Mecz w Dobrzycy zakończył się wynikiem 7:1 dla gospodarzy i był jednym z najbardziej zaskakujących rezultatów tej rundy w klasie okręgowej. Biały Orzeł Koźmin Wlkp., który w ośmiu wcześniejszych spotkaniach stracił zaledwie osiem goli, tym razem nie potrafił zatrzymać rozpędzonych gospodarzy.
Biały Orzeł Koźmin Wlkp. dobrze rozpoczął, ale gwałtownie stracił rytm
Początek spotkania nie zapowiadał katastrofy. Biały Orzeł próbował prowadzić grę i odpowiadać na ataki rywali. W 32. minucie, przy stanie 2:0 dla gospodarzy, Oliwier Grzesiak zdobył kontaktowego gola po zamieszaniu podbramkowym po rzucie wolnym. Była to jednak jedyna bramka, jaką udało się wbić drużynie z Koźmina.
W dalszej części meczu gospodarze z Dobrzycy całkowicie przejęli inicjatywę. Ich ofensywa nie dawała szans obronie Białego Orła, a kolejne trafienia tylko pogłębiały różnicę.
Dobrzyca bez litości dla wicelidera z Koźmina
Czarni Dobrzyca zagrali jeden z najlepszych meczów w sezonie. Już do przerwy prowadzili 3:1 po bramkach Piotra Wleklińskiego i Kacpra Maciejewskiego (dwa trafienia, w tym jedno z rzutu karnego).
Po zmianie stron gospodarze nie zwolnili tempa – kolejne gole zdobywali: Mateusz Zmyślony, Gracjan Kowalski, Jakub Wasielewski i Marcel Maćkowiak. Dla Białego Orła Koźmin Wlkp. był to mecz, który z pewnością zostanie dokładnie przeanalizowany.
„Dzień konia” rywali. Biały Orzeł musi wyciągnąć wnioski
Rozegraliśmy dobry mecz, mieliśmy „dzień konia”, co strzał na bramkę, to wpadało. Nasza młodzież tak zasuwała, iż miło było na to patrzeć. Po przegranym pucharze z Białym Orłem chcieliśmy się zrehabilitować i zrobiliśmy to w świetnym stylu. Wynik mówi sam za siebie – mówił po spotkaniu trener Czarnych, Arkadiusz Prusak.
Dla Białego Orła Koźmin Wlkp. porażka w Dobrzycy to zimny prysznic po serii udanych występów. Zespół, który dotąd uchodził za jedną z najbardziej stabilnych drużyn w defensywie, będzie chciał jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę.