Ani jednej więcej. Nie zabijajcie nas. Chcemy lekarzy, nie misjonarzy. Nie chcemy umierać na ciążę – takie, między innymi, hasła można było zobaczyć i usłyszeć na wrocławskim Rynku.
W wielu miejscowościach w Polsce odbyły się 14 czerwca manifestacje sprzeciwu wobec tego, co spotkało w szpitalu w Nowym Targu Panią Dorotę. We Wrocławiu jej fotografię i zdjęcia innych zmarłych w ciąży kobiet trzymali mężczyźni – ochotnicy. Na znak solidarności z żonami, partnerkami, żonami, siostrami, matkami. Bo to, co spotkało Panią Dorotę i inne pacjentki w ciąży – zraniło także całe rodziny.
– Jesteśmy tutaj pod hasłem, pod którym wielokrotnie już wychodziłyśmy na ulice – przywitała zebranych na proteście Anna Kowalczyk-Darlęga ze Strajku Kobiet – Ani jednej więcej. Dziś jednak chcę, abyśmy połączyli hasła: Ani jednej więcej i przestańcie nas zabijać. Jesteśmy tu dzisiaj przede wszystkim z powodu Doroty, ale także z powodu wszystkich osób, które czują się w ciąży zagrożone, które się boją.
Na proteście pojawiła się przedstawicielka zawodu medycznego, ginekolożka dr Magdalena Liszewska ze szpitala w Oleśnicy. To miejsce, do którego przyjeżdżają kobiety po ratunek i zrozumienie.
– Chciałabym życzyć wszystkim paniom, żeby się nie bały, żeby nie musiały analizować, czy lekarz będzie się posługiwał wiedzą medyczną. Życzę nam i wam, aby żaden lekarz nie musiał się bać, wykonując to, co lekarz powinien robić i aby pacjentki czuły się bezpieczne.
– Zakaz aborcji zabija kobiety w Polsce – podkreśliła Jolanta Niezgodzka, radna miejska, wiceprezeska Kongresu Dolnośląski Kongres Kobiet – Mówiłyśmy już o tym w trakcie protestów po wyroku pseudotrybunału. Dziś kobiety w Polsce są zakładniczkami fanatyków religijnych, którzy ławy sejmowe pomylili z ławami kościelnymi. Jesteśmy zakładniczkami mężczyzn, którzy zamiast do seminarium duchownego trafili na listy wyborcze. To oni odebrali nam prawo do decydowania o naszym ciele, to oni bez skrupułów odebrali prawo do decydowania o naszym życiu. Bo to nie oni są poddawani torturom, to nie oni są zmuszani do tego, żeby nosić i rodzić martwe płody. To nie oni są zmuszani do tego, by rodzić w cierpieniu „bo taka jest kobieca natura, bo taką wybrały drogę”.
Zawsze chciałam urodzić dziecko i przez cały czas chciałabym zostać mamą, ale nigdy nie zdecyduję się na to świadomie w tym kraju, dopóki nie odzyskam praw reprodukcyjnych, dopóki nie odzyskam prawa do decydowania o własnym ciele. Myślę, iż takich kobiet jak ja jest w Polsce coraz więcej. I będzie jeszcze więcej, bo nie chcemy umierać na ciążę.
Dzisiaj my, kobiety w Polsce nie mamy zaufania do władzy, nie mamy zaufania do prawa, bo to prawo nas nie chroni, a wyniku tego wszystkiego, nie mamy także zaufania do personelu medycznego. Aborcja w Polsce musi być legalna, bezpieczna i dostępna. Mamy prawo decydować o naszym zdrowiu i ciele, i będziemy o te prawa walczyć – dopóki ich nie odzyskamy.
– Pamiętacie na pewno wyrok trybunału i to, jak masowo wyszliśmy wtedy na ulice – mówiła Marta Stożek, liderka Partii Razem – Wiele z nas i wielu z nas ryzykowało wtedy osobistą odpowiedzialność, wiele i wielu z nas było czołganych przez komisariaty policji, przez sądy, ale stałyśmy i walczyłyśmy o swoje prawa. To był nasz obowiązek, czułyśmy i czuliśmy się do tego zobowiązani. Chcieliśmy odzyskać swoje prawa. Byłyśmy odważne i odważni. A teraz słyszę, iż są lekarze, którzy bojąc się o swoje stanowiska, nie wykonując swojego zawodu, są gotowi nas poświęcić…
Szanowni lekarze, którzy się boicie… patrzcie ile nas było, ile nas jest, jakie utworzyliśmy sieci wsparcia. Sięgnjcie po naszą pomoc i wywalczmy to razem. Zróbmy to, zawalczymy o wasze prawa, o wasze bezpieczne miejsca pracy, poproście o pomoc, staniemy z wami. Nie może tak być, iż ktoś jest w stanie poświęcić życie osoby takiej jak ja. Urodziłam pięcioro dzieci. Tutaj, w tym kraju. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie poświęcił, bo chciał zachować stanowisko. To nie jest coś, na co powinniśmy się zgadzać! Przypominam, iż prawa zdobywa się w walce!
Kolejno przemawiąjący podczas protestu m.in.: Joanna Stańczyk, prezeska Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet, liderka Matek na Granicę; Katarzyna Lubieniecka-Różyło z partii Razem czy Krzysztof Niciejewski z KOD, podkreślali jak wielkie społeczne oburzenie, złość wywołuje sytuacja, w której osoba w ciąży nie może bezpiecznie czuć się w szpitalu, podczas gdy powinna tam właśnie otrzymać wszelkie wsparcie i pomoc. Przypominano, iż warto być aktywnym, iż prawa można wywalczyć także długopisem – podczas wyborów.
– To nie jest tylko sprawa samych kobiet – podkreśla pani Anna, która na protest specjalnie przyjechała z odległej od Rynku dzielnicy Wrocławia – przecież, gdy umiera kobieta, którą można uratować, jej śmierć dotyka całą rodzinę, dotyczy nie tylko jej samej, ale właśnie całej rodziny. Dzieci, które czekały na mamę, tracą ją na zawsze, mąż traci żonę. Rodzina się rozpada. Politycy mówią, iż chcą chronić rodziny, czy skazywanie tych kobiet na śmierć, choć mogłyby żyć, to jest ochrona rodzin?
– Dla mnie myśl o tym, iż mogłabym być teraz w Polsce w ciąży, jest po prostu przerażająca – mówi pani Karolina – Zmuszanie kobiety do rodzenia martwego płodu, czekania aż on umrze, narażania jej życia jest dla mnie po prostu czystym złem.
– Jestem tu dla swoich córek – powiedział pan Marek – Jedna z nich niedawno wyszła za mąż, druga myśli o założeniu rodziny. Boję się o nie, boję się o ich zdrowie i życie.
– Mówi się, iż połowa społeczeństwa to kobiety. Dlaczego więc tak lekceważy się i krzywdzi tę część społeczeństwa? – pytała pani Hanna – Czy decydujący o tym nie rozumieją, iż to samo może spotkać ich żony, siostry, córki? Że też mogą umrzeć, czekając w szpitalu z nogami podniesionymi do góry?
Po proteście do punktu informacyjnego, w którym można było między innymi podpisać projekt uchwały obywatelskiej dotyczącej zaprzestania finansowania przez samorząd religii w szkołach we Wrocławiu i gdzie można było otrzymać wizytówkę-ratowniczkę dla osób w ciąży, ustawiła się spora kolejka.
Olga Szelc