Żubry przegrały pierwszy mecz półfinałowy z AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice. Hala uniwersytecka była nabita po brzegi, a kibice urządzili ogłuszający doping. Białostoczanie zagrali świetnie w obronie ale bardzo nieskutecznie. Spotkanie - zwłaszcza w drugiej połowie - to był twardy, zacięty bój często fizyczny. Niestety Żubry nie poradziły sobie w takiej siłowej konfrontacji. Po meczu zapowiadały jednak zgodnie, iż w Katowicach powalczą w rewanżu. Początek meczu należał do gości. Wprawdzie pierwszy punkty zdobył Krystian Tyszka dla Żubrów, ale potem trafiali już katowiczanie. Obie drużyny grały bardzo uważnie w obronie stosując pressing na całym boisku niemal od pierwszych sekund meczu. Białostoczanie również dobrze bronili, ale mieli kompletnie rozregulowane celowniki.
To jest trochę jak zaraza: kiedy jeden i drugi zawodnik nie trafia do kosza to pozostałym się to udziela. I tak było właśnie z nami w pierwszej kwarcie - mówił po meczu Mateusz Itrich.
Miejscowi przez kolejne 7 minut nie potrafili zdobyć punktów, a goście zdobyli ich 15. Fatalną serię przełamał dopiero po osobistych Cezary Karpik wykorzystując osobiste i jeszcze poprawił rzutem spod kosza i dzięki temu białostoczanie zeszli przegrywając tylko 6:15.
W drugiej kwarcie białostoczanie grali równie dobrze twardo w obronie, ale wreszcie zaczęli trafiać. Wprawdzie dalej nie potrafili trafić z