Aleksander Kwiek w swojej bogatej piłkarskiej karierze reprezentował barwy zarówno Górnika Zabrze, jak i Zagłębia Lubin. Przed wieczornym pojedynkiem obu drużyn świetny przed laty pomocnik udzielił wywiadu serwisowi Roosevelta81.pl, w którym opowiedział m.in. o swojej miłości do Górnika, kulisach transferu do Zabrza oraz wystawieniu do wiatru Ruchu Chorzów.
Czym dziś zajmuje się Aleksander Kwiek? Porzuciłeś futbol tak jak wielu twoich kolegów z boiska czy dalej pracujesz przy piłce?
Aleksander Kwiek: Jestem trenerem w Akademii Piłkarskiej Rymer Rybnik, rocznika 2016. W niedzielę jedziemy na Turniej Niepodległości do Zabrza, na halę przy Matejki. Będę tam z rocznikiem 2016. Ponad to jestem asystentem w A klasie. Razem z kolegą prowadzimy Rymer Rybnik. Jesteśmy liderem tabeli i walczymy o awans. Czasami choćby wchodzę na boisko, by pomóc drużynie. Ostatnio wszedłem i strzeliłem bramkę.
Czyli jeszcze definitywnie kariery nie zakończyłeś. Można powiedzieć, grający trener.
– Dokładnie, chociaż tych meczów mam w tym roku tylko dwa – ale tak jak mówię – ciągnie mnie jeszcze na boisko. Jak jestem zdrowy, jak nic nie boli, to mnie jeszcze ciągnie i myślę iż jeszcze w przyszłym roku na pewno coś pogram. Tej jesieni został nam jeden mecz, na pewno w przyszłym roku jeszcze będę chciał trochę pograć. Tym bardziej, iż w Rymerze gra mój syn i tak się złożyło, iż pierwszy raz zagrałem z synem w jednej drużynie. To wyjątkowe uczucie.
Praca trenera w piłce seniorskiej czy raczej praca z dziećmi – jak widzisz swoją przyszłość?
– Chyba na dziś wolę pracę z dziećmi. Byłem latem pierwszy raz na obozie z moim rocznikiem 2016. Kiedy rozmawiałem z kolegami trenerami, zawsze mówili mi, iż lepiej się trenuje te starsze roczniki. Ja nigdy nie pracowałem z młodzieżą. Bardzo się wciągnąłem, choć to bardzo młody rocznik. Chłopaki mają po dziewięć lat i bardzo mi się to podoba. Także tutaj nie wykluczam, iż popracuję z tymi dzieciakami jakiś czas. Kiedyś na pewno chciałbym trenować seniorów, ale na dziś się w tę pracę z dziećmi się mocno angażuję.
Co Cię do pracy na tak niskim poziomie rozgrywkowym motywuje?
– Zżyłem się z tymi młodymi chłopakami. Wiadomo w A klasie nie jest wielu zawodników, którzy dopiero tę przygodę z piłką zaczynają. Jest kilku wyróżniających się, którzy grali gdzieś na wyższym od A klasy poziomie trzeciej czy czwartej ligi. Ci chłopcy umieją grać, mają jakiś poziom techniczny. Staram się im pomóc rozwijać umiejętności, wskoczyć na ten wyższy poziom rozgrywkowy. Widać, iż oni chcą się uczyć i rozwijać, to jest bardzo budujące. Jestem zadowolony, kiedy widzę jaki postęp te chłopaki robią. Jasne, iż nie każdy z nich zagra kiedyś w Ekstraklasie, ale na pewno kilku papiery na granie na wyższym poziomie ma.
Ty w Ekstraklasie zagrałeś 271 spotkań, zdobyłeś mistrzostwo Polski z Wisłą Kraków. Mają się od kogo uczyć…
– No na pewno wnoszę jakieś doświadczenie, ale też mam pokorę na początku swojej pracy trenerskiej. To nie jest tak, iż ja przychodzę i mówię jak ma być. Staram się zawsze porozmawiać z trenerami, coś skonsultować, zasugerować. Czerpię doświadczenie z wiedzy tych trenerów i nie wstydzę się o coś zapytać, kiedy czegoś nie wiem czy nie rozumiem.
Jesteś cały czas blisko Górnika. Spotkać Cię w Zabrzu, to ostatnimi czasy żadne wyzwanie.
