Rekordowy od prawie dwóch dekad atak zimy wywołał sporo emocji. Wielu mieszkańców mówiło, iż drogowcy nie dali rady. Plan działania jest jednak prosty i sprawdza się od lat. Drogowcy dzielą ulice na trzy grupy, co pozwala utrzymać możliwie płynny ruch choćby przy bardzo intensywnych opadach.
Pierwszą grupę tworzą ulice z komunikacją autobusową. To te trasy, którymi codziennie jeździ większość z nas, więc ekipy ZDZiT zajmują się nimi w pierwszej kolejności. Jezdnia ma być bezpieczna i przejezdna na całej szerokości. jeżeli pojawia się śnieg, błoto pośniegowe albo lód, ekipy reagują w ciągu kilku godzin od momentu zakończenia opadów. Sypią sól, piasek lub mieszanki, w zależności od charakteru miejsca. Chodniki i przejścia do przystanków też gwałtownie wracają do normy, bo piesi muszą mieć swobodny i wygodny dostęp do komunikacji. Przykłady takich ulic to np. Bałtycka, Piłsudskiego, Dworcowa, Sikorskiego czy Wańkowicza.
– Zima nie zaskoczyła drogowców – podkreśla Marcin Szwarc, zastępca prezydenta Olsztyna. – Ekipy ZDZiT widząc prognozy pogody jeszcze przed początkiem opadów wysypały na ulice Olsztyna ponad 120 ton soli, aby śnieg się jak najszybciej rozpuszczał – tłumaczy Marcin Szwarc.
Drugą grupę stanowią ulice ważne dla ruchu osiedlowego i lokalnego. Tutaj również celem jest pełna przejezdność, choć reakcja trwa trochę dłużej niż na trasach z autobusami. Najważniejsze punkty to skrzyżowania, odcinki z większym nachyleniem oraz mosty. Tam śnieg i lód potrafią dać się we znaki, więc ZDZiT przykłada do nich szczególną uwagę. W tym przypadku możemy mówić o takich ulicach jak Gałczyńskiego, Rataja, Gębika czy Pana Tadeusza.
W trzeciej grupie znajdują się pozostałe ulice i drogi. ZDZiT wchodzi tam, kiedy dwie poprzednie grupy są już opanowane. Gdy pojawia się możliwość, ekipy rozsypują piasek lub sól. jeżeli zaczyna się tworzyć lód, pracownicy dobierają odpowiednie środki, żeby przywrócić przejezdność.
– Cała idea zimowego utrzymania ulic w Olsztynie polega na jasnych zasadach i przewidywalnych działaniach – tłumaczy Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT. – Drogowcy zaczynają od najważniejszych tras i systematycznie schodzą na mniejsze ulice. Dzięki temu kierowcy i piesi wiedzą, czego mogą oczekiwać. Przy ciągłych opadach ekipy jeżdżą bez przerwy i wracają tam, gdzie śnieg znowu zdążył się nagromadzić.
Warto też pamiętać o jednej rzeczy, która często umyka w zimowym zamieszaniu. ZDZiT nie odpowiada za wszystkie drogi, które prowadzą do Olsztyna. Część z nich należy do innych zarządców, np. okolicznych samorządów. Dlatego podczas ostatnich opadów ulica Bartąska pierwszego dnia wyglądała znacznie gorzej niż większość olsztyńskich tras. To po prostu droga powiatowa i pracują tam inne służby, które mają własne procedury i tempo działania.
[Standardy i kolejność utrzymania dróg w Olsztynie]
UM Olsztyn







