A wszystko zaczęło się od żurawia… JELCZ-e, STAR-y i URSUS-y pana Romulada

1 rok temu

Jelcz, Star, Ursus. Wiele z tych maszyn pracowało przy budowie i odbudowie Białegostoku. Większość kolekcji dziewięćdziesięcioletniego Romualda Andrzejczuka zajmują sprzęty z czasów PRL-u. – Zaczęło się na emeryturze.

Wymyśliłem, że zrobmodel żurawia, na którym pracowałem. Nie chciałem robić takiego modelu z papieru, jak inni. Znalem się na metalach, więc zacząłem wykonywać maszyny z blachy, a żeby pracę utrudnić sobie jeszcze bardziej, robiłem je w ruchu – tak, jak oryginalnie były wykonane w fabryce. Najpierw swoje prace pokazałem w Białymstoku, a później wyruszyłem z nimi w Polskę. Jeździłem tak koło 20 lat.

W tym czasie zdobyłem wiele nagród i wyróżnień. Kiedyś będzie trzeba sprzedać tę kolekcję, bo mam już swoje lata, a na dodatek choruję i potrzebuję pieniędzy na leczenie – mówi modelarz z Białegostoku.

https://youtu.be/XrZqiIWELIw

Modelarza, który zajmuje się konkretnie maszynami budowlanymi i otoczniem budownictwa trudno jest spotkać.

Zwymiarowanie tego, wykonanie konkretnych modeli z taką pieczołowitością, z jaką robi to Romuald, jest naprawdę godne szacunku. Co ważne, tych maszyn, które pracowały przy odbudowie i budowie Białegostoku, już nie ma. Maszyny budowlane zużywają się, bo pracują ciężko, zmienia się też technologia,w związku z tym, znikają. Jest to jedyna okazja, by zobaczyć cały przekrój techniki używanej na budowach w naszym mieście. Pan Romuald pracował w tej branży wiele lat. Wycena tytanicznej pracy, jaka została włożona w stworzenie tej kolekcji jest praktycznie niemożliwa. To unikalna kolekcja, pieczołowicie wykonana i niosąca za sobą bardzo dużą wiedzę jeżeli chodzi o temat budownictwa.

Białystok powinien być dumny z takiej kolekcji i zachować ją u siebie. Nie można kupczyć historią, jak pęczkiem brukwi. Należy ją uszanować, zwłaszcza, iż to historia miasta. Na pewno nas, jako społeczność, stać, aby zachować tę kolekcję. Jest okazja, więc inne muzea chętnie ją przytulą. Pan Romuald musi pozyskać pieniądze na ratowanie się przed ciężką chorobą. To jest zrozumiałe, iż ma powody, by sprzedać swoje prace.

Potrzebna na leczenie kwota nie jest duża, o ile chodzi o placówki publiczne. Nas, jako placówkę społeczną, nie stać na zakup tej kolekcji, chociaż chętnie byśmy to zrobili. Mimo wielu prezentacji, nikt nie wpadł na to, by eksponować te modele w miejscu stałym, takim, jak Muzeum Motoryzacji. Porozumieliśmy się w tej sprawie z panem Romualdem. Obserwujemy duże zainteresowane tą kolekcją – zarówno wśród dorosłych, jak i wśród dzieci. Myślę, iż należałoby zrobić wszystko, by pomóc Romualdowi w zdobyciu niezbędnych środków, co uchroniłoby – przynajmniej na jakiś czas – tę kolekcję przed sprzedażą – podkreśla Mirosław Socha, prezes Stowarzyszenia Miłośników Starej Motoryzacji i Techniki „Moto-Retro”.

https://youtu.be/XrZqiIWELIw

Idź do oryginalnego materiału