„Wiemy, na co nas stać”. Pierwszy mecz Górnika pod wodzą nowego szkoleniowca

2 godzin temu
Zdjęcie: „Wiemy, na co nas stać”. Pierwszy mecz Górnika pod wodzą nowego szkoleniowca


Kibice pierwszoligowego Górnika Łęczna wciąż czekają na premierowe zwycięstwo drużyny w tym sezonie. Po 11 meczach zielono-czarni mają na koncie zaledwie 6 punktów i zajmują przedostatnie miejsce w tabeli.

Słabe wyniki zespołu sprawiły, iż ze stanowiskiem pożegnał się trener Maciej Stolarczyk. Jego obowiązki przejął dotychczasowy asystent Daniel Rusek, który w niedzielę (05.10) zadebiutuje w roli pierwszego szkoleniowca.

Przejmuje pan drużynę w trudnym momencie. Wiadomo, iż wyniki do tej pory nie były satysfakcjonujące. Są pewne obawy dotyczące tej misji?

– Na pewno obawy zawsze się pojawiają, jak to w piłce – są różne momenty. Znaleźliśmy się w takiej a nie innej sytuacji, więc musimy na to zareagować. Zespół nie zasługuje na miejsce, w którym się znajdujemy. Znamy potencjał naszej drużyny. Wiemy, na co nas stać. Na pewno mamy na to plan i pomysł. Ale nie wariujemy. Wiemy, iż wszystkiego, co byśmy chcieli, nie możemy na tę chwilę wdrożyć – mówi Daniel Rusek.

– Największą bolączką jest to, iż tracimy dużo bramek. Problemem jest organizacja gry w defensywie, w niskim bloku czy wysokim pressingu. Natomiast w ataku, iż tworzymy sytuacje. Statystyki pokazują, iż wchodzimy w pole karne. Może brakowało finalizacji i ostatniej piłki. Trzeba się nad tym pochylić – stwierdza Daniel Rusek.

– W ciągu tego tygodnie od kiedy zostałem trenerem troszkę zmieniliśmy strukturę treningu, a także troszeczkę środki treningowe. Musieliśmy też wpłynąć na zawodników pod kątem mentalnym – dodaje Daniel Rusek.

Cała rozmowa w materiale audio:

W przełamanie w spotkaniu z Miedzią wierzy bramkarz Górnka Branislav Pindroch: – jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wygraliśmy 11 meczów w lidze. Każde kolejne spotkanie jest dla nas bardzo trudne. Myślę, iż wszyscy dadzą z siebie 100% i ten mecz przepchniemy.

Niedzielny (05.10) mecz Górnika z Miedzią Legnica zaplanowano na godzinę 17:30.

JK

Fot. Wojciech Szubartowski/ archiwum

Idź do oryginalnego materiału