– Moje serce cały czas bije dla Górnika. Jeździmy na mecze do Zabrza z synem. Syn do tego stopnia się zapalił, iż choćby mnie na wyjazdy kusi. I prawdopodobnie w końcówce tej rundy taki wyjazd jeszcze zaliczymy. W Zabrzu jestem praktycznie na każdym meczu. Byliśmy ostatnio na Jagiellonii, na Arce Gdynia nie udało nam się być, bo graliśmy z Rymerem Rybnik nasz mecz w tym samym czasie.
Patrzysz dziś na grę i pozycję Górnika i jak reagujesz? Łapiesz się za głowę? Przecierasz oczy ze zdumienia? Czy wręcz przeciwnie, w ogóle Cię to nie dziwi?
– Na pewno jestem trochę zaskoczony. Wiadomo, zawsze oczekiwania były takie, żeby Górnik był w tabeli wysoko, ale nigdy w życiu bym nie przypuszczał, iż Górnik będzie liderem i tak dobrze będzie grał. Tym bardziej się cieszę i jestem z chłopaków dumny, bo trenerem jest mój były kolega z szatni. Do Górnika mam wielki sentyment, serce bije na trójkolorowo i często jestem przy Roosevelta. choćby przed wczoraj byłem u doktora Kwiatkowskiego, bo kolega z drużyny ma kontuzję i potrzebował diagnozy specjalisty.
Pamiętam kulisy Twojego transferu do Zabrza. Media widziały Cię już w Ruchu Chorzów, a Ty niespodziewanie pojawiłeś się na spotkaniu medialnym Górnika…
– Rzeczywiście w Chorzowie bardzo mnie chciał trener Fornalik. W międzyczasie dostałem telefon od Artura Płatka i Tomka Wałdocha, który był wtedy dyrektorem sportowym Górnika. Artur mocno mu pomagał i był blisko klubu, wcześniej prowadził mnie w Jagiellonii. Od razu powiedziałem, iż jestem bardzo zainteresowany transferem do Zabrza. I gwałtownie się dogadaliśmy, bo tak naprawdę zawsze bardzo chciałem z tym herbem na piersi. Temat transferu finalizowaliśmy ze świętej pamięci Krzysiem Majem. To była wspaniała, oddana Górnikowi osoba, wielka strata, iż zabrakło go tak wcześnie. Do dziś mam kontakt z Arturem Płatkiem, który jest dyrektorem w Rakowie Częstochowa. Dzięki tym ludziom trafiłem do Górnika i jestem im naprawdę za tę szansę bardzo wdzięczny.
Żałowałeś kiedykolwiek, iż wybrałeś ofertę z Zabrza kosztem tej z Chorzowa?
– Nigdy. W Górniku poznałem najlepszego trenera w Polsce, Adama Nawałkę. Cały jego sztab asystentów, fizjoterapeutów, lekarzy. Gdybym wtedy trafił do Ruchu, nie wiem jak potoczyłaby się moja kariera. Gra w Zabrzu to była fantastyczna przygoda i bardzo cenne doświadczenie na przyszłość.
Wracając do Michala Gasparika, Ty pamiętasz go z szatni. U Adama Nawałki nie miał on łatwej przeprawy…
– No rzeczywiście tak było. Michal choćby sam mówił w wywiadzie, żeby gdyby dziś takiego zawodnika jak on wtedy miał w składzie, to nie wystawiałby go do gry. Był bardzo szybki, mnie grało się z nim świetnie. Lubiłem zagrać gdzieś na wolne pole, czy właśnie uruchomić takiego zawodnika, bo wiedziałem, iż on zrobi z tego pożytek pod bramką rywala. W defensywie rzeczywiście był troszkę słabszy, co sam też powiedział. U trenera Nawałki trzeba było zasuwać i z przodu, i z tyłu.
Jesteś zaskoczony, iż Michal Gasparik przeszedł taką przemianę jako zawodnik i trener?
– Na pewno, dlatego podziwiam Michala za to, iż umiał naprawdę dużo z kariery zawodniczej na rzecz pracy trenerskiej wyciągnąć. Miał z kogo czerpać wzorce, bo taki trener jak Adam Nawałka to prawdziwa kopalnia wiedzy. Obserwując jego pracę, robiąc notatki, zapisując różne rzeczy, ćwiczenia na treningach czy niuanse taktyczne, można potem z tego czerpać prowadząc własny zespół. Michal już w Trnawie osiągał pierwsze sukcesy, teraz robi świetną robotę w Górniku.
