Polska ponownie znalazła się w centrum europejskiej uwagi. W ostatnich dniach padły mocne słowa, które zmieniają dotychczasowy ton międzynarodowej debaty. Zaskoczenie? Dla niektórych tak. Dla innych – wyraźny sygnał zmiany układu sił na kontynencie.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Niemcy stawiają na Polskę. Tak wysoko nie cenili nas od XVIII wieku?
Słowa uznania padły tym razem nie w Warszawie, a w Berlinie. W swoim expose nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz umieścił Polskę obok Francji jako kluczowego partnera we wspólnej polityce europejskiej i bezpieczeństwa. Były ambasador Janusz Reiter nie ma wątpliwości: to nie kurtuazja, to zmiana realnego postrzegania Polski.
Polska z „nadwyżką energii” i rosnącą rolą w Europie
Zdaniem Reitera, Polska jest dziś postrzegana jako kraj z nadwyżką energii, potrzebną całej Europie – zarówno politycznie, jak i gospodarczo. To efekt wzrostu gospodarczego, wysokich nakładów na obronność i poparcia społecznego dla modernizacji armii. Reiter zauważa, iż Polska po raz pierwszy odgrywa aktywną rolę w kształtowaniu przyszłości kontynentu, a nie tylko czeka na decyzje innych.
Partner Niemiec obok Francji
Kanclerz Merz jednoznacznie zadeklarował, iż Polska będzie dla Niemiec równie ważnym partnerem jak Francja. Janusz Reiter podkreśla, iż nie ma w tym żadnego podstępu. To, jak mówi, wynik politycznej wyceny – nie tylko naszej obecnej siły, ale też potencjału rozwoju. Choć rola, jaką wyznaczono Polsce, jest trudna, to właśnie na niej opiera się dzisiejszy sojusz z Niemcami.
Wspólne bezpieczeństwo zaczyna się na Bugu
Były ambasador zwraca uwagę, iż niemiecka polityka bezpieczeństwa powinna w większym stopniu uwzględniać polską wschodnią granicę. To właśnie ona – jego zdaniem – jest dziś pierwszą linią obrony całej Europy, w tym również Niemiec. Inwestowanie we wspólne bezpieczeństwo to, jak mówi Reiter, inwestowanie we własną przyszłość.
Nie musimy wybierać: Berlin czy Waszyngton
Wbrew narracjom o konieczności wyboru między Niemcami a USA, Reiter uważa, iż Polska nie stoi przed takim dylematem. Zamiast rozbijać jedność transatlantycką, powinniśmy inwestować w oba kierunki – europejski i amerykański – bo to właśnie ta kooperacja chroni porządek, który przyniósł Polsce największy rozwój w historii.
Ostrzeżenie przed politycznym chaosem
Jednocześnie były ambasador ostrzega, iż Polska – choć silniejsza niż kiedykolwiek – nie może pozwolić sobie na polityczne podziały w sprawach zagranicznych. „To złoty wiek, który może się skończyć” – mówi, wskazując, iż konsensus w polityce międzynarodowej kiedyś był oczywisty. Dziś – jest coraz bardziej kruchy.