Wisła Kraków ma nowego inwestora. Za wcześnie na otwieranie szampana

5 dni temu

Peter Moore został nowym akcjonariuszem Wisły Kraków. Wśród części kibiców zapanowała euforia, ale nie może ona przykryć faktu, iż klub wciąż boryka się z wieloma problemami – pisze w felietonie Michał Lop.

Peter Moore został przywitany przy Reymonta z największymi honorami. W klubie podkreślają, iż takiego człowieka w polskiej piłce jeszcze nie było, iż doskonale rozumie klub, iż stał za inicjatywami, które realnie zmieniały świat. I może choćby to wszystko racja, ale należy pamiętać, iż Wisła musi rozwiązywać problemy tu i teraz, a Moore to „inwestycja długofalowa”.

Wisła od lat walczy z długami i swoją nieporadnością na rynku piłkarskim. Klub cały czas musi spłacać zobowiązania, które narosły także za poprzednich zarządów. Jarosław Królewski dokłada do kasy z własnej kieszeni, budżet jest też cyklicznie zasilany przez Socios.

Tymczasem klub czekają kolejne wydatki, bo cały czas jest w trakcie budowania zespołu na nowe rozgrywki. Z zespołem już pożegnało się dziewięciu zawodników, a dołączyło tylko czterech. Luki są na wielu pozycjach, a uzupełnienie każdej z nich to kolejne wydatki. I to niemałe, bo cel ma się nie zmieniać, czyli awans do Ekstraklasy. W najbliższych rozgrywkach jednak znów będzie o to bardzo trudno, bo z Ekstraklasy spadły zespoły, które już zapowiadają walkę o szybki powrót, a każdy rok w I lidze, to coraz większe zadłużenie.

Przyjście Petera Moore’a to świetna wiadomość dla polskiej piłki i Wisły Kraków, ale w wizji długofalowej. Tymczasem przy Reymonta potrzebują zbawcy na już, czyli – mówiąc wprost – inwestora, który wniesie do klubu grube miliony. Dopiero w takich warunkach Moore mógłby w pełni rozwinąć skrzydła.

Jan Krol

Idź do oryginalnego materiału