Wielu świetne wyniki Górnika na początku sezonu bagatelizowało. Dziś nie możemy już mówić o dziele przypadku.
– To na pewno nie jest dzieło przypadku, iż Górnik jest w tym miejscu na tym etapie sezonu. To wszystko zasługa tych ludzi, którzy pracują jako w klubie. Dyrektora Łukasza Milika, członków zarządu Bartłomieja Gabrysia i Michała Siary. Górnik zrobił latem bardzo dobre transfery, organizacyjnie i finansowo też wychodzi na prostą. Do tego świetnie dopasował się Michal Gasparik, który chociażby przesunął Sondre Lisetha do linii ataku. Każdy klub, by osiągnąć sukcesy musi stanowić monolit. Przez zarząd, dział sportowy, dział skautingu, trenerów, piłkarzy… W Zabrzu udało się to osiągnąć i przyniosło to znakomite efekty w postaci pozycji w tabeli.
W piątek Górnik zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Był taki mecz z Miedziowymi w Zabrzu, kiedy Aleksander Kwiek, Michal Gasparik i spółka się na boisku pobawili. Skończyło się 5:1…
– Pamiętam, to był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy wtedy bardzo dobrą drużynę, dobrych zawodników, wszyscy prezentowali wysoką formę. Mnie też grało się wtedy bardzo dobrze i w ogóle był to jeden z najbardziej udanych okresów mojej kariery. W tamtym meczu z Zagłębiem pokazaliśmy pełnię naszego potencjału, strzeliliśmy pięć, w większości bardzo ładnych bramek. Michal strzelił wtedy dwie i zaliczył asystę przy bramce Roberta Jeża.
Jak z perspektywy czasu oceniasz Twój transfer z Zabrza do Lubina?
– Patrząc na to wszystko po tylu latach, na pewno mam swoje przemyślenia na ten temat. Może niepotrzebnie przeszedłem wtedy z Górnika do Zagłębia. Nie mówię, iż wcale mi się tam nie podobało, iż słabo grałem w Zagłębiu. Miło wspominam ten czas, ale patrząc na to teraz, możliwe, iż bym takiego kroku nie zrobił, iż zostałbym w Górniku. Naprawdę świetnie się w Zabrzu czułem.
Co wtedy warunkowało Twoją decyzją o transferze? O finanse nie pytam, bo na pewno był to dość duży skok. Sportowo jednak na tym ruchu nie zyskałeś…
– Gdzieś wewnątrz, w sercu, miałem takie poczucie, iż chciałbym spróbować czegoś nowego. Wyszło nie najlepiej, z Zagłębiem spadliśmy do pierwszej ligi. Potem chciałem to wszystko naprawić, pomóc drużynie w szybkim powrocie do Ekstraklasy. Po spadku mieliśmy silną drużynę i rzeczywiście nazbieraliśmy najwięcej punktów w historii jako pierwszoligowiec i po roku wywalczyliśmy awans. Wtedy w Lubinie na pewno była fajna atmosfera, udało nam się zmazać plamę, którą rok wcześniej daliśmy.
Szybki powrót Zagłębia do elity nie byłby możliwy bez Aleksandra Kwieka. Ty w tamtym sezonie strzeliłeś dla lubinian dziesięć bramek.
– Tak miałem wtedy bardzo dobre liczby. Wielu mówiło mi, iż gra w pierwszej lidze jest znacznie bardziej wymagająca niż w Ekstraklasie. Ja tego tak nie odczułem. Możliwe, iż z tego powodu, iż po spadku wszyscy czołowi zawodnicy zostali w Lubinie. Mieliśmy bardzo silny zespół i bardzo łatwo mi się też w tej pierwszej lidze grało. Miałem na koncie dużo bramek i dużo asyst.
Z Lubina po dwóch latach wróciłeś do Zabrza. I ten drugi epizod w Górniku był znacznie słabszy od pierwszego…
– Na pewno słabszy. Początek był dobry w moim wykonaniu, grałem, strzelałem, asystowałem. Później dostawałem mniej szans i na pewno był to dla mnie trochę gorszy okres w Zabrzu. Ostatecznie ten sezon zakończyliśmy na miejscu spadkowym, ale tak jak Zagłębie po roku wróciliśmy do Ekstraklasy.
