Złamała rękę w szpitalu. Po latach sądowych batalii wywalczyła odszkodowanie

3 godzin temu
Poszkodowana korzystała w zamojskim szpitalu „papieskim” z zabiegów rehabilitacyjnych. W grudniu 2017 r., wchodząc przez główne wejście do szpitala, poślizgnęła się na mokrej i niezabezpieczonej matą antypoślizgową powierzchni, upadła i złamała rękę. Konieczne było unieruchomienie kończyny w szynie gipsowej, a kilka dni później, na oddziale ortopedycznym w zamojskim „starym” szpitalu, przeprowadzono zabieg w postaci „otwartej repozycji złamania głowy prawej kości promieniowej ze stabilizacją dwoma śrubami Herbera”.Ubezpieczyciel odmawiaNa początku 2018 r. kobieta zgłosiła szkodę do Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu, a szpital przekazał zgłoszenie ubezpieczycielowi. Po operacji mieszkance Zamościa przepadł wyjazd za granicę, gdzie przez trzy miesiące miała pracować, aby wspomóc finansowo córkę w zorganizowaniu wesela. Nie tylko nie wyjechała do pracy, ale sama potrzebowała pomocy i opieki najbliższych. W ramach procesu powrotu do zdrowia korzystała z zabiegów rehabilitacyjnych, za które za niektóre musiała zapłacić.PRZECZYTAJ TEŻ: Ostatecznie odmówiono jej zadośćuczynienia, podnosząc, iż to ona ponosi wyłączną winę za zdarzenie, bo poprzez rażące niedbalstwo doprowadziła do nieszczęśliwego wypadku. Według ubezpieczyciela, w chwili wypadku zarówno przed wejściem, w wiatrołapie, jak i w holu szpitala znajdowały się maty antypoślizgowe, a w holu – dodatkowo, w miejscu widocznym dla osób wchodzących – tablica informująca o śliskiej nawierzchni. Ponadto, jak wynikało z nagrania monitoringu, poszkodowana wchodziła do budynku w „sposób energiczny”, co mogło spowodować utratę równowagi, a na dodatek miała na nogach buty na obcasie, co również mogło się przyczynić do wypadku.Poszła do sąduPoszkodowana nie dała za wygraną i w grudniu 2020 r. złożyła w sądzie pozew, w którym domagała się zasądzenia od pozwanego ubezpieczyciela kwoty 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz 25 tys. zł tytułem odszkodowania. W uzasadnieniu wskazała, iż dopiero po zdarzeniu jeden z pracowników szpitala przesunął matę antypoślizgową pod drzwi, a więc na miejsce, w którym doszło do wypadku. PRZECZYTAJ: Takie zachowanie – zdaniem powódki – świadczyło o niewłaściwym zabezpieczeniu wejścia do szpitala oraz chęci ukrycia odpowiedzialności za zdarzenie. Przyznała, iż była nieco spóźniona, więc trochę przyśpieszyła zbliżając się do wejścia do szpitala, ale przy samym wejściu musiała zwolnić, nie miała na nogach szpilek, tylko buty na szerokim obcasie, które miały około 5 cm wysokości, a ostrzeżenie o śliskiej nawierzchni znajdowało się w holu i nie było widoczne dla osób wchodzących do szpitala.Po operacji i wygojeniu ręki powódka odbyła wiele zabiegów rehabilitacyjnych zarówno na NFZ, jak i prywatnie (jedne kończyła, drugie zaczynała). Przez pół roku przebywała na zwolnieniu lekarskim. U kobiety ustalono uszczerbek na zdrowiu w wysokości 8 proc.: prawa ręka jest nieco krótsza, powódka nie może jej wyprostować do końca.Sąd Rejonowy w Zamościu, między innymi po wywołaniu opinii biegłego z zakresu BHP, uznał jej powództwo za zasadne w znacznej części i zasądził na rzecz powódki ponad 31,5 tys. zł, z czego 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, a pozostałą kwotę tytułem zwrotu kosztów leczenia i opieki oraz tytułem utraconego zarobku. Zasądzoną kwotę ubezpieczyciel ma przekazać na rzecz powódki wraz z odsetkami liczonymi od lutego 2018 r. Żądanie pozwu w pozostałym zakresie podlegało oddaleniu jako niezasadne.Wyrok właśnie się uprawomocnił.
Idź do oryginalnego materiału