dochodzą jeszcze dwie wspomniane już przeze mnie hybrydy plug-in. Marka chwali się też nowym, aktywnym zawieszeniem DCC Pro, w którym – po raz pierwszy – zastosowano amortyzatory z systemem dwuzaworowym. Mówiąc po ludzku: ma być znacznie bardziej komfortowo i jednocześnie bez ujmowania pewności prowadzenia. Sprawdzę.

Wszystkie warianty napędowe łączone są ze skrzyniami automatycznymi, albo zelektryfikowaną sześciobiegową eDSG, albo 7-biegową dwusprzęgłówką DSG. Ponadto najmocniejsze wersje (benzynowe i diesla, nie dotyczy PHEV-ów) będą mieć napęd 4Motion, czyli na obie osie. W pozostałych przypadkach mamy napęd na przednią oś.

Wnętrze? O rany, ile tu miejsca. Wydłużenie nadwozia nie poszło na marne i Volkswagen najwyraźniej zagospodarował każdy dodatkowy milimetr, co zresztą widać też po wydłużonym w stosunku do poprzednika rozstawie osi wynoszącym 2841 mm (o 5 cm więcej niż w generacji B8). Na tylnej kanapie miejsca jest tyle, iż zmieszczą się tu zawodnicy sumo, którzy po godzinach pracują w koszykarskiej NBA.

Na tylnej kanapie nie zabrakło też funkcjonalnych ficzerów. Podłokietnik to oczywiście norma w tym segmencie, ale już rozkładana podkładka na telefon, który dzięki temu można zamienić w mini kino dla pasażerów tylnych siedzeń oczywistym rozwiązaniem nie jest. Energii też nie zabraknie, bo pasażerowie drugiego rzędu mają do swojej dyspozycji dwa gniazdka USB-C, a o komfort termiczny w prezentowanym egzemplarzu dbała trzecia strefa klimatyzacji.

Jednocześnie przestrzeń wewnątrz nie wyklucza przestronnego bagażnika, bo najnowszy Passat ma większy bagażnik, niż jakiekolwiek kombi poprzedniej generacji miało. Pojemność prawie 700 litrów (690 l, by być dokładnym) do wysokości tylnej kanapy, rosnąca do niemal do 2 metrów sześciennych po złożeniu oparć tejże kanapy sprawia, iż z rodziną zapakujesz się w ten wóz na naprawdę długi wyjazd.

Jeżeli chodzi o kokpit to mamy do czynienia wręcz z rewolucją, ale akurat nie powinno dziwić, iż Passat na trzecią dekadę XXI wieku jest najbardziej doposażonym technologicznie Passatem w historii. Kokpit wywołał we mnie ponownie pewne deja vu, bo podobnych rozmiarów (aż 15″ w konsoli centralnej) ekrany widziałem już wcześniej w nowym ID.7. Przedstawiciele marki również nie ukrywali, iż nowy Passat ma technologicznie wiele wspólnego z topowym ID.7, o ile chodzi o multimedia i oprogramowanie.

Fizyczne przyciski, tych jest owszem mniej niż w poprzedniej generacji, ale pozostawiono je na wielofunkcyjnej kierownicy. Ale ja już od dawna nie mam problemu z interfejsem dotykowym (te tablety i telefony, wiecie), oczywiście pod warunkiem, iż elementy dotykowe pozostają widoczne nocą. Ilość ambientowego doświetlenia w kokpicie Passata jest taka, iż wręcz obawiam się, iż nocą może być w kabinie… zbyt jasno. Oczywiście można to konfigurować. Volkswagen zarzeka się, iż również głosowo, dzięki nowej głosowej asystentki IDA. Z nią jednak pogadam jak najnowszy Passat trafi do nas na jazdy.

Reasumując, nowy Passat to dowód na to, iż legendarne kombi klasy średniej wciąż ma się dobrze. Jednak na pytanie czy faktycznie jest lepsze od poprzednich generacji nie wystarczy statyczna prezentacja. Pierwsze wrażenie zdecydowanie na plus. Ceny? Tych marka nie ujawniła, ale nie ma co liczyć na to, iż będzie taniej niż w przypadku powoli schodzącego z oferty Passata B8.

Idź do oryginalnego materiału