Na jednym oddziale szpitalnym pracowały pielęgniarki, które niedługo prawdopodobnie usłyszą prokuratorskie zarzuty wyłudzenia pieniędzy.
W piątek opisaliśmy, w jaki sposób Szpital Powiatowy w Oświęcimiu stracił w czasie pandemii ponad 300 tysięcy złotych za sprawą liczącej kilkanaście osób grupy pielęgniarek – TUTAJ.
Po naszym artykule, choć nie byliśmy jedynym medium opisującym sprawę, odezwały się do redakcji Faktów Oświęcim pracujące w tej chwili w szpitalu pielęgniarki, które poinformowały, iż stały się ofiarami ostracyzmu społecznego. Miał je dotknąć hejt, nieuzasadnione oskarżenia i obelgi.
Zdaniem jednej z pań, powodem był brak informacji w mediach opisujących przestępczy proceder o tym, gdzie konkretnie pracowały pielęgniarki oszukujące szpital. Jednak Prokuratura Okręgowa w Krakowie, odpowiedzialna za kontakt z dziennikarzami, tego szczegółu nie podała.
W poniedziałek ustaliliśmy, iż grupa personelu medycznego mająca związek ze sprawą wyłudzeń, w czasie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, pracowała w części obserwacyjno-zakaźnej szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), potocznie zwanej w tym ciężkim czasie wuhanem.
Rozumiemy, iż uczciwe pielęgniarki, których przecież jest zdecydowana większość, okazywały swe oburzenie po ujawnieniu informacji, choć jednoznacznie określiliśmy, iż podejrzenia dotyczą ściśle określonej kilkunastoosobowej grupy przedstawicielek tego zawodu.
Zastanawiamy się natomiast dlaczego w kwestii pielęgniarek nieskażonych podejrzeniem popełnienia przestępstwa, głosu nie zabrał związek zawodowy skupiający pielęgniarki i położne, powołany przecież do ich obrony? Dzięki jego działaniu, którego niestety zabrakło, media zyskałyby brakującą informację, a panie pielęgniarki pewność, iż w sytuacjach kryzysowych nie są same i nie muszą indywidualnie kontaktować się z dziennikarzami.