7-latek z Ostrzeszowa zdobywcą Głównego Szlaku Beskidzkiego!

ostrzeszowinfo.pl 1 miesiąc temu

7-letni Benio z Ostrzeszowa to najmłodszy człowiek, któremu w bieżącym roku udało się przejść Główny Szlak Beskidzki! Ponad 500-kilometrową trasę prowadzącą od Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach pokonał w czterech etapach wraz ze swoim tatą Bartkiem Borowiczem. Obaj panowie przyznają, iż była to dla nich przygoda życia.

Jak się okazuje, w bieżącym roku Główny Szlak Beskidzki obchodzi swoje 100-lecie, co dla ojca i syna stało się dodatkową motywacją do działania.

Poszedłem na wyprawę ze swoim synem, ale jednocześnie przyjacielem – mówi Bartek Borowicz. – Pokonaliśmy te 500 kilometrów na pieszo. Zajęło nam to 23 dni marszu i była to piękna przygoda. Robiliśmy to w czterech etapach. Pierwszą część Głównego Szlaku Beskidzkiego pokonaliśmy w ferie. To był Beskid Śląski. Później część w majówkę, a dzieła dokończyliśmy latem.

Dla osób, które w jubileuszowym roku pokonają cały szlak przewidziane są specjalne odznaki. Najpierw jednak należy udowodnić swój sukces, przekazując Stowarzyszeniu GSB dokumentację zawierającą m.in. zdjęcia oraz opis wyprawy. Co godne podkreślenia, Benio i jego tato wybrali się w góry nie po raz pierwszy. Bardzo przydatne okazały się prawdopodobnie doświadczenia zebrane podczas wspólnego zdobywania kolejnych szczytów tworzących Koronę Gór Polski. Bartek w pojedynkę dokonał tego przed dwoma laty.

Nie mam prawie żadnego doświadczenia w chodzeniu po górach – nie kryje. – Przez zupełny przypadek dowiedziałem się dwa lata temu, iż istnieje coś takiego jak Korona Gór Polski, czyli 28 najwyższych szczytów pasm górskich w Polsce. Postanowiłem tę koronę zdobyć w rok i wtedy sobie przypomniałem, jak przyjemne jest chodzenie po górach. Kiedy już zdobyłem Koronę Gór Polskich Benio stwierdził, iż też chciałby tego dokonać, więc w minionym roku jeździłem z nim od szczytu do szczytu, by je zdobywać. Ja po raz drugi, on po raz pierwszy. Już wtedy mu mówiłem, iż chciałbym z nim pojechać na wyprawę w góry i chodzić od schroniska do schroniska. Ktoś wtedy nam podpowiedział, iż istnieje Główny Szlak Beskidzki, czyli najdłuższy szlak górski w Polsce. Uznaliśmy, iż spróbujemy się z tym zmierzyć.

Pokonywanie szlaku było dla naszych bohaterów czystą przyjemnością, choć zdarzały się też pewne drobne uciążliwości.

Kilka razy zaskoczyła nas pogoda wspomina B. Borowicz. Poszliśmy zimą w bardzo dużym śniegu, zapadaliśmy się w nim po pas. Latem natomiast szliśmy w takich warunkach, iż było wręcz tropikalnie. Ale to tylko takie urozmaicenie. Ta trasa jest piękna, piękne są widoki. Ona jest do przejścia praktycznie dla wszystkich w miarę sprawnego człowieka. Kwestia tylko jak sobie ktoś rozłoży to w czasie.

Piękne widoki i bliski kontakt z naturą to jedno. Równie ważna, a może i ważniejsza była jednak możliwość budowania i zacieśniania więzi pomiędzy ojcem i synem.

Jest czas na rozmowę, jest czas na milczenie, jest czas na to, żeby poznawać ludzi, żeby z nimi iść tym szlakiem i po drodze sobie z nimi rozmawiać – przyznaje nasz rozmówca.Jest dużo czasu w przemyślenia. Dla nas to na pewno było bardzo wartościowe od strony relacji dwóch kumpli.

A co najmilej wspominał będzie 7-letni Benio?

Słodkie naleśniki, które jedliśmy w prawie każdym schronisku – odpowiada bez namysłu, dodając, iż duże wrażenie zrobiły na nim także bliskie spotkania ze zwierzętami, sarnami, lisami czy jaszczurkami. Wraz z tatą natrafił też na świeże ślady wilka, co było jednocześnie fascynujące i niepokojące. Mając w pamięci wszystkie te niepowtarzalne, spędzone razem chwile Bartek i Benio chcą iść za ciosem i już dziś planują kolejne wyprawy. Być może staną się także inspiracją dla innych rodzinnych duetów czy zespołów. Wszak na półmetku tegorocznych wakacji warto zacząć szukać pomysłów na przyszłoroczne. ŁŚ

Idź do oryginalnego materiału