W niedzielę przy Łukasiewicza 34 w derbach Mazowsza spotkały się dwa ostatnie niepokonane zespoły w lidze. Około 22:30 niepokonana w lidze jest już tylko Wisła Płock. Po 5 kolejkach PKO Ekstraklasy zespół Mariusza Misiury jest samodzielnym liderem rozgrywek.
Wisła Płock już w tym sezonie kilkukrotnie pokazała, iż czuje się komfortowo w obronie, choćby we własnym polu karnym. Z Legią ten manewr się powtórzył - goście momentami zamykali Wisłę na własnej połowie, ale mieli ogromne problemy z przepchnięciem się przez środek. Debiutujący w Wiśle Quentin Lecouche schował Pawła Wszołka do kieszeni, walczący po drugiej stronie z Kevinem Custoviciem Arkadiusz Reca też nie miał łatwego życia. Efekt? Kilka zablokowanych strzałów i dziesiątki dośrodkowań, które wybijali stoperzy Wisły.
Dużo konkretniejsza była Wisła i już w 11. minucie Nafciarze otworzyli wynik spotkania. Szybkie rozegranie po rzucie z autu, wrzutka Jime i Marcin Kamiński pokonał Kacpra Tobiasza.
Po pierwszej połowie kibice mogli sobie zadawać pytanie dlaczego tylko 1? Dwie świetne okazje miał Jime, ale raz przestrzelił, a raz źle przyjął piłkę i nie stanął oko w oko z Tobiaszem. Raz też świetnie uderzył, po pomysłowym rozegraniu o centymetry od piłki był Andrias Edmundsson. Okazje były, ale bramki nie wpadały.
W drugiej odsłonie Legia jeszcze częściej dośrodkowywała, ale tylko raz Rafał Leszczyński był w opałach. Wyglądało na to, iż Wiślacy kontrolują przebieg meczu. Kilka razy Nafciarze popędzili do kontrataków, ale wiecej bramek nie padło.
Wisła Płock - Legia Warszawa 1:0
11' Marcin Kamiński