Piłkarze WKS-u 1957 Wieluń przełamali się po dwóch kolejnych porażkach. W 24. kolejce łódzkiej IV ligi na wyjeździe pokonali 4:1 Wartę Działoszyn.
Dla obu zespołów było to niezwykle istotne spotkanie. Działoszynanie jeszcze nie zwyciężyli w rundzie wiosennej, z kolei zespół z Wieluniu przegrał dwa poprzednie mecze. Na prowadzenie wyprowadził wukaesiaków Michał Piróg, czyli zawodnik, który jeszcze jesienią występował w Warcie. W 24. minucie trafił na 1:0 dla swojej drużyny, a po chwili wywalczył rzut karny. Wprawdzie Igor Mikołajczyk nie wykorzystał jedenastki, ale przy dobitce się nie pomylił i było już 2:0 dla gości. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.
Już w ciągu pięciu pierwszych minut drugiej odsłony WKS 1957 podwoił stan posiadania, jeżeli idzie o zdobyte gole. Najpierw trafił Vladyslav Fantalin, a potem padła bramka samobójcza i zrobiło się 4:0 dla przyjezdnych. Przez ostatnie 25 minut wielunianie musieli sobie radzić w osłabieniu, ponieważ drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jakub Szaniec. Gospodarzy stać było jednak tylko na honorowe trafienie w doliczonym czasie gry.
Jechaliśmy tu z takim zamiarem, żeby się troszeczkę odbudować. Przede wszystkim chcieliśmy zagrać dobrą piłkę. Wygraliśmy dlatego, iż graliśmy dobrze w piłkę. Chłopaki pokazali determinację, czego brakowało nam w ostatnich spotkaniach. Graliśmy na dobrej intensywności. Wszyscy byliśmy pod grą. Było widać, iż jesteśmy zespołem lepszym od Działoszyna i zasłużenie wygraliśmy – komentował Marcel Surowiak, pierwszy trener WKS-u 1957.
Wielunianie wskoczyli na 13. miejsce w tabeli. Warta jest 16. Wukaesiacy już jutro zagrają w Kleszczowie z Omegą, a działoszynianie w środę zmierzą się w Sulejowie ze Skalnikiem.