Z perspektywy czasu wiesz, dlaczego wtedy noga się powinęła i Górnik musiał pożegnać się z Ekstraklasą?
– Dołączyłem do drużyny w końcówce sierpnia, kiedy było już pięć kolejek za Górnikiem. Nie przygotowywałem się w Zabrzu, przez co grałem mniej. Moja forma nie była taka, jak bym sobie życzył. Wydaje mi się, iż także inni chłopaki nie prezentowali pełni swoich możliwości, bo patrząc na kadrę na pewno nie powinniśmy wtedy być w gronie drużyn walczących o ligowy byt.
Po dziesięciu latach Górnik jest na czele stawki. Sądzisz, iż będzie w stanie utrzymać się w czołówce do końca sezonu?
– Bardzo bym chciał, żeby cały czas chłopaki zdążyli do tych zwycięstw. Widać, iż w tej lidze naprawdę z każdym można wygrać. Byłem na meczach z Legią i Jagiellonią. Przecież to są zespoły, które grają w tej chwili w europejskich pucharach, a na boisku nie było widać wielkiej różnicy. Górnik te mecze wygrał i nie było choćby tak, iż był na dłuższy czas zepchnięty do głębszej defensywy. Górnik przegrał z zespołami, które walczą dziś o zupełnie inne cele. jeżeli chłopaki chcą utrzymać się w czołówce, na pewno takie mecze jak z Termaliką czy Motorem nie mogą im się już powtórzyć. Szanse na puchary na pewno są, ale ja życzyłbym Górnikowi mistrzostwa Polski. jeżeli zimą nie będzie wielkich osłabień, a uda się kadrę uzupełnić, to na pewno walka o najwyższe cele jest na wyciągnięcie ręki.
Póki co Górnik walczy jeszcze o mistrzostwo jesieni, a żeby to osiągnąć musi przede wszystkim wygrać w Lubinie. A Zagłębie u siebie w tym sezonie jeszcze nie przegrało…
– Oglądałem ostatnie mecze Zagłębia i mam wrażenie, iż drużyna w tej chwili ma małą zadyszkę. Odpadli z Widzewem z Pucharu Polski po dogrywce, teraz zagrali słabszy mecz z Cracovią. Górnik na wyjeździe prezentuje się bardzo dobrze. Moim zdaniem jest duża szansa na to, żeby wywieźć trzy punkty z Lubina.
W Lubinie Górnik będzie musiał sobie poradzić bez pauzującego za kartki Patrika Hellebranda. Może Aleksander Kwiek wskoczy na ten mecz do składu i pomoże załatać dziurę w środku pola?
– Musiałbym z dziesięć kilo zrzucić, wtedy może bym pomógł (śmiech).
Banicja Patrika Hellebranda to będzie duży problem Górnika czy Michal Gasparik ma na tyle szeroką i wyrównaną kadrę, iż będzie w stanie jakoś to załatać i wyjść bez szwanku?
– Patrik gra bardzo dobrze na swojej pozycji i nie będzie go łatwo zastąpić… Pauza ważnego zawodnika za kartki to szansa dla tych piłkarzy, którzy byli w szerokiej kadrze i czekali na swoją szansę. Dlatego ten kto wejdzie na pewno będzie zasuwał, zna już taktykę, wie czego oczekuje trener. Wierzę, iż obojętnie kto to będzie, na pewno da sobie radę.
Jaki wynik padnie twoim zdaniem w Lubinie?
– Myślę, iż Górnik wygra 2:1.
Będzie to zwycięstwo spokojne czy trzymające pod napięciem do samego końca?
– W naszej lidze nie brakuje niespodzianek i ciężko coś przewidzieć, ale… Myślę, iż Górnik będzie wygrywał 2:0 i dopiero później Zagłębie jakąś bramkę kontaktową strzeli. Świetnie by było, gdyby skończyło się 2:0, ale jeżeli będzie 2:1 i Górnik zdobędzie kolejne trzy punkty, nie będę narzekał.
Rozmawiał: eMZet
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl














