Zamiast na ring do… aresztu

bialyorzel24.com 1 miesiąc temu

Byłem w szoku, gdy ta wiadomość do mnie dotarła – powiedział Sławomir „Heavy Hitter” Bohdziewicz. Bokser ze Stamford miał w trakcie gali Ces Boxing Winter Brawl 2025 stoczyć szóstą walkę na zawodowym ringu, ale krótko przed nią Joe Jones, jego rywal, został aresztowany przez policję.

Sławomir Bohdziewicz zarobił bez walki, ale nie chce, aby taka sytuacja się powtórzyła. Fot. Sławomir Bohdziewicz/prywatne archiwum

Starcie boksera rodem z Wałbrzycha miało być jedną z 14 walk, które znalazły się w programie gali w Foxwoods Casino. Dwie godziny przed terminem stało się jasne, iż do pojedynku nie dojdzie. – Najpierw pojawiła się informacja, iż Joe jest nieobecny, bo zapomniał spodenek, a potem dowiedzieliśmy się, jak jest naprawdę – mówi polski pięściarz, który na zawodowym ringu wygrał wszystkie 5 walk.

Problemy pojawiły się już dzień przed, na ważeniu. Okazało się iż Joe Jones (bilans 14-13-1, 197 cm) ma za dużo kilogramów. – Byliśmy umówieni na 195 funtów, a on ważył 211. Po negocjacjach zgodziłem się na walkę, ale rywal otrzymał karę i część jego wypłaty przeszła na moje konto – opisuje Sławomir Bohdziewicz, który dzień później nie doczekał się już spotkania z bokserem z Virginii.

Nie są to potwierdzone informacje, ale słyszałem, iż Joe miał napaść na matkę swej byłej żony czy dziewczyny. Podobno porwał dziecko. Ile w tym prawdy, nie wiem – zaznacza „Heavy Hitter”. Starcie z bardziej otrzaskanym przeciwnikiem miało być dla niego wyzwaniem. – Było to ryzyko, bo facet stoczył kilka walk z cięższymi od mnie, w tym z Piotrem Łączem. Ten go nie znokautował, choć potrafi mocno uderzyć – wyjaśniał.

Jones ma dobrą gardę, umie się bronić. Ja w ringu atakuję i byłby to dla mnie test, szansa na otwarcie kolejnych drzwi – wyjaśnia Bohdziewicz, któremu w przygotowaniach do walki pomagał min. Adam Kownacki, były zdobywca interkontynentalnego pasa IBF wagi ciężkiej. – Gdy okazało się, iż walki nie będzie i ja, i trenerzy, jak też Adam byliśmy w szoku. Myśleliśmy, iż to żart, ale okazało się, iż będę musiał poczekać na szóstą walkę – dodaje.

Polonia nie doczekała się swojego pięściarza w akcji, ale ten pojawił się w ringu, z żoną przy boku, by wyjaśnić sytuację. – Na trybunach był tłum Polaków, więc powiedziałem po polsku, dlaczego nie powalczę. Kibice to zrozumieli, czułem ich wsparcie, skandowali mojej imię – opisuje bokser.

Po wszystkim Sławomir Bohdziewicz udał się na spotkanie z promotorem, aby porozumieć się z sprawach finansowych i organizacyjnych. – Otrzymałem normalną wypłatę, a bilety zostały przetransferowane na moją kolejną walkę. To było fair, ale prawda jest też taka, iż sprzedałem najwięcej biletów, przyciągnąłem Polaków na trybuny – podkreśla „Heavy Hitter”, który z jednej strony żałuje, iż nie mógł skrzyżować pięści z kolejnym rywalem, ale widzi też plusy całego zamieszania.

Walka się nie odbyła, ale cała ta nietypowa sytuacja nadał wszystkiemu rozgłos. Szczegóły poszły w eter, ludzie komentowali rzecz w social mediach, a to może zadziałać pozytywnie przy promocji mojej kolejnej walki. Już dziś na nią zapraszam – podsumował nasz rozmówca.

Jeśli wszystko dobrze pójdzie, Sławomir Bohdziewicz ponownie wyjdzie na ring 10 maja.

Tomasz Ryzner

Idź do oryginalnego materiału