Wisła Kraków przegrała 1:6 z tureckim Alves Kablo w finale ampfutbolowej Ligi Mistrzów. Gospodarze turnieju w Ankarze odebrali zatem „Białej Gwieździe” trofeum, które Polacy wywalczyli przed rokiem we Włoszech.
– Przyjechaliśmy do Turcji, aby zostać pierwszym zespołem w historii, który dwa razy z rzędu wygra Ligę Mistrzów – zapowiadali ampfutboliści Wisły. Jak burza dotarli oni do finału, a przez fazę grupową i ½ finału przebrnęli z kompletem zwycięstw i bilansem bramkowym 21:0. Finałowym rywalom również jednak nie brakowało determinacji, bo chcieli odzyskać trofeum dla Turcji. Kluby z tego kraju wygrywały wszystkie edycje Ligi Mistrzów EAFF od momentu jej powstania w 2019 roku, aż do ubiegłego sezonu, gdy najlepsza okazała się Wisła.
Alves Kablo podczas niedzielnego finału w Ankarze gwałtownie udowodniło, iż Wiśle niełatwo będzie o obronę tytułu. Już w drugiej minucie bramkę zdobył David Mendes, który jeszcze w ubiegłym sezonie cieszył się z triumfu w Lidze Mistrzów jako zawodnik Wisły. Hiszpan przed przerwą strzelił jeszcze jednego gola, a po trafieniu dołożyli Ömer Güleryüz oraz znany z gry w Śląsku Wrocław Mohcine Chrharh. W pierwszej połowie Turcy byli wyraźnie lepsi od Wisły, ale „Białej Gwieździe” brakowało też nieco szczęścia. Pierwszego gola straciła po pechowej interwencji Igora Woźniaka, a drugi padł po kontrowersyjnym rzucie wolnym. Na dodatek po jednym ze strzałów Kamila Grygiela gospodarzy turnieju przed stratą bramki uchroniła poprzeczka.
W drugiej połowie Kamil Grygiel strzelił zaś honorowego gola, ale i tak został on przyćmiony dwoma przepięknymi trafieniami Turków. Ostatecznie Alves Kablo pokonało w finale Ligi Mistrzów Wisłę Kraków 6:1 i udowodniło, iż przydomek „Galacticos”, nawiązujący do Realu Madryt, nie jest przypadkowy.
– Mnie i całemu zespołowi jest teraz smutno, bo wyszliśmy na boisko z marzeniami o zwycięstwie, wyszliśmy, aby walczyć o zwycięstwo. Nie udało się pokonać faworyzowanego rywala, więc teraz jest nam przykro… Musimy przetrawić tę porażkę – mówi Przemysław Świercz, kapitan „Białej Gwiazdy”. – Srebrny medal ma dla nas bardzo gorzki smak, bo chcieliśmy złota. Musimy więc oswoić się z porażką, a potem podnieść głowy, bo naprawdę w meczu z Turkami walczyliśmy, nie przeszliśmy obok niego. Przeanalizujemy to spotkanie, aby naprawić popełnione w nim błędy – dodaje Tomasz Góralik, trener Wisły.
Choć ampfutboliści i trenerzy Wisły są teraz rozczarowani po pierwszej porażce od października 2023 roku (uwzględniając spotkania PZU Amp Futbol Ekstraklasy oraz Ligi Mistrzów), to jednak podkreślają, iż krakowski zespół jest najbardziej doświadczoną drużyną w historii finałów Champions League, co musi budzić szacunek. Wisła już po raz czwarty z rzędu zagrała w meczu o złoto. – To napawa nas dumą i myślę, iż do Polski wrócimy już uśmiechnięci. W końcu zdobyliśmy srebrne medale! – podkreśla Przemysław Świercz, któremu wtóruje trener zespołu. – Czwarty z rzędu finał Ligi Mistrzów to ogromny sukces i tak trzeba na to patrzeć. Wiele drużyn w Europie depcze nam po piętach, bo ampfutbol gwałtownie się rozwija, a my i tak co roku gramy w finale. Na razie jesteśmy rozczarowani, ale ostatecznie będziemy mogli być dumni z drugiego miejsca – tłumaczy Tomasz Góralik.
W Turcji w fazie grupowej Wisła pokonała włoski Sporting Amp Football 3:0, następnie rozbiła francuskie FC Annecy 8:0, a następnie zwyciężyła 4:0 nad irlandzkim Shamrock Rovers. Po koncertowej grze w półfinale ograła zaś 6:0 hiszpański Real Betis. I dopiero w finale zbyt silny okazał się naszpikowany gwiazdami zespół gospodarzy, który zdetronizował wiślaków.
Finał Ligi Mistrzów EAFF:
Wisła Kraków – Alves Kablo 1:6 (0:4)
Bramki: Kamil Grygiel 38 – David Mendes 2 i 18, Ömer Güleryüz 8 i 28, Mohcine Chrharh 9’, Alican Kuruyamaç 50+1’