Woda spłynęła, ale powódź trwa. Ludzie śpią w namiotach, bo nie mogą w domach

6 dni temu

I wystarczy mieć otwarte oczy, by zobaczyć na budynkach ślady po stojącej tam jeszcze niedawno wodzie. Pierwsza myśl – absurdalna – iż czasem te ślady nie sięgają bardzo wysoko. Ale zaraz potem przychodzi kolejna: było jej dość, by nie ocalała żadna podłoga ani tynk na ścianach. Żadna kanapa ani szafa wraz z zawartością.

Jeszcze mocniej trwanie powodzi uderzyło mnie w nieodległym od Lewina Wronowie. Przed budynkami wielkie wory ze zbitym tynkiem i dobytek, który woda zamieniła w śmieci. Nie widać ludzi. Można się domyślać, iż przynajmniej niektórzy zostali ewakuowani albo wyjechali do bliskich, których powódź oszczędziła. Na jednym z podwórek namioty. A w nich śpiący ludzie, choć poprzedniej nocy temperatura spadła poniżej zera. Ślady na ścianach po wodzie bardzo wysoko. Szacuję, iż gdybym był w środku niektórych domów, wystawałaby z topieli tylko głowa.

Te obrazy zamieniają mi się w głowie i w sercu w serdeczny apel i prośbę. Bardzo wielu z nas z wielkim, godnym szacunku zaangażowaniem pomagało poszkodowanym. Oni przez cały czas potrzebują pomocy. To, oczywiście zadanie rządu, samorządu itd. Ale włączyć się może przez cały czas każdy z nas.

Należymy przecież do tej samej wspólnoty – regionalnej – dla wielu – chrześcijańskiej, dla wszystkich po prostu ludzkiej. Liczy się każdy gest solidarności. I tych, którzy mogą do zalanych miejsc pojechać i pomóc przy pracy. I tych, co skorzystają z prowadzonych w regionie zbiórek i kwest i podzielą się groszem, jeżeli ich domowy budżet na to pozwala. W wymiarze praktycznym pewnie najbardziej potrzebne są osuszacze.

Bez nich trudno będzie – przy panujących chłodach – pozbyć wilgoci z pomieszczeń. W wymiarze etycznym i symbolicznym osuszaczem może być każdy dar. I każdy gest – solidarności, pamięci i troski.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału