Jest niedziela 18 maj 2025 r. To dzień w którym 105 lat temu urodził się największy z Polaków Karol Wojtyła. To również 81 rocznica zdobycia Monte Cassino. To dzień inauguracji nowego papieża Leona XIV. To też dzień
bardzo istotny dla naszej Ojczyzny. Wybieramy prezydenta Polski w głosowaniu powszechnym. To również dzień wędrówki szlakiem papieskim, czyli XV BESKIDZKIE CAMINO.
Jest godzina 4.15 a przy mostku w Słopnicach – Zaświerczu pierwsi odważni pielgrzymi gromadzą się. Mimo iż pogoda nie sprzyja – wietrznie, zimno i deszczowo. Jak na tę porę roku natura szaleje jesiennymi urokami
w wiosenne dni. Ale to nie jest przeszkodą dla 30 osób podejmujących trud pokonania 50 km górami. Wspólna fotka, wskazówki na drogę, modlitwa i dokładnie o 4.27 wyruszamy na szlak. Ciężkie, czarne chmury zwiastują deszcz. W lesie choćby ptasia muzyka ucichła i tylko pojedyncze melodyjne ćwierkanie wiatr roznosi miedzy świerkami. A w naszych uszach wybrzmiewa głos św. Jana Pawła II . . .”nie lękajcie się”, „wypłyń na głębie”. A więc płyniemy pośród smreków obficie bujanych przez wiatr, poprzez deszcz, błoto i kamienie.
POLSKA NA SKALE!
Na szczyt Mogielicy docieramy przed godziną 6.00 w deszczu, a na samym szczycie wita śnieg i porywisty wiatr. Przed Papieskim Krzyżem rozpoczynamy modlitwę różańcową w intencji naszej Ojczyzny i mądrości w wyborze
prezydenta. Wiatr szaleje, gwałtownie opuszczamy szczyt. Pod szczytem całkiem okazale prezentuje się nowa „bacówka”.
Na przełęczy pod Krzystonowem jest dużo ciszej, a wiata turystyczna zdaje egzamin. Można spokojnie usiąść, co czynimy na długość jednej kanapki. Przed kapliczką, ładnie przystrojoną, drugi dziesiątek różańca i w drogę.
Polana Kutrzyca wita nas mgłą. Warunki atmosferyczne znacznie lepsze ale przez cały czas wymagające. Króciutki odpoczynek. Przed odnowioną kapliczką poświęconą Matce Bożej, trzeci dziesiątek różańca. Przed nami Jasień, a u podnóża Lubomierz.
Padający drobny deszcz zniechęca nas do zatrzymania się przy domku z sercem zagórzańskich dziedzin. W związku z tym do Lubomierza docieramy nieco wcześniej, bo już o 9.15 mijamy drogę wojewódzką i udajemy się w stronę Papieżówki.
Deszcz ustaje. Przy Papieżówce nieco dłuższy i spokojniejszy odpoczynek. Jak co roku w tym miejscu dołącza do nas 15 osób i na ten moment grupa liczy 46 osób, co raduje serce. Przed godz. 10.00 przy obelisku zapalamy znicz, odmawiamy kolejny dziesiątek różańca i śpiewamy ukochaną Barkę Jana Pawła II. Opuszczamy Papieżówkę, idziemy Doliną Kamienicy do przełęczy Borek. O dziwo, słoneczko się pokazało i pięknie zaświeciło. euforia serca. Peleryny wróciły do plecaków.
Na przełęczy Borek krótki odpoczynek a w samo południe w duchowej łączności z Ojcem Świętym Leonem XIV , Regina caeli. Po modlitwie wyruszamy na Turbacz. Tu przychodzi na myśl to słynne zawołanie papieża JP II z Ludźmierskiego ogrodu z 1997 roku „chodź na Turbacz”. No to idziemy. Czarne chmury znów nadciągają i częstują nas swoimi wodnymi zasobami, a przed samym szczytem choćby śniegiem. Przy Szałasowym Ołtarzu nie zatrzymujemy się. Pędzimy do schroniska uciekając przed wiatrem i śniegiem. W schronisku buzie uśmiechnięte bo można zjeść niedzielny obiad, czyli tu na miejscu tradycyjna kwaśnica, chociaż jest większy wybór. Humor dopisuje. Kilka esemesów z życzeniami sił i dotarcia do celu, a od siostry Beaty (franciszkanki} telefon z troską i nostalgią, i prośbą o wspomnienie przed Gaździną Podhala. Dziękujemy wszystkim za życzliwość. Opuszczamy schronisko, ale deszcz i śnieg nas nie opuszcza. Tym razem towarzyszy nam do samego Nowego Targu – Kowańca. Droga niesamowicie błotnista. Dajemy radę. Kto jak nie my! Na Rusnakowej Polanie zatrzymujemy
się przy kaplicy Matki Bożej Królowej Gorców zwaną Kaplicą Papieską. W środku bogaty wystrój w góralskim stylu o symbolice Maryjnej i papieskiej. W tej kaplicy odmawiamy ostatni dziesiątek różańca. Od Gazdy tego miejsca od ks. Kazimierza – sercanina – otrzymujemy w prezencie książkę. Jest to piąty tom przewodnika po szlakach papieskich w Gorcach autorstwa Urszuli Własiuk.
Dziękujemy. Wracamy na szlak. Kowaniec wita nas lepszą pogodą. Nie pada aż do samego Ludźmierza. Ulice Nowego Targu opustoszałe. Nic dziwnego. Zimno, deszcz i wiatr odstrasza. Nie sprzyja spacerom. Do Ludźmierskiego Sanktuarium docieramy o godz. 17.40. Udajemy się do ogrodu różańcowego przed pomnik św. Jana Pawła II, gdzie dziękujemy za ten wspaniały dar pielgrzymowania, za każdy trud i wysiłek, a nade wszystko za euforia z osiągniętego celu. A jeszcze koronka do Miłosierdzia Bożego za duszę śp. ks. Prałata Tadeusza Juchasa, w 11-tą rocznicę śmierci, przez długie lata kustosza tego miejsca do roku 2014. O godz. 18.00 uczestniczymy we Mszy św., gdzie proboszcz serdecznie nas powitał i dziękował za świadectwo wiary.
Jako pielgrzymi na ten skromny jubileusz złożyliśmy dar ołtarza: ornat, albę, korporał i puryfikaterz, a wszystko to w Maryjnych, niebieskich symbolach. Po Mszy świętej przed bazyliką jeszcze raz wspólne spotkanie. Podziękowaliśmy sobie nawzajem za ten wspólny ekstremalny czas na Bożą chwałę i na pożytek bliźniemu.
A ja dziękuje wszystkim z całego serca za to piękno, którego doświadczyłem pośród pątników XV Beskidzkiego Camino, za dar pokłonienia się Matce Bożej Gaździnie Podhala. Bóg zapłać.
Statystyka:
Wędrowało 46 osób. Najstarszy 73 lata z Piekiełka, a najmłodszy Wojtek 11 lat też z Piekiełka. 17 osób po raz pierwszy.
Z Podhala: Bukowina Tatrzańska, Ratułów,
powiat wielicki: Gdów,
powiat bocheński: Królówka, Połom Duży.
powiat limanowski: Góra św. Jana, Jadamwola, Jurków, Kasina Wielka, Krasne Lasocice, Limanowa, Łososina Górna, Piekiełko, Rupniów, Sowliny, Słopnice, Stara Wieś, Stronie, Tymbark,
powiat nowosądecki: Rytro
i miasto Kraków.
XV Beskidzkie Camino zapisze się w naszej pamięci na długie lata. Dzięki motywacji naszych przyjaciół Gosi i Darka, którzy od lat pielgrzymują do Gaździny Podhala, dowiedzieliśmy się o tym wydarzeniu i zostaliśmy zachęceni do wzięcia w nim udziału.
Beskidzkie Camino upamiętnia szlaki papieskie „naszego” Jana Pawła II, trasa przepiękna z ciekawymi obiektami sakralnymi i niezwykłą historią. W tym roku szczególnie świętowaliśmy 105 rocznicę urodzin Jana Pawła II i zwycięstwo Polaków pod Monte Casino.
Nasze pierwsze Beskidzkie Camino rozpoczęłyśmy w Lubomierzu. Przy „Papieżówce” dołączyłyśmy do pozostałej grupy, która miała już za sobą 23 km drogi. Po modlitwie i odśpiewaniu „Barki” ruszyliśmy w dalsza drogę. Warunki pogodowe były nad wyraz ekstremalne, słońce, deszcz, śnieg, silny wiatr i niska temperatura, a pod nogami ogromne kałuże i błoto.
Pomimo tych warunków atmosfera była cudowna, wynikało to z obecności wspaniałych ludzi, którzy towarzyszyli nam w tej drodze, wyczuwalna była euforia ze wspólnego pielgrzymowania, wspólnej modlitwy i chwil zadumy w przepięknych miejscach i ciekawych obiektach sakralnych jak „Papieżówka” czy „Kaplica Partyzancka”, a finalnie Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej – Gaździny Podhala.
Jak Bóg da – będziemy na Beskidzkim Camino jeszcze nie jeden raz































