Zespół Czarnina oczarował widzów

4 godzin temu

Djelem, djelem… – śpiewają Cyganie, co znaczy, wędrowałem, wędrowałem… i od tego znamiennego dla kultury romskiej utworu zaczął się niedzielny koncert Zespołu „Czarnina”. 20 lipca, w piękny letni wieczór czwórka artystów zaprosiła publiczność do swojego muzycznego taboru i udowodniła, iż muzyka folkowa, a przede wszystkim romska może być bardzo inspirująca. Czarnina konsekwentnie wędruję po różnych stronach świata zafascynowana tym, co cygańscy muzycy tworzyli na Bałkanach, na Półwyspie Iberyjskim czy Bliskim Wschodzie. Wszytko co pozbiera w czasie tej wędrówki reinterpretuje i aranżuje na nowo.

Na plenerowej scenie w Skrzynkach wystąpili: Nina Kodorska – śpiew, instrumenty perkusyjne, Oliwier Andruszczenko – klarnet, bas klarnet, saksofon, Patryk Walczak – akordeon oraz Konstanty Szemraj – gitara. Grają akustycznie – wszyscy członkowie zespołu to znakomici instrumentaliści. Bez wątpienia jednak największym wyróżnikiem i atutem Czarniny jest niezwykłe ekspresyjny, przepiękny głos Niny. Czaruje orientalnym brzmieniem, uwodzi głębokimi, aksamitnymi tonami głosu, by za chwilę wyśpiewać w unisono całą rozpacz zawartą w tekście. Nie trzeba zresztą znać tekstów śpiewanych w bardzo różnych romskich dialektach. Zdaje się być na scenie lekko wycofana, skupiona, zapatrzona w głąb siebie – ale gdy tylko zabrzmią pierwsze takty pieśni opowiada całą sobą – głosem i mimiką. Nina proste pieśni ludowe przekształca w rozbudowane melodie, które przewyższają swoje pierwowzory.

A jeżeli ma do tego wsparcie świetnych kolegów, którzy improwizują, przekształcają stare muzyczne schematy w nowe brzmienia, to ze sceny płynie dla słuchaczy czysta radość. euforia muzykowania, grana i śpiewana wprost z serca. Nie każdy to potrafi – ale Czarnina z pewnością – tak! Pobrzmiewały więc w Skrzynkach w tych interpretacjach ślady flamenco, tureckie naleciałości w utworach bałkańskich, był płacz rodem z sefardyjskich pieśni, ale też jazzowy feeling Django Reinhardta – genialnego gitarzysty, który romską muzykę wprowadził na salony. Nina żartobliwie tłumaczyła skąd się wzięła nazwa zespołu. Przed swoje imię – Nina – dopisała czar – bo jak mawia ma czarujących kolegów. Ze skromności nie dodaje, iż sama swoim głosem czaruje najbardziej!

To był niezwykły wieczór, bo rzadko się zdarza, żeby ze sceny w tak niewymuszony sposób płynęło tyle prawdy i autentyczności – muzycznej, artystycznej, prawdy o ludzkich emocjach, namiętnościach i tęsknotach. Czarnina zgodnie ze swoim mottem wędruje jak ich muzyczni patroni – ale bardzo umiejętnie i twórczo zbacza z utartych szlaków. A publiczność… nie mogła odżałować, iż to już koniec tej wędrówki. Na zakończenie wieczoru Jan Babczyszyn, dyrektor Instytutu Skrzynki przypomniał, iż za nami dopiero jedna trzecia letniego sezonu i zaprosił widzów na kolejne wydarzenia do Dworu Skrzynki. Przypominamy, iż w weekendy można do Skrzynek dojechać komfortowo autobusem PKS linii 119. Na trasie między Bukiem a Stęszewem autobus jeździ od piątku do niedzieli za darmo.

Przygotował: Instytut Skrzynki

Idź do oryginalnego materiału