Sobotni mecz był one man show Cezarego Karpika. Lider białostockiej drużyny rzucał, asystował, zbierał, przechwytywał podania rywali i rozgrywał. A przede wszystkim porywał swoich kolegów do walki. Zdobył 30 punktów imponując 56 procentową skutecznością. Kiedy w 3 kwarcie groźnie upadł trybuny aż westchnęły. Zawodnik miał silne zbicie uda i osobiste wykonywał stojąc na jednej nodze. Potem opuścił parkiet, ale wrócił na decydujące minuty w czwartej kwarcie, aby poderwać Żubry do ostatecznego ataku.
- Dziś miałem taki mecz jak Adam Skiba w Krakowie, kiedy żartowaliśmy, iż gdyby rzucił krzesłem to też by trafił. Lubię takie mecze i bardzo dziękuję kibicom za wsparcie. Byliście fantastyczni, ale wiem iż potraficie zrobić jeszcze większy hałas. Liczymy na Was wszyscy w środę - mówił po meczu roześmiany Karpik.
Trzy pierwsze kwarty to dominacja białostoczan. Zespół prowadzony przez Romana Skrzecza dominował pod każdym względem nad ryw