Zieliński zrobił różnicę. Piękny gol kapitana na wagę zwycięstwa

6 godzin temu
Zdjęcie: IMG_8042


Ostatni występ Biało-Czerwonych w „Kotle Czarownic” tym roku nie przyciągnął na trybuny kompletu publiczności. Górne sektory stadionu w większości były puste, mecz obejrzało nieco ponad 30 tys. widzów. Trudno jednak się dziwić – po pierwsze było to spotkanie towarzyskie, po drugie przeciwko rywalowi nie z najwyższej półki. Nowa Zelandia to 83. drużyna rankingu FIFA.

Przed meczem biało-czerwoną flagę dużych rozmiarów wnieśli na murawę weterani misji zagranicznych (m.in. w Afganistanie i Kosowie). Hymny państwowe odegrała orkiestra wojskowa z Bytomia pod dowództwem kapitana Krystiana Siwka.

Trener Jan Urban nie ukrywał, iż mecz z Nowozelandczykami potraktuje jako etap budowania reprezentacji. czasu w to we wrześniu nie miał wcale, a już za trzy dni Polacy zagrają o punkty eliminacji MŚ 2026 z Litwą.

Zgodnie z zapowiedzią selekcjoner dał szansę kilku młodym zawodnikom z zaplecza pierwszej jedenastki – Janowi Ziółkowskiemu, Michałowi Skórasiowi czy Kacprowi Kozłowskiemu.

Polacy w pierwszym kwadransie stworzyli dwie niezłe okazje, ale Piotr Zieliński z ostrego kąta posłał piłkę w boczną siatkę, zaś Skóraś nie trafił w światło bramki. W 24. minucie byliśmy bliscy utraty gola, ale na szczęście Bartłomiej Drągowski popisał się udaną interwencją po strzale Matta Garbetta.

Najbliżej otworzenia wyniku Biało-Czerwoni byli w końcówce pierwszej połowy. Skóraś uderzał z bliska, obronił Alex Paulsen, próbował jeszcze dobijać Piątek, ale bez skutku. Nowozelandzki bramkarz ponownie był górą, ale choćby gdyby skapitulował, to i tak sędzia nie uznałby gola, bo jego asystent zasygnalizował spalonego. Schodzących do szatni Polaków kibice pożegnali gwizdami.

W przerwie Jan Urban dokonał czterech zmian – między innymi na pozycji bramkarza. Bartłomieja Drągowskiego zastąpił były zawodnik klubów z Chorzowa (Stadionu Śląskiego i Ruchu) Kamil Grabara, w tej chwili golkiper VfL Wolfsburg.

Inny z wprowadzonych do gry Paweł Wszołek przeprowadził akcję, która okazała się przełomowa. W 49. minucie legionista wyłożył piłkę Piotrowi Zielińskiemu, grającemu pod nieobecność Roberta Lewandowskiego z kapitańską opaską. Ten jeszcze uwolnił się spod opieki obrońcy i huknął na bramkę Paulsena. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową. To był gol w stylu „stadiony świata”!

Później kibice drżeli o Jana Ziółkowskiego. Debiutant wybił piłkę wślizgiem, ale został brutalnie potraktowany przez Matta Garbetta. Obrońca AS Romy zwijał się z bólu, wydawało się, iż doznał poważnej kontuzji. Na szczęście zdołał powrócić do gry.

W drugiej połowie gra Biało-Czerwonych wyglądała lepiej. Nie dopuszczali rywali pod własną bramkę, starali się podwyższyć wynik, ale w kilku przypadkach brakowało wykończenia. Skończyło się więc skromnym 1:0.

Kibice liczyli na występ Roberta Lewandowskiego, ale ten cały mecz spędził na ławce rezerwowych. W niedzielę, 12 października, Biało-Czerwoni zagrają w Kownie z Litwą. Będzie to ich szósty mecz w eliminacjach MŚ 2026.

Polska – Nowa Zelandia 1:0 (0:0)
Bramki:
Zieliński (49).
Sędziował: Erik Lambrechts (Belgia). Widzów 30412.
Żółte kartki: Piątek – Boxall, Stamenic, Garnett.
Polska: Drągowski (46. Grabara) – Kędziora, Wiśniewski (46. Kiwior), Ziółkowski – Frankowski (46. Wszołek), Piotrowski, Zieliński (63. Kapustka), Skóraś (73. Pyrka) – Szymański (46. Świderski), Kozłowski – Piątek.
Nowa Zelandia: Paulsen – Payne (82. Tuiloma), Boxall, Surman, de Vries (82. Kelly-Heald) – Thomas (82. Parker-Price), Stamenic – McCowatt (84. Wood), Singh, Garbett (73. Old) – Waine (73. de Jong).

Idź do oryginalnego materiału